Dokonali niemal cudu. Świętowali, jakby zdobyli mistrzostwo

Debiutujący w imprezie tej rangi szczypiorniści z Wysp Owczych na inaugurację grupy D, w której rywalizują również Polacy, po zaciętej walce przegrali ze Słowenią 29:32.

W sobotni wieczór poprzeczka wisiała wyżej, ale Farerowie nie przestraszyli się Norwegów, uchodzących za faworytów do medalu. Spotkanie dostarczyło mnóstwo emocji. W pierwszej połowie nieznaczną przewagę uzyskali Norwegowie. Po przerwie gra się wyrównała i toczyła się praktycznie bramka za bramkę.

W finałowych minutach czerwoną kartką ukarany został norweski obrońca Petter Overby za niebezpieczny faul. Gracze Wysp Owczych doprowadzili do stanu 25:26 (wcześniej przegrywali 23:26). A gola na wagę remisu z rzutu karnego, cztery sekundy przed końcem, rzucił Elias a Skipagotu, który został wybrany na zawodnika meczu (MVP).

Farerowie wpadli w ekstazę. Od razu pobiegli w stronę sektorów zajmowanych przez ich rodaków, których w hali w Berlinie stawiło się kilka tysięcy. Trwało święto, jakby Wyspy Owcze zdobyły medal mistrzostw Europy, a nie pierwszy w historii punkt w fazie grupowej.

Farerowie wciąż mają szanse na awans do kolejnej rundy turnieju. W poniedziałek muszą jednak pokonać, najlepiej zdecydowanie, Biało-Czerwonych (ci po porażkach z Norwegią i ze Słowenią zagrają już tylko o honor) oraz liczyć na porażkę Norwegów ze Słoweńcami. Rzecz jasna, im wyższą, tym lepiej.

Norwegia - Wyspy Owcze 26:26 (13:12)
Najwięcej bramek: dla Norwegii - Alexandre Bonz 8, Goran Johannessen 6; dla Wysp Owczych - Teis Rasmussen i Elias a Skipagotu po 5, Hakun av Teigum 4.

(kz/łup)