Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Kamil Stoch - miłośnik teatru i muzyki. "Wcielam się w rolę bohaterów" - skoki narciarskie - Puchar Świata 2019/20

Emil Riisberg

30/11/2019, 05:40 GMT+1

O kulturze, czyli teatrze, książkach i muzyce, które dają wytchnienie od skoków, o metodach pracy Michala Doleżala oraz Stefana Horngachera i o tym, dlaczego po zakończeniu poprzedniego sezonu pierwszy raz w karierze poprosił trenera o dłuższy urlop. O tych i innych sprawach opowiedział Kamil Stoch w rozmowie z reporterem Eurosportu Kacprem Merkiem.

Foto: Eurosport

Kacper Merk: Rozmawiamy w Teatrze Witkacego w Zakopanem. Jak czujesz się na scenie?

Kamil Stoch: Jestem dość nieśmiały i nigdy nie miałem okazji stanąć na scenie teatralnej, by zaprezentować coś przed publicznością. Natomiast miałem okazję przebywać na innych scenach i szczególnie na tej sportowej udało mi się co nieco pokazać.
Kultura jest dla ciebie ważna?
Pewnie. Nie da się bowiem żyć na okrągło, 24 godziny na dobę, przez cały rok tylko i wyłącznie pracą. A w moim przypadku tak trzeba przecież nazywać skoki narciarskie. Wiadomo, że to cały czas jest moja pasja i tak podchodzę do sportu, ale z drugiej strony zarabiam na skakaniu na nartach. Z tego żyję i to pochłania mnóstwo mojego codziennego czasu.

Żeby nie zwariować przy tym cyrku, który otacza skoki, warto poszukać odskoczni. Na przykład dobrej książki. Bardzo lubię czytać. Wcielam się w role bohaterów i wyobrażam sobie całą historię na swój własny sposób. To jest właśnie najlepsze. Nie mam narzuconej żadnej scenografii, żadnego spojrzenia, mogę sam wszystko sobie wyobrazić.


Co teraz na tapecie?

"Pasja życia. Van Gogh". Tę książkę poleciła mi moja żona. Czytałem inną powieść, Ewa skończyła czytać swoją i powiedziała: "to była fajna lektura, weź się za nią".

Wymieniacie się z żoną książkami?

Czasami tak, z tym że ja bardzo lubię fantastykę, a Ewy w ogóle ona nie pociąga. Uwielbiam zatapiać się w inny świat, taka podróż całkowicie mnie odstresowuje. A wracając do Van Gogha - czytając takie książki docenia się to, co się ma w życiu. Widzę to na przykładzie Van Gogha. Tacy artyści, jak on, zostali docenieni dopiero po śmierci, a my sportowcy jesteśmy doceniani jeszcze za życia.

W teatrze wybierasz komedie czy raczej coś poważnego?

Trochę tego, trochę tego. Komedie są super, można przyjść i się "odmóżdżyć". Wchodzisz na salę i dostajesz prostą sztukę, łatwą do zrozumienia historię. Ale są też dużo trudniejsze sztuki, na przykład pierwsza, na której byłem w tym teatrze - "Metafizyka dwugłowego cielęcia". Już sama nazwa jest przerażająca, a - podkreślam - to była pierwsza sztuka, na jaką tu przyszedłem. Przyznam szczerze, że dobry tydzień dochodziłem do siebie po tym, co wydarzyło się na scenie. Kolejny tydzień interpretowałem to, co mój mózg zdążył zarejestrować. I dopiero po jakimś czasie udało mi się zrozumieć, czy ta sztuka w ogóle mi się podobała.


Podobała?

Tak, to było coś zupełnie wyjątkowego. Już sam fakt, że dojście do siebie zajęło tyle czasu, mówi za siebie. Ale tak powinno być w teatrze.

Jesteś człowiekiem o bujnej wyobraźni?

Najlepszym przykładem niech będzie fakt, że w trakcie rozmowy potrafię odlecieć gdzieś w inny wymiar. Potrafię też przytrzymać się jednego słowa, ono rozpędza moją wyobraźnię i w jednej chwili znajduję się po drugiej stronie półkuli. Czasami dzieje się to w trakcie wywiadów: gdzieś odpłynę i muszę szybko wrócić, zreflektować się, czy dobrze usłyszałem pytanie.

To pytam dalej: czy tak samo, jak w książki i teatr wkręciłeś się w seriale?

