Chris Harper i groźny upadek podczas Tour of the Alps. Uderzył głową w latarnię

Czwartkowy, liczący nieco ponad 140 kilometrów etap, prowadził z Leifers do Borgo Valsugana. Wygrał go po ambitnej ucieczce Simon Carr, ale nie samo jego zwycięstwo było wydarzeniem dnia.

Tym - niestety - był upadek, jakiemu uległ Harper. Kolarz grupy Jayco AIUIa na około 25 kilometrów przed metą samotnie gonił grupę prowadzącą wyścig. Na jednym z wiraży miał sporo pecha, bo koło jego roweru wpadło prawdopodobnie na studzienkę kanalizacyjną, co wytrąciło go z równowagi. Ułamki sekundy później sunął już po asfalcie, a wszystko skończyło się uderzeniem głową w latarnie. Dużym szczęściem Harpera był fakt, że podczas upadku nie spadł mu kask, który zamortyzował uderzenie w latarnie.

- Ojoj, ależ to była nieładnie wyglądająca kraksa. Nagle zaczęło rzucać jego rowerem. Uderzył głową, karkiem - komentował Adam Probosz.

Dosłownie kilka sekund potem w tym samym miejscu upadł Ben O'Connor. Jego wypadek nie wyglądał tak groźnie.

- Co tam się dzieje? Co to za miejsce? Może tam jest jakaś plama oleju? Wydawało się, że ten fragment nie jest taki trudny. Harper jest oszołomiony. No i na szczęście był w kasku, może to uderzenie nie będzie brzemienne w skutkach - dodawał Igor Błachut.

Dla poszkodowanego Harpera wypadek zakończył udział w wyścigu.

Kilka godzin po wypadku Harpera jego zespół przekazał informację dotyczącą jego stanu zdrowie. Szczęśliwie jest do dobra wiadomość. "Po wypadku Chris został przewieziony do szpitala na dalsze badania. Szczęśliwie prześwietlenie nie wykazało żadnych złamań. Chris odniósł powierzchowne rany i doznał lekkiego wstrząśnienia mózgu" - napisano w mediach społecznościowych.

Po czterech etapach Tour of the Alps liderem wyścigu jest Hiszpan Juan Pedro Lopez.

To nie pierwszy w ostatnim czasie groźny wypadek na kolarskich trasach. W trakcie wyścigu Dookoła Kraju Basków doszło do kraksy, w której groźnych kontuzji doznali między innymi Jonas Vingegaard, Remco Evenepoel czy Primoż Roglicz.

(pqv)