Real zgubił punkty. Grozi mu strata fotela lidera

Real Betis od początku meczu odważnie atakował faworyzowanych rywali. Miał kilka okazji na gola, ale albo dobrze bronił Andrij Łunin, albo piłka minimalnie mijała światło jego bramkami. Z drugiej strony czujny między słupkami był Rui Silva.

Gole padły dopiero po przerwie. Jako pierwsi do siatki trafili piłkarze z Madrytu. W 53. minucie Brahim Diaz posłał kapitalne podanie za plecy obrońców, a wbiegający w pole karne Jude Bellingham pewnie wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem.

Podopieczni trenera Manuela Pellegriniego nie podłamali się, tylko nadal grali ofesywnie. Wyrównał 13 minut później Aitor Ruibal. Hiszpan huknął z dystansu nie do obrony i pozwolił przedłużyć Betisowi serię meczów bez porażki w La Liga do 11 oraz zachować miano niepokonanego na własnym stadionie. Ekipa z Sewilli ostatnio przegrała w połowie września z Barceloną (0:5).

W końcówce meczu inicjatywę mieli gospodarze i byli bliżej gola. W ostatniej minucie związany wcześniej przez 10 lat z Realem Madryt Isco głową trafił w słupek.

"Bellingham się zgadza, Real nie..." - podsumował spotkanie dziennik "AS", który zwrócił uwagę, że gospodarze wysoko zawiesili faworytowi poprzeczkę, a poza strzelcem gola na najwyższą notę wśród gości zasłużył ukraiński bramkarz Łunin.

Zespół trenera Carlo Ancelottiego ma 39 punktów i o jeden wyprzedza Gironę. Sensacyjny wicelider w niedzielę wieczorem zagra z Barceloną, która z 34 punktami jest trzecia. Mniej znana drużyna z Katalonii rozgrywa dopiero czwarty w historii sezon w La Liga, ale i tak może zaimponować formą.

Girona jeszcze nigdy nie wygrała ligowych derbów z bardziej utytułowanym lokalnym rywalem. W kwietniu, w mistrzowskim sezonie Dumy Katalonii, zdołała jednak zremisować 0:0. Z kolei w styczniu przegrała tylko 0:1. Lewandowski wciąż czeka na pierwszego gola przeciwko tej ekipie.

Real Betis - Real Madryt 1:1 (0:0)
Bramki: Ruibal (66) - Bellingham (53)

(dasz/twis)