Real Madryt rządzi w Europie. Jeden celny strzał wystarczył
Liverpool - Real Madryt w finale Ligi Mistrzów
Video: Getty Images Liverpool - Real Madryt w finale Ligi MistrzówLiverpool - Real Madryt w finale Ligi Mistrzówzobacz więcej wideo »Real Madryt czy Liverpool – podpis Igi Świątek na kamerze po...
Video: Eurosport Real Madryt czy Liverpool – podpis Igi Świątek na kamerze po...„Real Madryt czy Liverpool?” – takie słowa napisała Iga Świątek na kamerze po awansie do 4. rundy Roland Garros. Polka wybierze się na sobotni finał Ligi Mistrzów. Roland Garros na żywo w Eurosporcie i Eurosporcie Extra w Playerze.zobacz więcej wideo »
Real wielki, największy w Europie. Madrycki zespół pokonał na Stade de France Liverpool 1:0 i został zwycięzcą Ligi Mistrzów czternasty raz w historii.
Real - Liverpool. Relacja w eurosport.pl
Wielki finał, bo wielkie firmy. Z jednej strony Real, świeżo upieczony mistrz Hiszpanii i do soboty 13-krotny zwycięzca najważniejszych klubowych rozgrywek. Z drugiej Liverpool, który sześciokrotnie rządził w Europie.
Ale zanim rozpoczęły się emocje, obserwowaliśmy wielki chaos. Mecz opóźniono, bo nie wszyscy kibice Liverpoolu dotarli na Stade de France pod Paryżem na czas. Stali w długich kolejkach jeszcze chwilę przed godz. 21, kiedy spotkanie miało się rozpocząć. Zniecierpliwieni próbowali forsować bramy stadionu. Interweniowała policja.
Start meczu przekładano parokrotnie. Najpierw o kwadrans, później o pół godziny. W końcu o godz. 21.36 wybrzmiał pierwszy gwizdek.
Poślizg chyba spętał piłkarzom nogi, bo przez pierwszy kwadrans grali zachowawczo, nie tworząc niczego ciekawego. Pierwsi sygnał do ataku dali liverpoolczycy i była do prawdziwa kanonada.
Kanonada Liverpoolu
Próbował Mohamed Salah – raz, drugi. Także Luis Diaz i Thiago Alcantara z kilkunastu metrów od bramki, ale za każdym razem górą był Thibaut Courtois. W końcu najbliżej szczęścia był Sadio Mane, piłka po jego strzale wylądowała na słupku. Wszystko w odstępie paru minut. Real był sparaliżowany, zamroczony jak pięściarz po paru mocnych uderzeniach w głowę i tułów. Może ten pięściarz nie był na kolanach, ale lekko się zachwiał. Musiał się otrząsnąć.
Madrytczycy jeśli już w czymś przeważali, to w stratach. Niecelne dośrodkowania, niedokładne podania…
Karim Benzema, strzelec nad strzelcami w Realu rzadko widywany był w polu karnym. Francuza wypychano z jego królestwa, toteż próbował brać piłkę i dyrygować kolegami. Bez skutku. Wszelkie próby Viniuciusa, wschodzącej gwiazdy Królewskich, były likwidowane w zarodku.
Ale goli w pierwszej połowie nie strzeliła żadna ze stron, choć piłka po strzale Benzemy raz do siatki wpadła. Jego strzał obronił Alisson, jednak Francuz po niemrawej interwencji obrońców dobił piłkę już skutecznie, tyle że sędzia dopatrzył się pozycji spalonej. VAR jego decyzji nie zmienił.
Piłkarze Liverpoolu mieli prawo pluć sobie w brodę. Oddali pięć celnych strzałów, Real żadnego.
Niespodziewany cios Realu
Mistrzowie Hiszpanii na początku drugiej połowy nie potrafili wyjść z cienia The Reds. Straszyli Luis Diaz i Salah. Rosła przewaga Liverpoolu, ale wtedy wydarzyło się coś, czego z przebiegu spotkania się nie spodziewano.
Akcja Realu, wstrzelenie piłki w pole karne przez Federico Valverde i finalizacja Viniciusa. Tym razem spalonego nie było. To był pierwszy (i ostatni) celny strzał zespołu z Madrytu w tym meczu. Do końca zostało pół godziny.
Salah mógł szybko odpowiedzieć, ale jego groźny strzał znów obronił Courtois. I jak tu grać i się nie załamać? Strzał za strzałem, a za każdym razem przed tobą wyrasta taki Courtois. Belg był w sobotę jak mur. Nie sposób było go przebić.
Juergen Klopp postawił wszystko na jedną kartę. Posłał do gry wszystkie swoje asy w ofensywie. Na boisku byli więc obok siebie: Salah, Mane, Fabinho, także Diogo Jota i Roberto Firmino. Bez efekty.
Liverpool przeważał, Real się desperacko bronił, ale miał grającego jak w transie bramkarza, którego koledzy zasłużenie mocno klepali po kolejnych udanych interwencjach.
Jego nie dało się tego dnia pokonać. Real wygrał 1:0, cieszy się z 14. tytułu najlepszej drużyny w Europie. Campeones! Po prostu.
REAL MADRYT - LIVERPOOL 1:0
bramka: Vinicius (59')
Składy:
Liverpool: Alisson Becker - Trent Alexander-Arnold, Virgil van Dijk, Ibrahima Konate, Andrew Robertson - Fabinho, Thiago Alcantara (77. Roberto Firmino), Jordan Henderson (77. Naby Keita) - Mohamed Salah, Sadio Mane, Luis Diaz (65. Diogo Jota).
Real Madryt: Thibaut Courtois - Dani Carvajal, Eder Militao, David Alaba, Ferland Mendy - Casemiro, Toni Kroos, Luka Modric (90. Daniel Ceballos) - Federico Valverde (86. Eduardo Camavinga), Karim Benzema, Vinicius Junior (90+3. Rodrygo).