Spokojnie, to tylko awaria. Po turbulencjach Stocha ani śladu
Drugi skok Kamila Stocha w drużynówce
Video: Eurosport Drugi skok Kamila Stocha w drużynówce17.11.2018 | Polska najlepsza w pierwszym konkursie drużynowym Pucharu Świata! W ostatnim skoku Kamil Stoch osiągnął 129 metrów, co dało biało-czerwonym sukces. Zobacz próbę mistrza z Zębu. PŚ w skokach narciarskich na żywo w Eurosporcie i Eurosport Playerze.zobacz więcej wideo »Prezydent Andrzej Duda po konkursie drużynowym
Video: Eurosport Prezydent Andrzej Duda po konkursie drużynowym - Fantastyczny konkurs, wspaniała postawa naszych zawodników. Cieszę się ogromnie z tego zwycięstwa. Sytuacja jak z marzeń - powiedział prezydent Polski Andrzej Duda. Puchar Świata w skokach narciarskich na żywo w Eurosporcie i Eurosport Playerze.zobacz więcej wideo »Horngacher: wypadliśmy lepiej niż się spodziewałem
Horngacher: wypadliśmy lepiej niż się spodziewałem- Wczoraj mieliśmy trochę problemów, ale dzisiaj było znacznie lepiej. Poprawił się Kamil Stoch, świetnie wypadł Jakub Wolny - podsumował trener polskiej kadry Stefan Horngacher po zwycięstwie Biało-Czerwonych w konkursie drużynowym w Wiśle. Puchar Świata w skokach narciarskich na żywo w Eurosporcie i Eurosport Playerze.zobacz więcej wideo »Święto w Wiśle. Hymn odśpiewany acapella
Video: Eurosport Święto w Wiśle. Hymn odśpiewany acapellaZobacz ceremonię wręczenia nagród oraz moment odśpiewania Mazurka Dąbrowskiego dla reprezentacji Polski, która wygrała konkurs drużynowy w Wiśle. Puchar Świata w skokach narciarskich na żywo w Eurosporcie i Eurosport Playerze.zobacz więcej wideo »Skok Jakuba Wolnego w 1. serii konkursu drużynowego
Skok Jakuba Wolnego w 1. serii konkursu drużynowegoStartujący jako drugi z reprezentantów Polski Jakub Wolny skoczył 128 metrów. Po połowie pierwszej serii biało-czerwoni prowadzili w konkursie drużynowym. PŚ w skokach narciarskich na żywo w Eurosporcie i Eurosport Playerze.zobacz więcej wideo »Drugi skok Richarda Freitaga w Wiśle
Video: Eurosport Drugi skok Richarda Freitaga w Wiśle W decydującym momencie Richard Freitag nie podołał presji. Niemiec oddał skok na odległość 123,5 metra, a przy świetnej próbie Kamila Stocha, Freitag i spółka spadli na 2. miejsce w konkursie drużynowym. Najlepsi byli Biało-Czerwoni. PŚ w skokach narciarskich na żywo w Eurosporcie i Eurosport Playerze.zobacz więcej wideo »Kapitalny skok Kamila Stocha
Video: Eurosport Kapitalny skok Kamila StochaW piątkowych kwalifikacjach i w sobotnich treningach Kamil Stoch spisywał się słabo. Przebudzenie nadeszło w 1. serii konkursu drużynowego w Wiśle. Trzykrotny mistrz olimpijski oddał skok na odległość 126,5 metra i przypieczętował prowadzenie Polski. PŚ w skokach narciarskich na żywo w Eurosporcie i Eurosport Playerze.zobacz więcej wideo »Skok Piotra Żyły
Skok Piotra Żyły17.11.2018 | Kapitalna próba Piotra Żyły w drugiej serii konkursu drużynowego. Popularny "Wewiór" oddał skok na odległość 130,5 metra. Zobacz jego występ. Puchar Świata w skokach narciarskich na żywo w Eurosporcie i Eurosport Playerze.zobacz więcej wideo »
Żeby najlepiej opisać przemianę jaką przeszedł w Wiśle Kamil Stoch, trzeba sięgnąć po dwa filmy z lat 80. Najpierw "Czy leci z nami pilot?", potem "Spokojnie, to tylko awaria". Kapitan polskiej kadry przezwyciężył piątkowe turbulencje i wylądował tam, gdzie mu najwygodniej. Na najwyższym stopniu podium.
