Joanna Jędrzejczyk chce walczyć o tytuł

Ubiegłoroczna walka o pas wagi słomkowej między Jędrzejczyk (16-4) a Weili Zhang (21-1) była niezwykle wyrównana i brutalna. Chinka wygrała przez niejednogłośną decyzję sędziów i obroniła tytuł.

Polka udowodniła wówczas swoją wielką wartość, ale od marca 2020 roku i gali UFC 248 nie wróciła do sportowej rywalizacji.

Nadal nie wiadomo, kiedy wróci, ale w rozmowie z serwisem mmafighting.com przedstawiła swoje plany.

Przyznała, że czeka wyłącznie na walkę o tytuł. Usłyszał to od niej Mick Maynard z UFC, najważniejszej federacji w MMA.

Aby tak się stało, Jędrzejczyk musiałaby walczyć z triumfatorką pojedynku między Zhang a Rose Namajunas, do którego dojdzie podczas UFC 261 26 kwietnia.

- Rozmawiałam z Mickiem i powiedziałam mu, że "najgorsza suka na świecie wróciła", dlatego bukuj termin, oglądaj ich walkę i powiedz wszystkim, że jestem następna - zapowiedziała.

- Wiem, że Rose może pokonać Weili, ale Chinka jest potężna. Oceniam ich szansę 50 na 50. Życzę im obu powodzenia i mam nadzieję, że zaprowadzą rywalizację w wadze słomkowej na jeszcze wyższy poziom - dodała.

Polska wojowniczka nie ma wątpliwości, że mimo porażek to ona jest idealną kandydatką do walki o tytuł mistrzowski UFC.

- Wiem, że jest wiele ludzi mających obiekcje, bo przegrałam i teraz powinnam coś udowodnić. Udowodniłam to w mojej ostatniej walce, która była wojną i walką roku bez podziału na płeć oraz kategorię wagową. To moja przepustka do następnej walki o tytuł. Nie chcę już walczyć o nic. Jeśli walczę, to o wielkie trofea i nie muszę nic nikomu udowadniać - zaznaczyła Jędrzejczyk.

W marcu minęło sześć lat od zdobycia przez nią mistrzowskiego pasa UFC w wadze słomkowej.

Autor: fira / Źródło: eurosport.pl, mmafighting.com