Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

F1. Podsumowanie sezonu 2019: rok Lewisa Hamiltona, pasmo klęsk Williamsa - Formuła 1

Emil Riisberg

02/12/2019, 07:16 GMT+1

Najdłuższy sezon mistrzostw świata Formuły 1 dobiegł końca. Sezon niezwykle okrutny dla polskich kibiców, fanów Ferrari i tych wszystkich, którzy liczyli na ciekawszą niż zwykle walkę o tytuł. Rywalizację ratowała pogoda i walka o punkt za najszybsze okrążenie.

Foto: Eurosport

Wielkie ściganie rozpoczęło się w połowie marca. Zakończyło – pierwszego dnia grudnia. Dwadzieścia jeden wyścigów, pięciu zwycięzców, ale mistrz świata ten, co zwykle.

Największy wygrany: Hamilton

Tytuł wywalczył na dwa wyścigi przed końcem sezonu. Wywalczył? To chyba lekkie wyolbrzymienie, bo już w czasie przerwy wakacyjnej oczywiste było, że to Brytyjczyk dopisze kolejne mistrzostwo świata do kolekcji.
Po dojechaniu na metę wyścigu, w którym przypieczętował szósty tytuł, nie wykazywał nawet większych emocji. Wskoczył w objęcia członków zespołu i... poszedł odebrać puchar dla zwycięzcy wyścigu. Przyzwyczajenie? Pewnie tak, chociaż sam Brytyjczyk chwilę później udzielił emocjonalnego wywiadu, w którym zapewniał, że tak jak wszyscy zmaga się z własnymi trudnościami.
"A z kim my tu mamy przegrać?" - mówili dziennikarze zajmujący się siatkówką w czasie ubiegłorocznych mistrzostw świata.
Parafrazując: a kto inny miał tu wygrać? Tym bardziej że na najwyższym stopniu podium Hamilton stawał aż jedenaście razy...

Najwięksi przegrani: Ferrari

Tytuł – chyba po raz pierwszy od lat – mieli na wyciągnięcie ręki, tym bardziej że do zespołu dołączył Charles Leclerc, uważany za jeden z największych młodych talentów. Ostatecznie skończyło się... jak zwykle. Nie zajęli ani pierwszego, ani drugiego miejsca. To jednak nic. Obaj kierowcy uplasowali się za jeżdżącym w dużo słabszym Red Bullu Maksem Verstappenem.
Już na początku sezonu zespół zapowiedział, że stawia na bardziej doświadczonego Vettela, a hasło "Let Sebastian by" (przepuść Sebastiana – red.) to zdanie, które fanom Leclerca mogło śnić się po nocach.
W drugiej fazie rywalizacji zespół spod znaku wierzgającego konia zreflektował się i doszedł do wniosku, że postawił na złego kierowcę, ale było już za późno.
Złe decyzje strategiczne i nieudane manewrowanie kolejnością kierowców doprowadziły do ponad 200-punktowej straty do Mercedesa i drugiego miejsca w klasyfikacji konstruktorów.

Największa katastrofa: Williams

Wydawało się że gorzej niż w poprzednim sezonie być nie może. A jednak było.
W 2018 roku Williams wywalczył siedem punktów, w 2019 – jeden, szczęśliwie, w szalonym mokrym wyścigu. W normalnych warunkach zespół nie mógł nawet marzyć o ukończeniu rywalizacji wyżej niż na ostatnich pozycjach.
Problemy zaczęły się już na etapie przedsezonowych testów, gdzie na czas nie dotarły części zamienne, a w czasie trwania właściwej rywalizacji było już tylko gorzej. Straty na poziomie dwóch sekund na okrążeniu, problemy z podłogą, aerodynamiką, hamulcami, oponami... i można by tak wymieniać w nieskończoność.
Jedynym aspektem, za który można pochwalić brytyjski team, były pit stopy: aż dziewięć razy Williams najszybciej zmienił koła swoim kierowcom. Trochę za mało.
Szefowa Claire Williams zapewnia, że nie ustąpi ze stanowiska, a zespół może mieć duży problem. Za rok barw Williamsa bronić będą: George Russell, który na koncie ma tylko jeden przejechany sezon, i Nicholas Latifi, który w wyścigu jeszcze nie wystartował.
Sama Williams przekonuje z kolei, że to "2018 był najgorszy", a obecnie dostrzega światełko w tunelu. W tunelu, z którego na własną prośbę wyjechał...

