Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Jeremy Sochan w NBA. Magda Tronina o wspólnych treningach i rozwoju koszykarza San Antonio Suprs - Koszykówka

Emil Riisberg

02/07/2022, 05:27 GMT+2

Z małym Jeremym Sochanem, naszym jedynakiem NBA, grała i obserwowała jego rozwój, co można zobaczyć na pewnym zdjęciu. Dziś czuje dumę i wzruszenie. - Jeremy zawsze wykazywał się zaangażowaniem i determinacją. Do tego słuchał, co nie jest takie pewne u dzieciaków - mówi eurosport.pl Magda Tronina, była koszykarka, obecnie trenerka, która przyjaźni się z rodziną Sochanów.

Foto: Eurosport

Przypominamy tekst z 2 lipca 2022 roku
19-latek jako czwarty Polak w historii - trafił do ligi NBA, najmocniejszej na świecie w tej dyscyplinie. Sochan został wybrany w drafcie z numerem dziewiątym, co oznacza, że skauci San Antonio Spurs, którzy go wyselekcjonowali, widzą w nim ogromny talent.
Tego można się było spodziewać, bo fachowcy od dawna rysują świetlaną przyszłość przed Jeremym, synem Anety Sochan, byłej koszykarki Polonii Warszawa, i nieżyjącego już Amerykanina Ryana Williamsa (para poznała się, gdy oboje grali w drugiej dywizji NCAA na uniwersytecie Panhandle).

"Słuchał, co nie jest takie pewne u dzieciaków"

Pewna wyboru Sochana w drafcie NBA była między innymi Polonia. Stołeczny klub, zapowiadając wydarzenie, opublikował w mediach społecznościowych zdjęcie małego JJ'a (od Jeremy Juliusz, to drugie imię odziedziczył po dziadku), który na boisku przy ulicy Jagiellońskiej grał z Troniną.
- Ostatnio na Facebooku wyświetliło mi się wspomnienie, Aneta, mama JJ'a, wrzuciła mi w 2013 roku na "walla" zdjęcie, na którym jestem z młodym - oczywiście gramy w kosza - z podpisem: "Kochana, zachowaj to zdjęcie, bo za kilka lat..." - mówiła we wspomnianym poście Tronina.
Do niedawna była dyrektorem SKK Polonii Warszawa. Grała zawodowo, jak Aneta Sochan, w koszykówkę. Ich przyjaźń trwa od wielu lat. Tronina obserwowała więc z bliska, jak rozkwitał talent JJ'a.
- Pamiętam właściwie każde nasze spotkanie w Warszawie. Jeremy do pewnego wieku przyjeżdżał co roku. Zdarzało się, że kilka razy. Tutaj ma babcię, ciocię Karolinę, siostrę Anety, z którą jest bardzo zżyty. Karolina, z racji tego, że jestem trenerem koszykówki, dzwoniła do mnie i pytała, czy nie pograłabym z młodym. Pewnie, zawsze chętnie - opowiada Tronina w rozmowie z eurosport.pl.
Grali nie tylko na Jagiellońskiej. Często spotykali się też na boisku na Agrykoli. Tronina wspomina, jak raz tam przyjechała prosto z pracy, Jeremy czekał już z babcią. Decyzja zapadła spontanicznie, dlatego nie miała przy sobie sportowych butów. W japonkach niełatwo jest biegać, więc je zdjęła. A z młodym nie było zmiłuj. Trenowali na całego, stąd zakrwawione później stopy u Troniny.
- Jeremy zawsze wykazywał się zaangażowaniem i determinacją. Do tego słuchał, co nie jest takie pewne u dzieciaków. Wiem to z własnego doświadczenia, pracuję z młodzieżą na co dzień. JJ był skoncentrowany i przyjmował wskazówki. Pod tym względem był niezwykły. Czysta przyjemność i piękne wspomnienia - mówi Tronina.

Architekci sukcesu

Była koszykarka nie ma wątpliwości. Za sportowym sukcesem Jeremy'ego stoi nie tylko talent, upór i ciężka praca, ale również mama Aneta.
- Ona ma niezwykłe podejście do młodych ludzi. Do tego życiową mądrość, podobnie jak Wiktor, ojczym Jeremy'ego. Oni są architektami sukcesu. Dawali mu wsparcie, możliwość rozwinięcia skrzydeł. U rodziców różnie z tym bywa. Czasem ich dobre chęci rozjeżdżają się z oczekiwaniami. U Jeremy'ego wszystko było na miejscu - zaznacza Tronina.
- Abstrahując od możliwości JJ'a, jego talentu i psychiki, istotny jest jego rozwój w ostatnich latach. Nie było tak, że on nagle eksplodował. Jak pojechał na mistrzostwa Europy do lat 16, a liczył sobie 15, to grał głównie ogony. Nie był liderem, a młodzi gracze chcą nimi być od razu. Rzucać punkty, błyszczeć w statystykach. Jeremy, podobnie jak Aneta, jest team playerem. Potrafi dzielić się piłką, grać mądrze dla drużyny. On rozumie koszykówkę, jest gotowy na ciężką pracę. To wszystko sprawiło, że pięknie rozkwitł jego talent i JJ jest teraz tam, gdzie jest. Boże, jestem wzruszona - dodaje.
Faktycznie słychać, jak łamie jej się głos.

"Ma poukładane w głowie"

NBA to ogromny prestiż, ale też równie wielkie oczekiwania i zaciekła walka o miejsce w składzie drużyny. Bić się jest o co, bo kontrakty zawodników liczone są nawet w dziesiątki milionów dolarów. Sochan za pierwszy sezon gry może zarobić około czterech milionów. Tronina o debiutanta jest spokojna.
- To chłopak, który ma poukładane w głowie - zapewnia.
Tronina ma również nadzieję, że Sochan pobudzi rozwój koszykówki w naszym kraju.
- Liczę, że Jeremy, przed którym obiecująca przyszłość, będzie takim światełkiem w tunelu. Da impuls polskiej koszykówce. Widzę, że dla dzieci, z którymi pracuję, jest teraz tematem numer jeden. Istnieje zatem szansa, że inne także zainteresują się dyscypliną. Będą miały motywację do trenowania, bo jak widać cuda się zdarzają - mówi.
Musi już kończyć, za co grzecznie przeprasza. Na sali czekają już dzieciaki. Wśród nich być może znajduje się kolejny talent na miarę Sochana.
Sezon NBA rusza 18 października. Spurs Sochana zaczną go dwa dni później, meczem u siebie z Charlotte Hornets.
Autor: Krzysztof Zaborowski / Źródło: eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama