"Może być dumny, sam miałem dreszcze". Reprezentanci pożegnali Błaszczykowskiego

W piątek na Stadionie Narodowym w Warszawie 37-letni Błaszczykowski po raz 109. i ostatni wystąpił w drużynie narodowej. Spędził na boisku 16 minut, bo z takim numerem grał przez większość kariery. Gdy je opuszczał, rzecz jasna, nie brakowało wzruszających scen. Kibice na stojąco pożegnali byłego kapitana kadry, gracze obu drużyn ustawili szpaler, a do zmierzającego do szatni bohatera wieczoru dołączyła także wzruszona żona Agata z dziećmi.

Piękne pożegnanie, do tego okraszone zwycięstwem nad Niemcami 1:0. Emocji nie kryli też koledzy z reprezentacji.

- Po tylu latach zobaczyć Kubę w reprezentacji, to że trenował z nami, mógł wrócić po kontuzji. To na pewno piękna chwila. Może być dumny z tego, co zrobił i ile osiągnął. Sam miałem dreszcze na całym ciele - wyznał w rozmowie z dziennikarzami Lewandowski, któremu Błaszczykowski przekazał opaskę kapitańską.

- Przepiękny moment. Nie tylko dlatego, że Kuba był wielkim piłkarzem i jest wielkim człowiekiem. Dla wszystkich młodych zawodników, którzy zaczynają przygodę z reprezentacją, jest przykładem do naśladowania i, mam nadzieję, inspiracją, że ciężką pracą można osiągnąć status legendy - podkreślił bramkarz Wojciech Szczęsny.

- Legenda. Dla wszystkich chłopców i dziewcząt, chcących w przyszłości grać w piłkę na najwyższym poziomie, Kuba jest zawodnikiem, którego powinni podglądać i iść jego śladami - dodał pomocnik Krystian Bielik.

We wtorek Biało-Czerwoni zagrają kolejny mecz - na wyjeździe z Mołdawią w ramach eliminacji Euro 2024.

(kz/po)