Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Uraz Jonasa Vingegaarda poważniejszy, niż się wydawało. Fatalne wieści dla obrońcy tytułu Tour de France

Mariusz Czykier

Akt. 05/04/2024, 17:03 GMT+2

Jonas Vingegaard (Visma | Lease a Bike) poważnie ucierpiał w kraksie na 4. etapie Dookoła Kraju Basków. Jego zespół informował początkowo o złamaniu obojczyka i kilku żeber. W piątek pojawiły się kolejne informacje o stanie zdrowia Duńczyka. Dużo bardziej niepokojące dla dwukrotnego zwycięzcy Tour de France.

Fatalna kraksa na 4. etapie Wyścigu dookoła Kraju Basków

Opublikowane w piątek przez holenderski zespół informacje zmroziły fanów Vingegaarda. Okazało się bowiem, że u duńskiego kolarza, oprócz złamania obojczyka i kilku żeber, zdiagnozowano również odmę płucną. To bardzo groźny uraz spowodowany nagromadzeniem pęcherzyków powietrza w jamie opłucnowej. Może doprowadzić nawet do zapadnięcia płuca.
W związku z tymi okolicznościami Vingegaard pozostanie dłużej w szpitalu. Na razie nie wiadomo, jak wpłynie to na jego przygotowania do rozpoczynającego się już 29 czerwca Tour de France. Duńczyk w wyścigu ma - tu cały czas teraźniejszy - po raz drugi z rzędu bronić trofeum.

Dyskusje o bezpieczeństwie

Wydarzenia na trasie czwartkowego etapu wyścigu w Baskonii zaowocowały gwałtowną dyskusją w kolarskim światku. Mocno zabrzmiały głosy zawodników i organizacji zrzeszających zawodowych kolarzy nawołujące do zdecydowanych działań na rzecz poprawy bezpieczeństwa imprez.
picture

Fatalna kraksa na 4. etapie Wyścigu dookoła Kraju Basków

Pascal Chanteur, prezes francuskiego związku kolarzy, wezwał w piątek poprzez agencję AFP do zwołania "walnego zgromadzenia w sprawie bezpieczeństwa".
- Nie możemy tak dalej postępować - apeluje były kolarz, znany m.in. z krytyki hamulców tarczowych i nacisków ze strony lobby producentów rowerów.
Poprzedzony kilka dni wcześniej równie poważną kraksą Wouta Van Aerta wypadek, w którym ucierpiało kilkunastu zawodników, a kilku odniosło poważne, eliminujące ich na wiele tygodnie ze sportu obrażenia, jest też szeroko komentowany w gronie przygotowujących się do startu w wyjątkowo niebezpiecznym klasyku Paryż-Roubaix.
- Peleton cholernie przeżywa traumę - przyznał dyrektor zwanego "Piekłem Północy" wyścigu Thierry Gouvenou, którego stowarzyszenia zawodników poprosiły o spowolnienie kolarzy na wjeździe na słynny brukowy odcinek Arenberg, aby uniknąć ewentualnych wypadków. Po licznych rozmowach zdecydowano, że zawodnicy okrążą wysepkę tuż przed wjazdem (coś w rodzaju zaimprowizowanej szykany), co jednak także może stwarzać problemy dla bezpieczeństwa, bowiem trasa jest w tym miejscu bardzo wąska.
(macz/łup)
Udostępnij
Reklama
Reklama