Deontay Wilder ataktuje Anthony'ego Joshuę przed walką z Josephem Parkerem

Przedświąteczna gala, zapowiadana przez organizatorów jako "Dzień Rozliczenia", będzie okazją do ujrzenia dwóch byłych mistrzów świata, znajdujących się od niemal dekady w ścisłej czołówce wagi ciężkiej.

Deontay Wilder przygotowuje się do starcia z Josephem Parkerem, Joshua zaś w stolicy Arabii Saudyjskiej zmierzy się z Otto Wallinem. Przy okazji wydarzenia oczywiście nie mogło zabraknąć tematu pobocznego, choć nie mniej ciekawego. Dwaj wielcy pięściarze przez lata znajdowali się na kursie kolizyjnym, lecz do teraz nie spotkali się między linami.

"Bronze Bomber" winę w tej kwestii upatruje po stronie obozu "AJ-a". - Pieniądze nigdy nie były problemem. Chodzi o brak woli, serca i odwagi, by wejść na ring - powiedział Wilder w wywiadzie dla BBC Sport.

- Tak naprawdę nie winię za to tylko Joshuy. Winię za to jego opiekunów, jego promocję i zarządzanie. Bo spójrzmy prawdzie w oczy, Joshua jest dojną krową firmy - mówił obrazowo, w swoim stylu.

Mimo wszystko Deontay nie wyklucza, że do wielce wyczekiwanego pojedynku w końcu dojdzie.

"Bez niego (Joshuy - red.) żadne pieniądze nie wpłyną do agencji promotorskiej Matchroom. Wszyscy to wiemy. Nie tylko czuję, że Joshua jest onieśmielony mną, ale czuję, że jego promotor również. Joshua to największa walka w moim powrocie do sportu, kropka. Kiedy ludzie ze mną rozmawiają, główną rzeczą, o której mówią, jestem ja i on, przez cały czas. To wywiera presję, ponieważ świat chce to zobaczyć - przekonywał.