Ostatnio faktycznie oglądam ich trochę więcej, ale to pewnie ze względu na powszechną dostępność kanałów, w których można je śledzić. Nie jestem jednak takim fanem, żeby dzień w dzień czekać na kolejny odcinek. Jeżeli znajdę coś fajnego, przeważnie coś, co ktoś mi poleci, chętnie to obejrzę. Ale nie wyszukuję samemu, nie jestem kinomanem.

Bardziej wolę słuchać muzyki. Gdziekolwiek jestem, lubię mieć ze sobą źródło dźwięku. To się też wiąże z teatrem, muszę do tego nawiązać. Teatr to kapitalna sprawa pod względem muzycznym. Każda sztuka ma swoją własną kapelę, która gra muzykę na żywo. To jest wspaniałe. Przyznaję, że czasem nie trzeba się skupiać na samej sztuce. Można odpocząć, słuchając dobrej muzyki.


Czym dla ciebie jest dobra muzyka?

Nie wskażę jednego gatunku. Lubię słuchać muzyki, która mnie relaksuje, lubię wiele różnych stylów. Najważniejsze jest to, żeby muzyka mnie nie męczyła, żebym słysząc dźwięki nie chciał tego przełączyć. Jeżeli zastanawiam się nad zmianą piosenki, to znaczy że nie jest ona dla mnie dobra. Zdecydowanie nie lubię ciszy. Przy tym nie mam podzielnej uwagi, czyli gdy robię coś na czym powinienem się skupić, na przykład na płaceniu rachunków, musi panować cisza. Ale jeśli robię coś, co nie wymaga specjalnej koncentracji: rozwieszanie prania czy zmywanie naczyń, to wtedy lubię, jak gra muzyka albo jest włączony telewizor.

Częścią twojej pracy są kontakty z fanami, na przykład pozowanie do zdjęć. Lubisz to?

Zaakceptowałem, mimo że czasami bywa to dla mnie krępujące. Są jednak takie miejsca i momenty, w których trzeba zrobić zdjęcie. Czy to dla siebie, czy przede wszystkim dla fanów. Oni przychodzą na skocznię dla nas i nie mogę im tego odmówić.

A propos fanów - zauważyłem, że macie bardzo dobry kontakt w mediach społecznościowych.

Ostatnio polubiłem tę formę naszych kontaktów. Są takie momenty, w których chcę im coś zakomunikować, coś pokazać. Na przykład piękny dzień albo ładny górski widok. Zauważyłem, że jeśli wrzucę do sieci coś takiego, bardzo szybko w komentarzach rozpoczyna się dyskusja. I ja staram się w niej uczestniczyć. Pokazuję, że moje konto jest prowadzone przeze mnie, a nie przez sztab specjalistów. Stawiam na autentyczność. I wiem przy tym, jak ważne dla kibiców jest to, że odpisałem na ich wiadomość.

Jak oceniasz zeszły sezon pod względem sportowym?

Poprzednia zima była huśtawką. Pod względem sportowym było super, choć oczywiście chciałbym osiągnąć więcej. Pewnie mogłem to zrobić, ale wiem, że dawałem z siebie maksimum. Niestety, nie udało się zaspokoić własnych ambicji. Zrobić czegoś, na co mocno się nastawiałem. Do tego doszło zamieszanie z trenerem Stefanem Horngacherem. Pod koniec sezonu to wszystko spadło na mnie, przygniotło i nie byłem w stanie się podnieść, wygrzebać.

Sezon się skończył, a ja chyba po raz pierwszy w karierze poprosiłem trenera o dodatkowe wolne. Potrzebowałem odetchnąć, wyczyścić głowę. Przez kilka tygodni nie myślałem o skokach. Skupiłem się na rodzinie, na obowiązkach domowych. I nagle obudziłem się pewnego ranka i stwierdziłem, że czas iść na siłownię. Czułem, że ciało tego potrzebuje, ale również moja głowa chciała coś robić. To był znak, że skoki to w dalszym ciągu jedna z miłości mojego życia. I chcę ją pielęgnować.


Chyba każdy kibic w Polsce już wie, że ta pielęgnacja polegała na poprawianiu pozycji dojazdowej.

Z tą pozycją to jest grubsza sprawa, praktycznie niezauważalna dla kibica. Czasami podniesienie się o centymetr na rozbiegu powoduje fundamentalną zmianę w odczuciach. To samo, jeśli chodzi o przenoszenie środka ciężkości. W minionych latach wykonałem kilka tysięcy skoków, które były determinowane przez zły nawyk. To spowodowało, że straciłem dobrą pozycję dojazdową do progu.

