Iga Świątek pokonała Coco Gauff i awansowała do wielkiego finału Roland Garros 2024
Akt. 06/06/2024, 19:37 GMT+2
Iga Świątek w finale wielkoszlemowego Roland Garros 2024! W czwartek najlepsza tenisistka świata stosunkowo łatwo pokonała Amerykankę Coco Gauff 6:2, 6:4. To jej jedenaste zwycięstwo w dwunastym meczu z tą rywalką. Polka o czwarte w karierze trofeum Suzanne Lenglen zagra w sobotę.
Świątek, która już w trakcie trwania Roland Garros skończyła 23 lata, miała w turnieju jeden piekielnie trudny moment. W spotkaniu z Naomi Osaką w drugiej rundzie już żegnała się z marzeniami. Przegrywała 2:5 w decydującym secie i broniła piłki meczowej. Ale przetrwała, po raz enty udowadniając, że jest niekwestionowaną królową mączki.
Później były już tylko demolki. Czeszkę Marie Bouzkovą odprawiła z pełną kontrolą, Anastazję Potapową wręcz zmiażdżyła 6:0, 6:0 w 40 minut, a mistrzyni Wimbledonu Markecie Vondrousovej oddała dwa gemy. Przez Paryż jechała walcem, a jako kolejna miała zderzyć się z nim Gauff.
Amerykanka mogła wyjść na kort Philippe’a Chatriera na miękkich kolanach, bo Świątek to jej absolutna zmora. Polka wygrała z nią 10 z 11 meczów, 21 z 23 setów. Pokonała ją między innymi w ćwierćfinale i finale Rolanda Garrosa czy niedawnym półfinale w Rzymie. Na zwycięstwo Polki wskazywało wszystko, a przecież Coco to mistrzyni wielkoszlemowa i zawodniczka, która w poniedziałek zadebiutuje na drugim miejscu w rankingu WTA.
Przełamanie już na dzień dobry
W czwartek nastawienie Polki widoczne było od pierwszych piłek. Robiła bardzo wiele, by zmusić Gauff do gry forhendem, czyli zdecydowanie jej najgorszym zagraniem. I tak już po dwóch akcjach i błędach Amerykanki miała zaliczkę na przełamanie. A ona takich okazji nie wypuszcza. To było piorunujące wejście w mecz.
Drugi gem, ten przy podaniu Świątek, był zdecydowanie trudniejszy. A to dlatego, że Gauff agresywnie wchodziła na drugie podania Polki i przejmowała kontrolę nad akcjami. Na niewiele się to jednak zdało, bo i tym razem Świątek, mimo obrony brejkpointa, postawiła na swoim. Było 2:0.
W następnych minutach w grę Polki wkradło się sporo jak na nią błędów. Niejako sama postawiła się pod presją, bo w czwartym gemie znów musiała bronić się przed przełamaniem. Szczęśliwie się jej udało i było 3:1, ale Gauff była coraz groźniejsza.
Amerykanka, jakby zniechęcona nieudaną pogonią, pogrążyła się sama. Przełamanie w piątym gemie oddała niemal wyłącznie błędami (1:4). Dla najlepszej rakiety świata domknięcie seta było formalnością - 6:2. Walec był w połowie drogi do finału.
Co decydowało w tej partii? Zdecydowanie błędy. Gauff popełniła ich 18 przy pięciu Świątek. Nie uratowało jej 12 uderzeń kończących (dwa Polki).
Trudniejszy drugi krok
Odsłonę numer dwa Gauff zaczęła od huśtawki nastrojów. W jednym tylko gemie posłała dwa asy serwisowe, do których dorzuciła dwa podwójne błędy serwisowe i pomyłki z głębi kortu. Siłą rzeczy Świątek znów stanęła przed szansą na przełamanie. Amerykanka przetrwała, bo i Polka się myliła. Jasnym było, że i jedną, i drugą stać na tenis o kilka poziomów lepszy.
Kiedy Polka wyrzuciła kolejne bekhendy za linię końcową, Gauff znów stanęła przed szansą na przełamanie. I tę wreszcie wykorzystała. Po jednej z lepszych akcji meczu dwukrotnie trafiła w linię i uciekła na 3:1.
Świątek musiała zebrać się w sobie i szybko odrabiać straty. Tak zrobiła, w czym pomogły jej atomowe, bardzo płaskie returny. Kilka minut później było już 3:3.
Podrażniona 23-latka poszła za ciosem i po kolejnego brejka sięgnęła w gemie numer siedem. To okazało się decydujące dla losów całego meczu, który zakończył się wynikiem 6:2, 6:4 po 97 minutach. To 11. zwycięstwo Świątek z Gauff w 12. meczu.
Świątek o czwarty w karierze tytuł w Roland Garros zagra w sobotę z Jasmine Paolini, która pokonała Mirrę Andriejewą.
Finał w TVN, Eurosporcie i Playerze.
Iga Świątek - Coco Gauff 6:2, 6:4
(pqv/po)
dołącz do Ponad 3 miliony użytkowników w aplikacji
Pobierz
Zeskanuj
Powiązane tematy
Udostępnij