Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Nieudana inauguracja beniaminków. Porażki Ruchu i Puszczy

📝Polska Agencja Prasowa

Akt. 23/07/2023, 23:12 GMT+2

Ruch Chorzów przegrał z Zagłębiem Lubin 1:2 po powrocie po sześciu latach do Ekstraklasy. Nieudaną inaugurację zaliczyła też Puszcza Niepołomice, która musiała uznać wyższość Widzewa Łódź, przegrywając 2:3.

Zagłębie Lubin – Legia Warszawa (źródło: Newspix)

Na taki mecz w kibice Ruchu czekali długie sześć lat, bo właśnie tyle Niebiescy potrzebowali, aby ponownie zagrać w ekstraklasie. Los sprawił, że w tym pierwszym wyczekiwanym spotkaniu naprzeciw chorzowian stanęła drużyna prowadzona przez trenera Waldemara Fornalika, który w przeszłości prowadził Ruch i doprowadził go m.in. w sezonie 2011/12 do wicemistrzostwa Polski. Dodatkowego smaczku inauguracji sezonu w Lubinie dodawał jeszcze fakt, że w zespole gości wystąpił Filip Starzyński, który ostatnie siedem lat spędził w Zagłębiu.
Od pierwszych minut optyczną przewagę mieli gospodarze, którzy dłużej utrzymywali się przy piłce i częściej gościli na połowie rywali. Szybko mogło się to przełożyć na gola, ale piłka po strzale Damjana Bohara wylądowała tylko na słupku.
Przyjezdni koncentrowali się natomiast na defensywie, rozbijaniu ataków Zagłębia i szukali szans na wyprowadzanie kontrataków. Ponieważ jedni grali zbyt wolno, aby zaskoczyć defensywę rywali, a drudzy nie za bardzo kwapili się do odważniejszych ataków, na boisku działo się niewiele ciekawego.

Wielka radość Niebieskich

Sytuacja zmieniła się po blisko pół godzinie gry. Starzyński w swoim stylu posłał dalekie podanie na lewe skrzydło do Tomasza Wojtowicza, a ten mocno dośrodkował na dalszy słupek. Do piłki doszedł Daniel Szczepan, ale zamiast do siatki z kilku metrów trafił w słupek. Na szczęście dla napastnika Ruchu piłka odbiła się jeszcze od próbującego interweniować Aleksa Ławniczaka i wpadła do siatki. Ruch w tym momencie miał zero celnych strzałów, ale prowadził 1:0.
Zagłębie rzuciło się do ataków, ale to Ruch mógł podwyższyć prowadzenie. Po kontrataku na strzał zdecydował się Kacper Michalski i niewiele brakowało, aby piłka wpadła do siatki. Chwilę później padł drugi gol, ale trafiło Zagłębie. Autorem wyrównania był pechowiec sprzed kilku minut wcześniej - Ławniczak. Radość lubinian nie trwała jednak długo, bo po analizie wideo arbiter nie uznał jednak bramki ze względu na wcześniejsze zagranie ręką Bartosza Kopacza.
Gospodarze nadal mieli przewagę, ale bili głową w mur. Dopiero tuż przed przerwą mieli kolejną dobrą okazję do doprowadzenia do remisu, ale piłka po strzale Dawida Kurminowskiego minęła bramkę.
W drugiej połowie obraz gry się nie zmienił - Zagłębie nacierało, szukało wyrównującego gola, a Ruch bronił się niemal całym zespołem i sporadycznie wyprowadzał kontrataki. Nie zmieniło się także to, że gospodarze nie mieli za bardzo pomysłu na sforsowanie obrony gości.
Kiedy w końcu piłka wpadła do siatki, ponownie chorzowian uratowała analiza wideo. Mateusz Grzybek ładnie dograł do Bohara, a ten trafił do bramki. Po analizie VAR arbiter odgwizdał jednak pozycję spaloną Słoweńca.

