Robert Lewandowski skomentował porażkę Barcelony z PSG w ćwierćfinale Ligi Mistrzów

Przed tygodniem Duma Katalonii zaskoczyła wszystkich, wygrywając na Parc des Princes z PSG 3:2. Mimo że Lewandowski nie zdobył wówczas bramki, to zaliczył świetny występ.

Rewanż na Montujic też zaczął się po myśli Barcelony, która szybko objęła prowadzenie. Wszystko zmieniła czerwona kartka dla Ronalda Araujo w 29. minucie. Paryżanie, grający w przewadze jednego zawodnika, mieli wystarczająco dużo czasu, by odrobić straty. I zrobili to z nawiązką, wygrywając 4:1.

W poprzednim sezonie Katalończycy odpadli z Ligi Mistrzów już w fazie grupowej, w tym poprawili się, dochodząc do najlepszej ósemki, ale w smutnych nastrojach opuszczali murawę. Apetyty były dużo większe.

Po odpadnięciu z rozgrywek część piłkarzy, w tym Lewandowski, nie miała ochoty na rozmowę z dziennikarzami. Polski napastnik zdobył się jedynie na krótki wpis w mediach społecznościowych.

"Bolesna noc" - napisał w nocy na Instagramie.

Wtorkowego rewanżu kapitan reprezentacji Polski nie zaliczy do udanych. Miał kilka świetnych okazji, by pokonać Gianluigiego Donnarummę, ale albo nie trafił w bramkę (w pierwszej połowie), albo jego uderzenie zatrzymał włoski bramkarz (w drugiej). W jednej z sytuacji mógł i powinien odegrać piłkę do znajdującego się na czystej pozycji Ferrana Torresa. Zdecydował się jednak na strzał. Trafił w nogi obrońcy. Do protokołu wpisał się tylko z powodu żółtej kartki. Po meczu spotkała go krytyka w hiszpańskich mediach.

Występ w tej edycji Champions League "Lewy" zakończył z trzema golami i asystą w dziewięciu spotkaniach. W klasyfikacji wszech czasów poprzestał na 94 trafieniach i trzecim miejscu.

Kibice marzyli o hiszpańskim półfinale, tymczasem zamiast konfrontacji Barcelony z Atletico, zobaczą dwumecz PSG - Borussia Dortmund. Honoru hiszpańskiej piłki spróbuje obronić w środę Real Madryt, którego czeka trudne zadanie w rewanżu z Manchesterem City (3:3 w pierwszym meczu).

(lukl/twis)