...Robert Kubica

Były już kierowca Williamsa, który – pomimo osiąganych wyników – jest w mojej opinii jednym z największych wygranych tego sezonu. Powrócił do Formuły 1 po ośmiu latach i udowodnił, że jest w stanie ścigać się na najwyższym poziomie. Przypieczętował to na najciaśniejszym torze w Monako – właśnie tam, gdzie najbardziej obawiano się o jego dyspozycję. Gdyby nie kolizja z winy Antonio Giovinazziego, Polak mógłby powalczyć o dużo wyższą pozycję niż zwykle.
Można dywagować, czy rzeczywiście George Russell, kolega z teamu Williams i propagowany Mercedesa, otrzymywał większe wsparcie, jednak fakty są takie, że to on w wyścigach walczył w trybie ofensywnym, podczas gdy inżynier Kubicy przekazywał polecenia walki w defensywie. Różnice czasowe pomiędzy kierowcami Williamsa na granicy sekundy również mogą budzić wątpliwości.
Ostatecznie to właśnie Kubica zdobył punkt dla Williamsa w mokrym wyścigu w Niemczech.
W niezwykle trudnych warunkach zachował zimną krew, nie popełnił tak dużych błędów jak Hamilton czy Leclerc, w końcówce pokonał swojego partnera z zespołu, a dzięki dyskwalifikacji dwóch rywali skończyło się to 10. miejscem dającym jeden punkt, jedyny w ciągu całego roku dla ekipy z Groove.

Pozytywne zaskoczenie: McLaren

Od wojny Hamiltona z Alonso w 2007 roku do wielkiej przyjaźni Norrisa z Sainzem w tym sezonie.
McLaren to nie tylko wzajemne wrzucanie memów przez kierowców, ale także niezwykle pozytywna atmosfera wewnątrz całego zespołu. Jeszcze dwa lata temu była ona katastrofalna - zrzucanie winy za słabe tempo na Hondę, mnóstwo awarii technicznych czy "afera batonikowa", kiedy to w ramach "premii" mechanicy mieli dostać po tanim batonie.
A teraz? McLaren wyrasta na najpozytywniejszą ekipę w całej stawce. Zmiana mentalna odbyła się równolegle do zmiany z tempem - McLaren był czwartą siłą tego sezonu. Wisienką na torcie było trzecie miejsce Carlosa Sainza w Brazylii.

Negatywne zaskoczenie: Haas

"Jedyną rzeczą, jaką nasi kierowcy wnieśli do walki, była łopata, którą pogłębili dół, w którym jesteśmy" - ocenił rzeczywistość szef zespołu Gunther Steiner w połowie sezonu.
Do tego, w tym samym czasie, doszła wielka afera związana z odejściem sponsora tytularnego Rich Energy.
Amerykański bolid, który na testach wyrastał na kandydata na czwartą siłę, podczas weekendów wyścigowych przestał praktycznie działać. Tempo kwalifikacyjne bywało jeszcze całkiem dobre, ale w wyścigu problemy z oponami sprawiały, że czarno-złote samochody spadały w dół stawki szybciej niż kamień rzucony ze szczytu Mount Everest.
Pomimo sporego zdziwienia wielu kibiców, a także obserwatorów Formuły 1, Romain Grosjean zostanie na kolejny rok w Haasie. Francuz przekonał zespół, żeby spróbować wrócić do oryginalnej specyfikacji auta, która, jak się okazało, była rzeczywiście lepsza niż ta z "poprawkami" wprowadzanymi przez cały rok.

Najlepszy wyścig: GP Niemiec

Wybór może być tylko jeden. Mokry, nieprzewidywalny wyścig na Hockenheim, gdzie rekordziści sześć razy zjeżdżali na zmianę opon! Cztery wyjazdu samochodu bezpieczeństwa, dwie wirtualne neutralizacje, sześciu kierowców którzy nie ukończyli rywalizacji, słynny 50-sekundowy pit stop Lewisa Hamiltona, awans Sebastiana Vettela z 20. na 2. pozycję i wreszcie jedyny punkt Roberta Kubicy w tym sezonie.
Ten wyścig przejdzie do historii.

