Legia Warszawa pobiła rekord wszech czasów klubu w liczbie meczów bez wygranej w oficjalnych spotkaniach. Jest gorzej niż prawie 60 lat temu

Do tej pory najdłuższa seria Legii bez wygranej liczyła dziesięć spotkań i miała miejsce w 1966 roku. Przez niemal 60 lat żaden zespół z Łazienkowskiej nie potknął się tak dotkliwie.

Najpierw tamten niechlubny wynik został wyrównany w czwartek w Armenii przy okazji starcia w Lidze Konferencji z zespołem Noah, a teraz pobity.

Porażka 0:1 z Piastem Gliwice w niedzielę 14 grudnia to kolejny cios w ostatnim czasie. Jedenasty mecz bez zwycięstwa stał się symbolem upadku drużyny, która jeszcze niedawno miała walczyć o mistrzostwo, a teraz przezimuje w strefie spadkowej.

Co ciekawe, z ekipą z Górnego Śląska stołeczna drużyna przegrała drugi raz z w ciągu ośmiu dni. 6 grudnia na wyjeździe uległa 0:2. Niedzielny mecz w Warszawie był zaległym z pierwszej kolejki.

Od dwóch pięknych goli Rafała Augustyniaka i niespodziewanego triumfu w Krakowie z Szachtarem (2:1) 23 października, wszystko się posypało. Remisy, porażki, stracone prowadzenia, brak reakcji i coraz większa bezradność. Lista wyników zespołu od tego momentu wygląda jak kronika katastrofy:

Siedem punktów w ostatnich dziesięciu meczach ligowych, to najmniej w całej Ekstraklasie. Mniej niż beniaminkowie, mniej niż zespoły walczące o utrzymanie. Dla porównania: Piast zdobył w tym czasie 16 punktów, a najlepszy Raków 21.

Legia jest dziś bliżej spadku niż była kiedykolwiek po II wojnie światowej. Najgorzej było w 1936 roku, czyli jedynym, w którym ekipa opuściła najwyższą klasę rozgrywkową. Teraz z dorobkiem 19 punktów jest 17. w tabeli. Ostatnia Termalica Bruk-Bet Nieciecza ma taki sam dorobek.

Warto dodać, że gdyby podopieczni Inakiego Astiza w niedzielę wygrali z Piastem, mieliby na koncie 22 punkty i zakończyliby rok na... dziesiątym miejscu w lidze. Zajmująca teraz tę lokatę Pogoń Szczecin ma 21 "oczek".

– Mamy wszystkie potrzebne narzędzia, ale nie ma efektów, a nasza gra - szczególnie w ostatnich dwóch miesiącach - wygląda bardzo źle. To zaczęło się jeszcze przed odejściem trenera Edwarda Iordanescu. Poziom był naprawdę niski. Na boisku popełniamy banalne błędy. Nie funkcjonujemy jak drużyna, brakuje jedności i wiary w siebie. Można mieć dobrych piłkarzy i dużo o tym mówić, ale trzeba to pokazać na murawie, a my obecnie tego nie robimy. To poważny problem i powód do wstydu. Niektórzy zawodnicy, mówiąc wprost, nie mają odwagi, by grać w tych barwach. Odpowiedzialność za tę sytuację spoczywa teraz na wszystkich w klubie - powiedział na antenie Canal + Sport po niedzielnym spotkaniu dyrektor ds. operacji piłkarskich Legii Fredi Bobić.

18 grudnia ostatni występ Legii w tym roku. Przy Łazienkowskiej w ramach Ligi Konferencji gospodarze podejmą gibraltarski Lincoln. W europejskich rozgrywkach warszawski zespół nie ma już szans na grę w dalszej fazie.

(Srogi/br)