Od poniedziałku do soboty o godz. 21 gościmy przedstawicieli różnych dyscyplin sportu. W niedziele przybliżamy natomiast sylwetki naszych ekspertów. W poprzednich programach o kulisach swojej pracy opowiedzieli Marek Rudziński oraz Tomasz Jaroński.

Wymogi pracy komentatorskiej

Teraz przyszedł czas na Karola Stopę. On będąc małym dzieckiem, marzył o tym, by zostać piłkarzem, lecz z czasem zapałał większą miłością do tenisa, która nie opuściła go do dziś. Choć przygodę z tym sportem rozpoczął zbyt późno, by myśleć o profesjonalnej karierze, to przez lata poznał tę dyscyplinę od podszewki. Potrafił również znakomicie połączyć tę wiedzę z pracą dziennikarską, co, jak sam wyjaśnił w niedzielny wieczór, nie jest takie łatwe dla byłych zawodników.

- To, co jest niezbędne, to wiedza merytoryczna. Z tym na ogół nie ma problemów. Ludzie, którzy uprawiali dany sport przez całe życie, a potem pracowali jako trenerzy, są na swoim miejscu. Nie wszyscy potrafią jednak potem tę wiedzę umiejętnie sprzedać, nie wszyscy potrafią znaleźć się w tych sytuacjach telewizyjnych, kiedy trzeba ograniczyć swoją wypowiedź do dwóch, trzech zdań, kiedy nie należy tych obrazków telewizyjnych zagadywać. Człowiekiem, który najlepiej sprawdził się w tych realiach, był Leszek Sidor. Wydawało się początkowo, że niekoniecznie musi sobie poradzić, a odnalazł się fenomenalnie – powiedział Stopa w "Głosach Eurosportu".

Niezapomniany zawodnik i mecz

Niedzielny gość podzielił się również z widzami swoimi spostrzeżeniami na temat ewolucji tenisa i zdradził, którego zawodnika od zawsze darzył największą sympatią.

- Moim zdaniem gra w tenisa na przestrzeni lat zmieniła się i to bardzo. Nie jestem do końca przekonany, czy zmieniła się na lepsze. Zawsze byłem fanem tenisa ofensywnego, uwielbiałem atak. To dlatego jedyną postacią, z którą czułem się związany emocjonalnie, był Pete Sampras, a nie ktoś z dzisiejszej wielkiej trójki – przyznał ekspert Eurosportu.

Co ciekawe, bohaterami meczu, który najbardziej zapadł mu w pamięć, byli gracze z obecnej czołówki, jednak wiązało się to także z wydarzeniami poza kortem, a konkretnie w redakcji Eurosportu.

- Mecz finałowy Australian Open z 2012 roku. Słynne spotkanie Rafy Nadala z Novakiem Djokoviciem, które grali prawie sześć godzin. Obaj kończyli na klęczkach. Nie mieli nawet siły stać na podium. Ten mecz stał na niesamowitym poziomie, miał dramaturgię, ale oczywiście takich niesamowitych spotkań było dużo więcej. Trudno wymienić wszystkie najistotniejsze. Ten mecz zapamiętałem jednak z tego powodu, że w związku z tym, że zamiast zakończyć się około 12, przeciągnął się do 15 polskiego czasu i po wyjściu z kabiny komentatorskiej z Leszkiem Sidorem, w pokoju redakcyjnym zastaliśmy 10 lub 12 kolegów, którzy patrzyli na nas, trzymając dosłownie noże w rękach, gdyż wszyscy czekali na swoje relacje – wspominał z uśmiechem Stopa.

Marzenie o finale z Polakami

Koledzy z pewnością podeszliby to tej sprawy bardziej łaskawie, gdyby na korcie o tytuł walczył wówczas reprezentant Polski i to właśnie z tym wiążą się największe oczekiwania na przyszłość doświadczonego eksperta Eurosportu.

- Moje marzenie jest związane z polskimi akcentami. Bardzo chętnie skomentowałbym wielkoszlemowy finał z udziałem Igi Świątek albo Huberta Hurkacza – przyznał z nadzieją. - Chciałbym być przy wielkim polskim zwycięstwie.