Najgorszy wyścig: GP Francji

Jechali, jechali, zmienili opony i dojechali. Chyba tak w skrócie można opisać rywalizację na torze Paul Ricard.
Pierwsza czwórka z kwalifikacji dokładnie w takiej samej kolejności ukończyła wyścig, siedemnastu z dwudziestu zawodników tylko raz zjeżdżało na zmianę opon, a na dodatek było to najszybciej rozegrany wyścig na tym torze. Wyścig do jak najszybszego zapomnienia.

Najlepsza nowość: punkt za najszybsze okrążenie

Większość kierowców brała udział w walce o punkt, gdy miała bezpieczną przewagę nad kolejnym zawodnikiem i mogła pozwolić sobie na dodatkowy pit stop. Nie zmienia to faktu, że w przeciwieństwie do poprzednich sezonów i z reguły mało ekscytujących końcówek, tutaj mogliśmy pasjonować się walką o najszybsze okrążenia i obserwować zapalające się na różowo sektory przy kolejnych nazwiskach.
Rekordzistą okazał się być Lewis Hamilton, który najszybsze kółko wykręcił sześć razy.

Ci, których już nie ma

Sezon 2019 to nie tylko walka o tytuł mistrza świata i bicie kolejnych rekordów. To sezon, w którym odeszło - zbyt szybko - wiele czołowych postaci świata F1. Wśród nich: dyrektor wyścigowy Charlie Whiting, trzykrotny mistrz świata i dyrektor niewykonawczy Mercedesa Niki Lauda, a wreszcie młody Antoine Hubert w niezwykle pechowym wypadku na torze Spa-Franchorchamps.
Sezon 2019 to także pożegnanie z Robertem Kubicą, który przyznał, że start w Abu Zabi mógł być ostatnim wyścigiem w Formule 1 w jego karierze. Nie jest to jednak ostateczne pożegnanie z polskim kierowcą, bo scenariusz ścigania w serii DTM i posada kierowcy rezerwowego w Haasie lub Racing Point rysuje się coraz wyraźniej.
Tymczasem w Formule 1 w sezonie 2021 nadchodzą wielkie zmiany regulaminowe, a co za tym idzie – duże przetasowania w zespołach.
"Jeśli Robert będzie w Formule 1 w 2021, każdemu, kto zalajkuje tego tweeta zapłacę 100 dolarów" - pisał ostatnio jeden z fanów na Twitterze. Ludzi mocnej wiary było sporo.
Końcowa klasyfikacja kierowców (po 21 wyścigach):1. Lewis Hamilton (W. Brytania/Mercedes) - 413 punktów
2. Valtteri Bottas (Finlandia/Mercedes) - 326
3. Max Verstappen (Holandia/Red Bull) - 278
4. Charles Leclerc (Monako/Ferrari) - 264
5. Sebastian Vettel (Niemcy/Ferrari) - 240
6. Carlos Sainz jr (Hiszpania/McLaren) - 96
7. Pierre Gasly (Francja/Red Bull) - 95
8. Alexander Albon (Tajlandia/Toro Rosso) - 92
9. Daniel Ricciardo (Australia/Renault) - 54
10. Sergio Perez (Meksyk/Racing Point) - 52
11. Lando Norris (W. Brytania/McLaren) - 49
12. Kimi Raikkonen (Finlandia/Alfa Romeo) - 43
13. Daniił Kwiat (Rosja/Toro Rosso) - 37
14. Nico Huelkenberg (Niemcy/Renault) - 37
15. Lance Stroll (Kanada/Racing Point) - 21
16. Kevin Magnussen (Dania/Haas) - 20
17. Antonio Giovinazzi (Włochy/Alfa Romeo) - 14
18. Romain Grosjean (Francja/Haas) - 8
19. Robert Kubica (Polska/Williams) - 1
20. George Russell (W. Brytania/Williams) - 0
Autor: Agata Bednarczuk / Źródło: eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama