Sędzia finału Ligi Europy Anthony Taylor zaatakowany na lotnisku w Budapeszcie przez kibiców AS Roma

Postawa Brytyjczyka w pierwszym w tym sezonie finale międzynarodowych rozgrywek klubowych pozostawiała dużo do życzenia. Nie panował nad meczem, w trakcie spotkania pokazał sporo żółtych kartek, w drugiej połowie zagwizdał też błędny rzut karny dla ekipy z Sewilli i uratował się dopiero dzięki sprawdzeniu decyzji przez technologię VAR. Ponadto w końcówce zasadniczego czasu gry nie dopatrzył się ewidentnej jedenastki dla rzymian.

Taylor miał problem z kontrolowaniem meczu, za co spotkała go chociażby krytyka ze strony Jose Mourinho. Portugalski trener miał pretensje do arbitra w pomeczowych wywiadach, czekał nawet na niego na parkingu, gdzie rzucił w jego kierunku kilka niecenzuralnych uwag.

Po spotkaniu, które ostatecznie dzięki rzutom karnym wygrała Sevilla (po 120 minutach gry było 1:1), poczucie niesprawiedliwości dominowało w klubie z Wiecznego Miasta. Dało się to odczuć właśnie na wspominanym lotnisku w stolicy Węgier, skąd Taylor chciał wracać do kraju.

Zostało mu to jednak znacząco utrudnione przez kibiców Giallorossich, którzy - pomimo prób interwencji służb porządkowych - obrzucali go wyzwiskami i popychali podczas przemieszczania się w hali odlotów. Najbardziej szokujące zdaje się to, że arbiter przebywał tam ze swoją rodziną: wyraźnie przejętą całą sytuacją żoną i roztrzęsioną córką.

Gdy Taylorowi udało się przejść przez szereg podenerwowanych rzymian, przejście zostało zamknięte i otoczone przez funkcjonariuszy policji.