Niebezpiecznie pod prysznicem. Czołowa tenisistka w szpitalu zamiast na korcie

Haddad Maia, która dała się zapamiętać polskim kibicom ze świetnego występu w półfinale Roland Garros przeciwko Idze Świątek, do Meksyku przyjechała z San Diego, gdzie dotarła do ćwierćfinału.

W Guadalajarze miała zmierzyć się na początek z Amerykanką Danielle Collins, ale do meczu nie dojdzie. Wszystko przez nagłe wycofanie się Brazylijki z imprezy.

Nie chodzi tu o jedną z klasycznych dla tenisistek kontuzji, a o sporego pecha. Haddad Maia ma poranione dłonie po wypadku pod prysznicem, o czym opowiedziała w mediach społecznościowych.

"Zeszłej nocy w hotelu, kiedy wyszłam spod prysznica i otworzyłam drzwi, te po prostu pękły i skończyło się na pokaleczeniu niektórych części mojego ciała. Musiałam udać się do szpitala w Guadalajarze, aby można było założyć szwy na obu rękach i niestety nie będę mogła grać" - napisała w mediach społecznościowych.

"Poza strachem wszystko jest w porządku. To mogło skończyć się czymś poważniejszym. Będę potrzebowała teraz kilku dni, aby wyleczyć rany i móc wrócić na ostatnią część sezonu" - uspokoiła.

(pqv/po)