Sobotni finał zapowiadał się niezwykle interesująco. Zmierzyły się ze sobą bowiem broniące tytułu mistrzyń świata Serbki z wicemistrzyniami olimpijskimi z Tokio, czyli Brazylijkami. Minimalnym faworytem była ekipa z Bałkanów, która w całym turnieju nie zaznała goryczy porażki, a w ćwierćfinale wyeliminowała reprezentację Polski (3:2).

Serbki obroniły tytuł mistrzyń świata

Już pierwszy set pokazał, że kibice w Apeldoorn będą świadkami wielkich emocji. W spotkanie lepiej weszły siatkarki z Ameryki Południowej, które szybko wypracowały kilkupunktowe prowadzenie (7:3).

Z każdą akcją rywalki niwelowały jednak stratę, a po chwili było już 11:10 dla ekipy z Bałkanów. W końcówce obie drużyny grały punkt za punkt, chociaż niewielką przewagę w tym fragmencie uzyskały Serbki (24:22).

Podopieczne Daniele Santarellego wprawdzie zmarnowały dwie piłki setowe, ale przy trzeciej w aut uderzyła Gabi i partia padła łupem obrończyń tytułu (26:24).

Drugi set wyglądał niemal identycznie jak pierwszy. Brazylijki ponownie prowadziły różnicą czterech oczek (7:3), ale po raz kolejny nie potrafiły utrzymać przewagi do końca partii. Od stanu 16:13 finalistki igrzysk olimpijskich w Tokio straciły siedem punktów z rzędu, głównie za sprawą fantastycznych ataków nieomylnej Tijany Bosković (20:16).

Gdy wydawało się, że losy seta są już rozstrzygnięte, Brazylijki stać było na zryw, dzięki czemu zrobiło się 22:22. Kolejne trzy oczka padły jednak łupem mistrzyń świata z 2018 roku, a partię zakończył efektowny blok w wykonaniu Jovany Stefanović (25:22).

Trzeci set finału był zdecydowanie tym najmniej wyrównanym. Serbki grały koncertowo w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła, a Bosković świetnie w ataku wspierały Bianka Busa czy Sara Lozo. Zespół z Bałkanów prowadził 7:4, 12:7, 16:8, a ostatecznie wygrał 25:17 i sięgnął po drugi tytuł mistrzyń świata z rzędu.

Brązowy medal wywalczyły Włoszki. W meczu o trzecie miejsce podopieczne Davide Mazzantiego wygrały z USA 3:0.

Wynik finału MŚ kobiet w siatkówce 2022:

Serbia - Brazylia 3:0 (26:24, 25:22, 25:17)