Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Zwycięski gol Barcelony w ostatniej chwili. Lewandowski już tylko się przyglądał

Eurosport
📝Eurosport

Akt. 04/01/2024, 23:46 GMT+1

Wielki oddech ulgi kibiców Barcelony. Mistrzowie Hiszpanii w dużych bólach sięgnęli po pierwsze zwycięstwo w 2024, wygrywając 2:1 na wyjeździe z Las Palmas. Decydujący gol padł w doliczonym czasie gry, kiedy na boisku nie było już Roberta Lewandowskiego.

Antwerpia - Barcelona w 6. kolejce fazy grupowej Ligi Mistrzów

Duma Katalonii wróciła do rywalizacji w LaLiga po niezbyt udanej jesieni. W nowy rok ekipa Xaviego weszła ze stratą siedmiu punktów do prowadzących w tabeli Realu Madryt i Girony. Na domiar złego dla Barcelony w środę i jedni, i drudzy odnieśli zwycięstwa, powiększając przewagę w tabeli - Królewscy wymęczyli trzy punkty w meczu z Mallorcą, a rewelacyjna Girona po epickim spotkaniu ograła Atletico.
Impulsem, który miał pobudzić Barcelonę w zimowej przerwie, było przyjście do klubu brazylijskiego napastnika Vitora Roque. To on ma być wsparciem dla nieskutecznego w ostatnich miesiącach Lewandowskiego, ale jeszcze w czwartek na Wyspach Kanaryjskich w ataku pojawił się sam Polak.

Kontuzja Cancelo, stracony gol

Barcelona zaczęła w Las Palmas z dużą ochotą do gry. Jakby sprawę chciała załatwić tak szybko, jak tylko się da. Szczególnie aktywny był od początku Raphinha. Dużym problemem pierwszych minut dla Dumy Katalonii była kontuzja Joao Cancelo, który szybko musiał opuścić murawę.
Dosłownie sekundy po tej zmianie Barcelona została zszokowana przez swojego byłego piłkarza Munira El Haddadiego. Marokańczyk dołożył nogę do centry z lewej strony i dał miejscowym sensacyjne prowadzenie. Nowy rok, a problemy Barcelony pozostały niezmienne. Trzeba było gonić.
picture

Munir El Haddadi dał prowadzenie Las Palmas

Foto: Getty Images

Problem polegał na tym, że prowadzący gospodarze bronili się niezwykle mądrze, a do Lewandowskiego i Ferrana Torresa nie docierały praktycznie żadne piłki. Do końca pierwszej połowy Barcelonie nie kleiło się zupełnie nic. Przez 45 minut nie oddała choćby jednego strzału. A wynik mógł wyglądać nawet gorzej, bo kolejną dobrą sytuację zdążył zmarnować jeszcze El Haddadi.

Zwycięstwo rzutem na taśmę

Po zmianie stron wiele się nie zmieniło. W szeregach Barcelony więcej było frustracji niż pomysłu na sforsowanie obrony rywali. Wyrównać się udało, ale więcej było w tym szczęścia niż planu. W polu karnym trafiony przez rywala został Lewandowski, a za chwilę piłka trafiła pod nogi Torresa. Ten uderzył sytuacyjnie, lekko po ziemi. To wystarczyło do wyrównania. Na strzelenie zwycięskiego gola zostało ponad 30 minut.
picture

Robert Lewandowski i Ferran Torres

Foto: Getty Images

Na boisko zrobiło się więcej miejsca, Barcelona była coraz groźniejsza, ale nie dotyczyło to niestety Lewandowskiego. Polak pozostawał niewidoczny i w 72. minucie ustąpił miejsca Joao Felixowi. Chwilę później upragnionego debiutu doczekał się Roque.
Barcelona biła głową w mur, aż w końcu go przebiła. Już w doliczonym czasie gry do dobitki strzału Felixa szykował się Guendogan, który został odepchnięty przez Daley Sinkgraven. Dla Holendra skończyło się to czerwoną kartką, a dla Niemca szansą z rzutu karnego. Nie mógł jej zmarnować. Cierpienia Barcelony dobiegły końca, do domu wraca z kompletem punktów.
Las Palmas - Barcelona 1:2
Bramki: El Haddadi (12’) - Torres (56’), Guendogan (93’)
(pqv)
Udostępnij
Reklama
Reklama