Daniił Miedwiediew nie krył ulgi po porażce z Thiago Seybothem Wildem

Mączka nie jest lubianą przez Rosjanina nawierzchnią i nie zmienił tego fakt, że udało mu się wygrać w tym roku turniej ATP 1000 w Rzymie, będący ostatnim elementem przygotowań do Rolanda Garrosa. Widać to było po jego wtorkowej grze. Lepszy od niego okazał się brazylijski kwalifikant Thiago Seyboth Wild, wygrywając 7:6(5), 6:7(6), 2:6, 6:3, 6:4.

- Za każdym razem, gdy to się kończy (sezon na kortach ziemnych – red.), jestem szczęśliwy. Więc teraz jestem szczęśliwy. Raz był ćwierćfinał, raz czwarta runda, wiele razy pierwsza. To nie ma znaczenia – powiedział Miedwiediew dziennikarzom.

- We wtorek przez wiatr i suchy kort miałem usta pełne mączki już od trzeciego gema. Nie lubię tego. Nie wiem, czy ludzie lubią jeść mączkę, mieć ją w swoich torbach, na butach, skarpetach, białych skarpetach, które po sezonie na ziemi można wyrzucić do kosza. Może inni to lubią, ja nie – podkreślił.

W pewnym momencie miał też spięcie z kibicami na korcie Philippe'a Chatriera. Gdy rozmawiał z sędzią główną na temat jednej z decyzji liniowego, kazał im się uciszyć.

- Wszystko było w porządku. Po prostu poprosiłem sędzię, by sprawdziła jeden ślad, który moim zdaniem był wątpliwy. Rozmawiałem z nią o tym, jakim cudem ona widzi piłkę w korcie, gdy tymczasem zostałem wybuczany bez powodu. Powiedziałem więc im, by się zamknęli i tyle. Dyskutowałem z sędzią, a nie z nimi, więc powinni się zamknąć w tamtej chwili – wyjaśnił.

Miedwiediew ma nadzieję, że jego wtorkowy rywal zajdzie w turnieju daleko. To z pewnością pomogłoby mu szybciej poradzić sobie z rozczarowującą porażką.

- Jeśli będzie dalej tak grał, moim zdaniem zakończy rok w czołowej trzydziestce. Gdy jednak ostatnim razem coś takiego o kimś powiedziałem, nic z tego nie wyszło – przypomniał z uśmiechem na ustach. – Wspaniale jednak dzisiaj zagrał. Szczerze mówiąc, liczę, że w następnych dniach będzie grał tak samo. Jeśli nie, będę zawiedziony – dodał.