Coś niedostrzegalnego gołym okiem siedziało w trzykrotnym mistrzu olimpijskim pierwszego dnia 40. sezonu Pucharu Świata. Może w pewnym momencie po zwycięstwie w Pjongczangu było już za dobrze i ze względu na brak zdecydowanego faworyta rozpoczynającego się sezonu wydawało się (nam, ale także samemu Kamilowi), że kolejne laury dostanie z miejsca, za zasługi. Ci, którzy obserwowali piątkowe zmagania, mieli prawo z takim przeświadczeniem walczyć. I też jak najbardziej zrozumiale przegrywać.
Niepewność i ulga
Już w pierwszym skoku treningowym przed kwalifikacjami, gdy na obiekcie im. Adama Małysza niemal wiało pustką, nie zagrało. Stoch zajął 21. miejsce, nie doleciał do punktu K, widać, że zmagał się z jakąś nieokreśloną siłą. Brakiem formy, pewności siebie? Nad tym nikt się nie zastanawiał. Wszyscy wychodzili z założenia, że "przecież to Kamil, on na pewno sobie poradzi". I o ile w treningu drugim, gdy był dziewiąty, spełniły się te przypuszczenia, o tyle w samych kwalifikacjach okazało się, że coś jest jednak nie w porządku.
Na pewno nie w porządku były warunki, w jakich go wypuszczono. Miał je najgorsze z całej 68-osobowej stawki, dodatkowo jako przedstawiciel finałowej dziesiątki ruszał z obniżonego rozbiegu. Efekt nie mógł być inny niż mizerny - zaledwie 111 metrów, chwila niepewności o to, czy w ogóle w niedzielę pojawi się na skoczni, po czym ulga po wyświetleniu się wyniku na tablicach. 48. miejsce, 105,7 punktu, tylko niecałe trzy więcej nad Aleksandrem Zniszczołem, najlepszym z tych, którzy kwalifikacji w piątek nie przeszli.
Pogoda sprawdza
- Po skoku poczułem dreszczyk emocji. Miałem już pewność, że wracam do domu. Na szczęście los dał mi szansę na to, aby jeszcze popracować i poskakać na śniegu, na który tak długo czekałem - z wyraźnym wytchnieniem opowiadał już po zawodach. W wywiadach, których udzielił tego dnia być może i z kilkanaście. Raz na jakiś czas rzucił dowcipem, nerwowo się uśmiechał, choć widać było, że do radości mu daleko jak do optymalnej dyspozycji.
Być może i z tego powodu organizatorzy i pogoda sprawdzili Polaka raz jeszcze, już dnia następnego, podczas sesji próbnej przed zawodami drużynowymi. A że nieszczęścia lubią chodzić parami, to do jeszcze nie przybitego, ale już skonsternowanego Stocha po raz kolejny przylgnęły fatalne warunki. Znów poleciał z niskiej belki, znów z bardzo nieprzyjemnym, mocnym i tylnym wiatrem, co spowodowało, że poszybował jedynie 104,5 metra. Jeszcze kilkanaście godzin wcześniej wobec podobnego obrotu spraw zaczęłyby się porozumiewawcze uśmieszki, obracanie wszystkiego w żart, wtedy jednak i w oczach całej widowni zgromadzonej na skoczni pojawiła się niepewność.
Dobry skoczek, lepszy wojownik
Ci, którzy wierzyli bezgranicznie i wątpliwościom się oparli, mogą teraz triumfalnie pytać się znajomych: "a nie mówiłem?". Bo i Stoch pokazał, że choć skoczkiem jest dobrym, to wojownikiem jeszcze lepszym. Na belkę wchodził kilka minut od upadku Ryoyu Kobayashiaego, też chwilę po tym, jak za nieprzepisowy kombinezon zdyskwalifikowany został Robert Johansson. Całe to zamieszanie go jednak nie wytrąciło z równowagi. Wystarczyło skupić się na tym spojrzeniu i wyrazie twarzy. Maksymalnie skoncentrowanym na zadaniu, które przed nim. Najbardziej w oczy rzucało się to, jak Kamil przygryzał wargę sekundę przed odjazdem. Nie z nadmiaru emocji, bardziej z gotowości i bojowości.
Skoro na górze dochodziło do takich scen, to na dole musiały nadejść ich konsekwencje. Dwukrotny zdobywca Pucharu Świata wygrał już enty bój w karierze - 126,5 metra, najlepiej punktowo ze wszystkich w pierwszej serii. Trzy metry dalej od skaczącego po nim Richarda Freitaga. Trzy metry, które na półmetku pozwoliły zwiększyć przewagę Polaków nad Niemcami z trzech do dziesięciu punktów.
Kubacki przestał wierzyć
Lider kadry nadał jej ton i w Beskidzie Śląskim nie było około godziny 17, po pierwszej odsłonie rywalizacji, osoby, która wierzyłaby, że niesieni dopingiem gospodarze coś mogą tu jeszcze popsuć. A jednak. W przedostatniej rundzie niespodziewanie rozczarował Dawid Kubacki, który poleciał raptem 114,5 metra, po chwili Stephan Leyhe odfrunął całej swojej grupie (126,5 metra), a Niemcy nam na cztery punkty. - Kamil śmiał się, że w związku z jego piątkową dyspozycją po zepsutym przeze mnie drugim skoku nie tyle zacząłem wątpić w zwycięstwo, ile przestałem w nie wierzyć - Kubacki z bezpiecznej perspektywy, już na konferencji prasowej, przedstawił anegdotę z kuluarów.
On nigdy nie spowszednieje
Stochowi po przełamaniu zapewne już i tak nie robiło różnicy, kiedy skakał, ale w finałowej serii to on napierał i na belkę wszedł przed Freitagiem. Teraz już bez tak zapadających w pamięć technik koncentracyjnych, ale z równie imponującym skutkiem. 129 metrów, nienagannie stylowo, z pełną energią. Niemiec rękawicy nie podjął, bo i nie był w stanie. Poleciał 5,5 metra bliżej od Polaka i korki od szampanów wystrzeliły. Dosłownie.
Nie były to mistrzostwa świata, nie były igrzyska olimpijskie, lecz akurat wtedy część kibiców schowała lub wyrzuciła piwa w plastikowych kubkach i wyciągnęła - nie wiedzieć skąd, w końcu na obiekt nie można wnosić własnego alkoholu - specjalnie przygotowane na zawody butelki musującego alkoholu spożywanego w chwilach sukcesu. Z czasem poczęstowała poznanych dopiero co sąsiadów. Czyli słowem - święto. Dziw bierze, że kolejny, jeden z pewnie już ponad setki konkursów, w których Kamil pokazał, jak wielkim jest sportowcem, nie nudzi fanów. Że ta postać kibicom nie spowszedniała.
Nie ma emocji, nie ma sportu
Być może relacja ta działa tak wzorowo, uczucie bowiem jest obopólne. Fani są wdzięczni Stochowi, Stoch jest wdzięczny fanom. - Wiadomo, jak było po piątku. Wsparcie kibiców mi jednak pomogło - obrońca Kryształowej Kuli odwdzięczył się na konferencji prasowej.
- Pomogła mi też wiara trenera, który nie odstawił mnie, a przecież mógł. Dreszczyk emocji towarzyszył mi wczoraj, towarzyszył i dzisiaj, choć z kompletnie innego powodu. Gdybym go nie odczuwał, to równie dobrze mógłbym powiedzieć 'pas'. Mam swoje lata, swoje przeżyłem i umiem reagować na różne, skrajne sytuacje. Lata praktyki uczą - mówił jeden z najzdolniejszych, ale też najpilniejszy z uczniów Pucharu Świata. W sobotę oceniony najwyżej, gdyby próby z zawodów drużynowych zliczać indywidualnie, to wygrałby konkurs, i to z bezpieczną przewagą nad drugim Leyhe. Nikt nie będzie miał nic przeciwko, jeżeli równie celująco poradzi sobie z wyzwaniem niedzielnym. Relacja z konkursu w europort.pl, transmisję - od 14:30 - przeprowadzi Eurosport 1.
miejsce kraj punkty 1. Polska 1026.6 2. Niemcy 1015.5 3. Austria 972.0 4. Japonia 916.5 5. Szwajcaria 861.6 6. Rosja 849.5 7. Słowenia 842.5 8. Czechy 811.4 9 Finlandia 393.9 10. Norwegia 349.6 11. Kazachstan 186.9