Killian Peier. Sensacyjny medalista mistrzostw świata w skokach

Peier był sensacyjnym liderem sobotniego konkursu na dużej skoczni w Innsbrucku. Miał 1,2 pkt przewagi nad drugim Markusem Eisenbichlerem.

Przed drugim skokiem był pod ścianą, bo Niemiec zrobił coś niesamowitego. Eisenbichler uzyskał zdecydowanie najlepszą odległość dnia. Poleciał aż 135,5 m i jak wynikało z wirtualnych obliczeń, uwzględniających siłę wiatru, Peier musiałby skoczyć co najmniej metr dalej, jeśli chciał obronić pierwsze miejsce.

Nie udało się, 23-letni Szwajcar nie dobił do 130. metra. Gdy wylądował, był rozczarowany. Wiedział, że zaprzepaścił szansę. Jednak nie stracił wszystkiego. Długo czekał na ostateczne wyniki. Pewne było, że złotego medalu nie zobaczy, ale ciągle był w grze o podium.

Gdy okazało się, że właśnie wywalczył brąz, wpadł w szał radości. Oszaleli ze szczęścia również jego rodzice, którzy obserwowali konkurs mistrzostw świata z wysokości trybun skoczni, a on sam utonął w ramionach kolegów z reprezentacji. Przez chwilę Killian leżał przygnieciony na śniegu. Tak Szwajcarzy fetowali.

A przecież ten skoczek jeszcze niedawno nie znaczył wiele w stawce. Przed tym sezonem przez kilka sezonów startów uzbierał ledwie 17 punktów. Tylko w tym ma ich już grubo ponad 300 i jest w drugiej dziesiątce klasyfikacji generalnej.

No i jeszcze jedno. Świeżo upieczony medalista mistrzostw świata dotychczas nie wygrał żadnego z konkursów Pucharu Świata i ani razu nie stał nawet na podium zawodów tego cyklu.

Szwajcarzy mogą być spokojni. Istnieje życie po Simonie Ammanie i Andreasie Kuettelu.

Sobotni konkurs wygrał Eisenbichler. Drugi był inny z Niemców - Karl Geiger. Najlepszy z Polaków Kamil Stoch skończył na piątym miejscu.

Autor: twis / Źródło: eurosport.pl