Madison Keys z trudem powstrzymywała łzy po triumfie wAustralian Open. "Tak długo czekałam na tę chwilę"

To był kolejny znakomity występ Keys w Melbourne. Po pokonaniu w półfinale Igi Świątek, w meczu o tytuł okazała się lepsza od Sabalenki, która nie przegrała w tym turnieju od 2022 roku.

W decydującym secie Amerykanka zaprezentowała ogromną silę mentalną, choć był to jej dopiero drugi wielkoszlemowy finał (po US Open 2017).

- Aryna, cieszę się, że w końcu cię pokonałam. Grasz kapitalny tenis, tobie i twojemu zespołowi należą się wielkie gratulacje – powiedziała Keys zaraz po odebraniu trofeum.

- Czuję się tu jak w domu. Pierwszy półfinał wielkoszlemowy też rozegrałam w Melbourne. Wygrana tutaj znaczy więc dla mnie bardzo dużo. Wszystkim wam bardzo dziękuję za wsparcie – podkreśliła.

Sukces jest tym większy, że w ostatnim czasie 29-latka często musiała walczyć z kontuzjami. Wiatr w żagle złapała dopiero z początkiem nowego roku.

- Tak długo czekałam na tę chwilę. Mój jedyny dotychczasowy finał wielkoszlemowy nie poszedł po mojej myśli. Tym większe uznanie dla mojego zespołu. Wy wierzyliście we mnie cały czas, nawet gdy ja sama nie wierzyłam. Poprzedni rok był piekielnie trudny ze względu na kontuzje. Nie sądziłam, żee będę w stanie tutaj wrócić i wygrać – zaznaczyła, dziękując szczególnie mocno mężowi i trenerowi Bjornowi Fratangelo.

Dzięki największemu triumfowi w karierze Keys awansuje w poniedziałek na siódme miejsce w rankingu WTA, wyrównując swój najlepszy życiowy rezultat. Ostatni raz tak wysoko w zestawieniu była w październiku 2016 roku.

(br/macz)