Robota skoczka jest prosta: powinien podnieść się na progu i ułożyć do lotu. Ale z czego to zrobić? Bazą jest właśnie pozycja. Ja przez moją traciłem dużo na prędkościach najazdowych. Mówiąc obrazowo, czułem się tak, jak gdybym ruszał trzy czy cztery belki startowe niżej od rywali. Z nowym trenerem postanowiliśmy, że trzeba coś z tym zrobić. Zdaję sobie sprawę, że na zawodach dojdzie stres i nie zawsze uda się powtórzyć to, co wypracowałem latem. Ale wykonaliśmy bazę, złapałem odpowiednie czucie i będę jeździł na zawody nie po to, by je wygrywać, ale by klepać to, co mam zadane, bo to jest dla mnie najlepsze.

Chcesz klepać, ale…

...chcę wygrywać! Po to klepię na treningach, żeby później być najlepszym.
Widać w całej waszej drużynie zmianę podejścia. Trener Michal Doleżal mówi wprost, że ty, Dawid i Piotrek będziecie walczyć w tym sezonie o Puchar Świata.

Kurczę, a ja myślałem, że wszystko się kręci wokół mnie… Ale to jest naturalna kolej rzeczy, w końcu do tego wszyscy dążyliśmy. Spójrzmy na to tak: Adam Małysz był sam. Gdy nie dostał się do drugiej serii, było po zawodach, wszyscy wyłączali telewizory. Dziś mamy drużynę, która jest najmocniejsza na świecie. Wygraliśmy Puchar Narodów, wywalczyliśmy złoto mistrzostw świata, praktycznie na każdej imprezie zdobywamy medale w konkursach drużynowych. Przy tym toczymy między sobą zdrową rywalizację. Będąc na zgrupowaniu mam porównanie do swoich kolegów, którzy są jednymi z najlepszych na świecie.

Inna sprawa, że tego też musiałem się nauczyć: żeby nie oglądać się na innych i nie porównywać się w trakcie treningu, bo to wpływało na mnie negatywnie. Dziś napędzamy się wzajemnie, dodajemy sobie energii. Jeśli mi nie wyjdzie coś na skoczni, a równocześnie widzę, że Dawid, Piotrek, Maciek czy Kuba skaczą daleko, to znaczy że można. Że to ja popełniłem błąd, a nie zostałem skrzywdzony przez cały świat.


Krążymy wokół trenera Doleżala. Czym różni się on od Horngachera?

Na pewno charakterem. Ale to normalne, bo każdy człowiek jest inny, każdy ma swoje wady i zalety. Co ich łączy, to fakt że przy całym swoim doświadczeniu i wiedzy jaką dysponują, są otwarci na jej pogłębianie. Lubią rozmawiać, słuchać sugestii zawodników. Czujemy, że w komunikacji na linii skoczek - trener panuje dobra energia. Nie muszę się wstydzić swojego zdania. Mogę je powiedzieć wprost i wiem, że zostanę wysłuchany. Czasem spotkamy się w połowie drogi, czasem trener jest tak przekonany, co do słuszności swojej wizji, że potrafi to się udzielić także mnie.

Zawodnicy tego potrzebują, ja tego potrzebuję. Potrzebuję kogoś za kim pójdę. Nie wiedziałem do końca, czy tak będzie, ale przez ostatnie miesiące przekonałem się, że trener Doleżal to jest ktoś za kim idę, ktoś kogo chcę słuchać, komu wierzę.


A w co wierzysz w tym sezonie? Wyjątkowym, bo raz na cztery lata nie ma w jego trakcie głównej imprezy.

Skoro lubię to, co robię, nie muszę mieć imprezy docelowej, na której dadzą mi świecący medal za to samo, co mogę zrobić gdzie indziej. Lubię skoki, lubię startować w zawodach i lubię całą tę otoczkę. Może czasami sobie pomarudzę, ale dalej tu jestem, dalej to robię i to znaczy, że w dalszym ciągu chcę to robić.
Następne konkursy PŚ undefined Transmisje w Eurosporcie 1 oraz w usłudze Eurosport Player. Relacje w eurosport.pl.
Program zawodów w Kuusamo:piątek, 29 listopada
16.00 - oficjalny trening
18.00 - kwalifikacje

sobota, 30 listopada
15.00 - seria próbna
16.30 - pierwsza seria

niedziela, 1 grudnia
14.45 - kwalifikacje
16.30 - pierwsza seria
Autor: Kacper Merk / Źródło: eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama