Fręch zmusiła Rybakinę do wielkiego wysiłku
Było mnóstwo emocji, ale happy endu zabrakło. Magdalena Fręch na trzeciej rundzie zakończyła udział w turnieju WTA 1000 w Dubaju. Polska tenisistka zaprezentowała się ze świetnej strony, postawiła trudne warunki Jelenie Rybakinie, ale przegrała ostatecznie 6:7(5), 6:3, 4:6.
Ładne zagranie Fręch w 1. gemie 2. seta starcia z Gauff
Źródło wideo: Eurosport
26-letnia łodzianka przeżywa najlepsze miesiące w karierze. Zdecydowana zmiana stylu gry na bardziej ofensywny zaprowadziła ją aż do najlepszej 16 Australian Open, a i w Dubaju radzi sobie kapitalnie.
Jej wtorkowe zwycięstwo nad Petrą Martić sprawiło, że jest już pewna awansu na najwyższe miejsce w karierze.
Dzień później w starciu z Rybakiną nic już nie musiała. Murowaną faworytką była reprezentantka Kazachstanu, finalistka z Dohy, a Polka bez presji mogła starać się o kolejną niespodziankę. Wcześniej mierzyły się tylko raz - w 2018 roku na Tajwanie górą była Rybakina.
Rybakina zmuszona do wysiłku
Mecz trzeciej rundy rozpoczął się nietypowo. Pierwszy gem przy podaniu zawodniczki urodzonej w Moskwie ciągnął się niemal w nieskończoność, bo sporo było błędów z obu stron. Pojawiło się aż sześć stanów równowagi, a swoją jedyną szansę Fręch zmarnowała, pakując lekki return w siatkę.
W kolejnych minutach było lepiej, jakby obie dostosowały się do warunków panujących na korcie. Polka wcale nie ustępowała bardziej utytułowanej rywalce. Ba, w siódmym gemie łodzianka znów stanęła przed szansą przełamania. I udało się! Rybakina za moment miała już 16. niewymuszony błąd w meczu.
Przy serwisie Polki rywalka też myliła się na potęgę, nawet przy najłatwiejszych wolejach. I nie wszystkie te pomyłki dało się tłumaczyć wiatrem. Dla Fręch najważniejsze było jednak to, że potrafiła te błędy wyczekać i zbliżać się do zakończenia seta (5:3).
/origin-imgresizer.eurosport.com/2024/02/21/3891172-79056208-2560-1440.jpg)
Jelena Rybakina popełniała dużą liczbę błędów
Foto: Getty Images
Zamknąć partii przy własnym podaniu się nie udało. Rybakina po raz pierwszy w ważnym momencie trafiła trudny bekhend po linii i stratę odrobiła.
O losach seta zdecydował tie-break. Ten zaczął się od 0-2, ale kolejne akcje należały do Fręch. Kiedy wyszła z głębokiej defensywy i zagrała zjawiskowe minięcie po linii, to ona prowadziła z miniprzełamaniem (3-2).
Było już nawet 5-2, ale Rybakina pod presją to Rybakina najgroźniejsza. W najważniejszych momentach czwarta rakieta świata zagrała swój najlepszy tenis, zgarnęła pięć kolejnych punktów i w konsekwencji seta.
Tym razem przełamania nie oddała
Reakcja Polki na przegranego seta była najlepsza z możliwych. Utrzymanie podania było obowiązkiem, ale styl, w którym przełamała Rybakinę na 2:0 to już tenisowy majstersztyk. Fręch posłała na drugą stronę siatki cztery winnery, a rywalka mogła się tylko przyglądać.
/origin-imgresizer.eurosport.com/2024/02/21/3891183-79056428-2560-1440.jpg)
Magdalena Fręch w Dubaju
Foto: Getty Images
Od stanu 3:0 obie wymieniły się przełamaniami, co było dla Polki wodą na młyn (4:2). Na tym etapie meczu bardzo wiele zależało od Rybakiny, ponieważ była niesłychanie nierówna i świetną grę przeplatała z kolosalną liczba błędów. Finalnie Fręch - odwrotnie niż w pierwszym secie - nie dała się już dogonić. Wygrała partię 6:3. Zabawa zaczęła się od nowa, a Rybakina wyglądała, jakby zupełnie nie mogła pogodzić się z własną postawą. Fręch natomiast była lepsza z każdą minutą zakończonego seta.
Jednak Rybakina
Trzeci set zaczął się na kapitalnym poziomie. Fręch zgarnęła gema na 1:1 po prawdopodobnie najlepszej akcji meczu. Polka wyszła z bardzo głębokiej defensywy, by po punkt siegnąć przy siatce. To była naprawdę wielkie granie. O markotnej, popełniającej furę błędów Rybakinie też można było zapomnieć. Wskoczyła wreszcie na swój poziom.
Widać było, że mecz jest w decydującej fazie, ponieważ obie kurczowo trzymały się własnych podań (3:3).
Piekielnie trudny dla Polki był gem numer osiem, długi i zacięty. Rybakina miała szansę na decydujące zapewne przełamanie, ale Fręch to wytrzymała. I nie obroniła się wcale dzięki pomocy rywalki, a za sprawą swojej świetnej i bardzo odważnej grze.
Łodzianka z utrzymywaniem własnego podania miała w trzecim secie zdecydowanie więcej problemów. Aż w końcu do przełamania doszło. Niestety, w najgorszym możliwym momencie - na 4:6. Rywalka wygrała ostatecznie 7:6(5), 3:6, 6:4 po dwóch godzinach i 39 minutach.
Fręch była blisko największego zwycięstwa w karierze, ale w ćwierćfinale zagra Rybakina. Tam jej rywalką będzie mająca polskie korzenie Włoszka Jasmine Paolini.
Jeszcze w środę swój mecz rozegra Iga Świątek z Eliną Switoliną. Początek nie przed godziną 16.
(pqv/twis)
dołącz do Ponad 3 milionów użytkowników w aplikacji
Bądź na bieżąco z najnowszymi wiadomościami, wynikami i wydarzeniami na żywo
Pobierz
Zeskanuj
Udostępnij