Premier League: Arsenal pokonał na wyjeździe Tottenham w derbach północnego Londynu

Choć angielska ekstraklasa jest już na ostatniej prostej, obie stołeczne ekipy są uwikłane w bezwzględną walkę o najwyższe cele. Arsenal był przed tą kolejką na pierwszym miejscu, Tottenham zaś na piątym, z nadal realną perspektywą na pierwszą czwórkę i grę w przyszłej edycji Ligi Mistrzów.

Po niedzielnym spotkaniu mimo to będzie o to piłkarzom Spurs dużo trudniej.

Kanonierzy w niedzielę pokazali bowiem, dlaczego zajmują w najlepszej lidze świata tak wysoką lokatę. Już w 15. minucie to właśnie dzięki naciskom gości samobójcze trafienie zaliczył Pierre-Emile Hojbjerg. Po 12 kolejnych na 2:0 podwyższył Bukayo Saka, a wynik pierwszej połowy ustalił niedługo przed przerwą Kai Havertz. Po drodze gola dla Tottenhamu strzelił co prawda Micky van de Ven, lecz arbiter zagwizdał wówczas pozycję spaloną.

W derbowych spotkaniach nigdy nie ma jednak miejsca na zbyt wczesną radość. Zwłaszcza gdy samemu rzucasz rywalowi aż dwa koła ratunkowe. A Arsenal dodał spotkaniu znaczną dawkę emocji po własnych, niewymuszonych błędach. Najpierw David Raya podał pod nogi Christiana Romero, gdy ten w drugiej połowie zdobył bramkę kontaktową, a następnie Declan Rice bezsensownie kopnął w nogę Heung-Min Son w polu karnym, dzięki czemu Koreańczyk mógł za chwilę skutecznie uderzać z 11. metra.

Na więcej i błędów Arsenalu, i starań Tottenhamu już nie było miejsca. Goście po emocjonującym finiszu wygrali i umocnili się na prowadzeniu w Premier League. Od Manchesteru City, nad którym mają cztery punkty przewagi, rozegrali jednak dwa spotkania więcej.

Jakub Kiwior wszedł w samej końcówce z ławki rezerwowych i tego dnia zagrał jedynie ostatnie kilka minut spotkania.