Dramatyczny finisz wyścigu w Chorwacji. "Lider kończy na piechotę"

Zwycięzcą finałowego etapu po finiszu z peletonu został Nowozelandczyk Campbell Stewart (Team Jayco AlUla). To właśnie jemu w dużej mierze Aular zawdzięcza obronę koszulki lidera. Dopiero na drugim miejscu uplasował się bowiem zdecydowanie groźniejszy dla Wenezuelczyka Alexander Kristoff. Zawodnik ekipy Uno-X Pro Cycling Team w przypadku wygranej zostałby również triumfatorem całego wyścigu dzięki większej bonifikacie na mecie. Ostatecznie do szczęścia zabrakło mu trzech sekund.

Aular w końcówce niedzielnego odcinka musiał przedzierać się w stronę czoła stawki, by myśleć o utrzymaniu prowadzenia w "generalce". Udało mu się zająć dobrą pozycję do finiszu, lecz na ostatniej prostej nagle stracił panowanie nad rowerem i zahaczył o bandy ochronne. Pechowiec ze sporym impetem uderzył w jezdnię, a jakby tego było mało, po jego nogach przejechał jeszcze kolejny z nadjeżdżających kolarzy.

Oszołomiony lider dopiero po dłuższej chwili podniósł się z drogi, gdy pozostali uczestnicy ukończyli już etap. Czas nie odgrywał tu już jednak większej roli, gdyż do kraksy doszło w strefie ochronnej. Kluczowy dla Aulara był fakt, że to nie Kristoff dojechał na pierwszej pozycji. Poszkodowanemu wystarczyło więc tylko przeciąć metę, by cieszyć się z wygrania chorwackiego wyścigu.

- Lider kończy na piechotę, ale to ten właśnie kolarz, zakrwawiony, poturbowany po upadku, wygrywa wyścig dookoła Chorwacji - komentował w Eurosporcie Tomasz Jaroński.

W kierunku mety Wenezuelczyk ruszył już pieszo, prowadząc swój rower. Wsiadł na niego dopiero przed "kreską", wtaczając się na nią.

W tak nietypowych okolicznościach triumfował w pierwszym etapowym wyścigu w karierze. Przed CRO Race miał na swoim koncie zwycięstwa tylko w mistrzostwach swojego kraju.

Najwyżej sklasyfikowanym Polakiem w końcowym zestawieniu został Piotr Pękala (Santic-Wibatech), który zajął 14. miejsce ze stratą 26 sekund do Aulara.

(jac/łup)