Broń Hurkacza działała. Sprawdziły się obawy Rosjanina

Rosjanin, który rywalizował wcześniej z Hurkaczem pięciokrotnie, doskonale zdawał sobie sprawę, na co musi uważać w ich ćwierćfinałowej potyczce w Melbourne.

- Pod względem asów był w poprzednim sezonie chyba najlepszy na świecie, ma najlepszy serwis. To będzie klucz - komplementował wrocławianina trzeci tenisista światowego rankingu.

W rozgrywanym w środę nad ranem polskiego czasu meczu Hurkacz posłał 16 asów (Rosjanin o pięć mniej). Aż cztery z nich miały miejsce w samym piątym gemie czwartego seta. Cztery serwisy Polaka - tuż po wymianie piłek - były tak potężne, że Miedwiediew nawet nie zdołał ruszyć się do piłki, był bezradny. Gema nasz reprezentant wygrał w ledwie minutę. Dla niego był to łącznie szósty posłany rywalowi as z rzędu, licząc jeszcze dwa z poprzedniego swojego gema serwisowego.

- To jest kropla w morzu jego potrzeb. Przydałoby się tu i teraz przełamanie powrotne - zwrócił uwagę komentator Eurosportu. Polak przegrywał bowiem 2:3. Na szczęście w ósmym gemie odrobił przełamanie, a decydujący cios zadał w dwunastym. Doprowadził wówczas do stanu 2:2 w setach. Ten piąty padł już jednak łupem Miedwiediewa, który ostatecznie zwyciężył 7:6 (7-4), 2:6, 6:3, 5:7, 6:4.

- Nie wiem, jak to przetrwałem. Jakoś jeszcze oddycham, ale ledwo stoję na nogach. "Hubi" grał świetnie. Momentami wydawało się, że zmiecie mnie z kortu - skomentował na gorąco triumfator, który wyrównał bilans meczów z Hurkaczem na 3-3.

(lukl/twis)