Waleczni Miedziowi

Kilka minut później piłka trzeci raz zatrzepotała w siatce bramki Ruchu i tym razem już nic nie mogło uratować gości. Ponownie podawał Grzybek, ale teraz strzelał wprowadzony kilka minut wcześniej Tomasz Makowski, piłka jeszcze odbiła się od jednego z obrońców gości i było 1:1.
picture

PKO Ekstraklasa sezon 2023/2024, KGHM Zagłębie Lubin - Ruch Chorzów

Foto: Newspix

Dziesięć minut później "niebieski" mur skruszyła bomba Bartłomieja Kłudki. Po rzucie rożnym piłka trafiła do obrońcy gospodarzy, który huknął z woleja. Piłka odbiła się od poprzeczki, murawy i wróciła na plac gry. Dopadł do niej Arkadiusz Woźniak i trafił do siatki, ale już po uderzeniu Kłudki był gol, bo piłka przekroczyła linię bramkową.
Na tym emocje w Lubinie się skończyły. Gospodarze zadowoleni z prowadzenia utrzymywali się przy piłce, nie ruszali już tak odważnie do ofensywy, a Ruch może i by chciał zaatakować, ale nie potrafił.

Pierwszy raz Puszczy

Z niewielką liczbą zmian w wyjściowych jedenastkach przystąpiły do pierwszego meczu w tym sezonie ekstraklasy obie drużyny. Wśród gospodarzy było dwóch nowych piłkarzy - Portugalczyk Luis Silva i Alvarez. Za to w Puszczy Niepołomice debiutował reprezentant Mołdawii Artur Craciun.
picture

PKO Ekstraklasa sezon 2023/2024, KGHM Widzew Łódz - Puszcza Niepołomice

Foto: Newspix

Postawa obu zespołów była jednak wielką niewiadomą, ponieważ kibice Widzewa mieli w pamięci sześć wiosennych porażek z rzędu na własnym stadionie i nie mogli być pewni, w jakiej formie ich drużyna wróci na ligowe boiska. Za to w przypadku absolutnego beniaminka zagadką było, jak podziała na nich trema i w jakim stylu przystąpią do rywalizacji w elicie.
Puszcza zaczęła jednak odważnie i już w pierwszej akcji bramkarza łodzian mógł zaskoczyć Piotr Mroziński. Szybko jednak odpowiedzieli piłkarze trenera Janusza Niedźwiedzia, ale uderzenie głową Bartłomieja Pawłowskiego obronił Kewin Komar, a strzał Hiszpana Jordiego Sancheza trafił w nogi obrońców gości.
Bramką zakończyła się kolejna akcja Puszczy. W dziewiątej minucie historycznego gola dla klubu z Niepołomic i także swojego pierwszego w ekstraklasie zdobył Siemaszko. Trafienie 26-letniego napastnika było bardzo ładne - pokonał Słowaka Henricha Ravasa strzałem z linii pola karnego.
Widzew długo nie mógł otrząsnąć się po stracie gola i dopiero po dwóch kwadransach gry zaatakował bramkę beniaminka. Z każdą minutą w polu karnym Puszczy robiło się coraz groźniej. Wreszcie w 35. minucie akcję gospodarzy napędził Ernest Terpiłowski, a wykończyła ją dwójka Hiszpanów - Sanchez odegrał piłkę piętą, a Alvarez z ok. 16 metrów trafił w "okienko".
Gol dodał pewności piłkarzom z Łodzi i jeszcze przed przerwą w bardzo dobrych sytuacjach znaleźli się Portugalczyk Fabio Nunes i Alvarez, lecz ich uderzenia były niecelne.

Niedościgniony Pawłowski

Łodzianie mogli też wyjść na prowadzenie tuż po wznowieniu gry w drugiej połowie, ale Komar zatrzymał płaskie uderzenie Pawłowskiego z ostrego kąta. Niespełna 10 minut później pomocnik Widzewa wystąpił w roli asystenta, zagrywając piłkę do kapitana zespołu Patryka Stępińskiego, który dał łodzianom prowadzenie.
Potem Widzew nie atakował już tak zaciekle, z kolei drużyna trenera Tomasza Tułacza długo nie potrafiła zagrozić bramce miejscowych. W 76. w świetnej sytuacji znalazł się jednak Jordan Majchrzak, a przed stratą gola gospodarzy uratował słupek.
Ciekawiej zrobiło się jeszcze w samej końcówce. Najpierw w doliczonym czasie gry po kontrze prowadzenie łodzian podwyższył Łotysz Andrejs Ciganiks, a na otarcie łez gola dla Puszczy zdobył słoweński napastnik Rok Kidric.
dołącz do Ponad 3 miliony użytkowników w aplikacji
Bądź na bieżąco z najnowszymi newsami, wynikami i sportem na żywo
Pobierz
Udostępnij
Reklama
Reklama