Wymarzony powrót byłej liderki. Pierwszy taki triumf od blisko pięciu lat

Wozniacki, która zaledwie kilka tygodni temu nieoczekiwania ogłosiła powrót do rywalizacji po kilkuletniej przerwie, w Nowym Jorku gra dzięki zaproszeniu organizatorów. Przed meczem z Kvitovą zdołała rozegrać tylko kilka spotkań w turniejach w Montrealu i w Cincinnati oraz wygrany mecz 1. rundy US Open z Tatianą Prozorową.

Ale na głównym korcie nowojorskiej imprezy 33-letnia Dunka prezentowała się jak wtedy, gdy królowała na szczycie listy.

Zadania nie miała łatwego. Kvitova narzuciła twarde warunki, grając bardzo mocne piłki. Doskonale zresztą wiedziała, z kim ma do czynienia, było to bowiem już 15. spotkanie na korcie obu tenisistek. W ich wcześniejszej rywalizacji Czeszka była górą osiem razy.

Teraz jednak żaden z jej sprawdzonych patentów nie zadziałał na uskrzydloną powrotem na Arthur Ashe Stadium Wozniacki.

Kluczem do sukcesu Dunki była bardzo uważna gra i unikanie niewymuszonych błędów. W trwającym ponad dwie godziny meczu popełniła ich tylko 13, wobec aż 39 po stronie czeskiej rywalki. Górowała również pod względem skuteczności serwisu, posłała w stronę Kvitovej pięć asów i znacznie lepiej grała przy siatce. To wystarczyło, by po wyrównanym i zaciętym meczu mogła się cieszyć z wygranej.

- To jak spełnienie marzeń. Gdyby ktoś mnie zapytał trzy lata temu o powrót na główny kort w Nowym Jorku, powiedziałabym zapewne, że już nigdy nie będzie mi to dane. A tymczasem jestem i wygrywam z 11. rakietą świata. To coś bardzo wyjątkowego - powiedziała Wozniacki po meczu.

Dunka ostatnie spotkanie z zawodniczką z pierwszej 20 rankingu wygrała pod koniec 2018 roku, na długo przed decyzją o zawieszeniu kariery i poświęceniu się rodzinie. Co ciekawe, tą ostatnią pokonaną zawodniczką z TOP 20 również była Kvitova, którą Wozniacki pokonała w trzech setach w kończącym tamten sezon turnieju WTA Finals.

Kolejną rywalką Dunki w US Open będzie reprezentantka gospodarzy Jennifer Brady, która w środę wieczorem pokonała Magdę Linette.