Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Iga Świątek potwierdziła dominację. "Dla światowego tenisa to nie jest dobra sytuacja"

📝Polska Agencja Prasowa

Akt. 07/11/2023, 18:54 GMT+1

Po imponującym zwycięstwie Igi Świątek w turnieju WTA Finals wróciła dyskusja na temat zdominowania przez Polkę rywalizacji w kobiecym tenisie. - Dłużej niż finał trwała... ceremonia dekoracji najlepszych - zauważa Wojciech Fibak. - Nas, Polaków, cieszy ta dominacja, ale dla światowego tenisa to nie jest dobra sytuacja - dodaje.

Iga Świątek w WTA Finals 2023 (Getty Images)

W imprezie wieńczącej sezon 2023 Polka nie straciła seta, a w finale w ciągu 59 minut pokonała Amerykankę Jessicę Pegulę 6:1, 6:0. - To wspaniały sukces poparty rewelacyjną grą Igi w całej imprezie - komentuje występ 22-letniej raszynianki Fibak, w przeszłości świetny tenisista.

Powrót na szczyt był do przewidzenia

Polka, dzięki triumfowi w zawodach przy jednoczesnym wyeliminowaniu Aryny Sabalenki w półfinale, zagwarantowała sobie powrót na szczyt światowego rankingu tenisistek, właśnie kosztem Białorusinki.

- Gdy przed turniejem pytano mnie o szanse naszej zawodniczki, to wskazywałem ją jako faworytkę. Wiedziałem, że prędzej czy później ona wróci na szczyt, bo obecnie jest po prostu najlepszą tenisistką na świecie - mówi Fibak.

- Niestety muszę przyznać, że fakt, że Iga tak bardzo zdominowała ten turniej mnie niepokoi, bo to nie jest dobre dla światowego tenisa. Przepaść między nią a rywalkami była ogromna. Dłużej niż finał trwała... ceremonia dekoracji najlepszych. To nie do pomyślenia... I nie przemawiają do mnie tłumaczenia innych zawodniczek, że były złe warunki, pogoda, deszcz, nierówny kort. Co z tego?! Iga też grała w tych warunkach i radziła sobie z nimi świetnie. Nie narzekała, tylko wychodziła na kort po to, żeby wygrać - ocenia Fibak.

Najlepszy mecz zagrała w półfinale

Jego zdaniem najlepszy pojedynek Polka stoczyła z Sabalenką w półfinale.

- Wydawało się przez cały turniej, że to Pegula jest najlepszą z rywalek, lecz finał w ogóle tego nie potwierdził. Uważam ponadto, że niepotrzebnie Amerykanka grała także debla. To sprawiło, że musiała czekać na przekładane mecze i więcej czasu spędziła na korcie. A właśnie spotkanie Polki z Sabalenką było tym, w którym znacznie więcej się działo. Aryna rzucała rakietą, złościła się, ale walczyła. Wynik (6:3, 6:2) nie do końca pokazuje, jak bardzo Iga musiała się napracować i ile włożyć wysiłku, by wygrać. Półfinał był kluczowy dla losów turnieju. Na tym tle finał był bezbarwny, bo zbyt jednostronny - podsumowuje finalista męskiego mastersa z 1976 roku i deblowy mistrz Australian Open 1978.
(TG/po)
dołącz do Ponad 3 miliony użytkowników w aplikacji
Bądź na bieżąco z najnowszymi newsami, wynikami i sportem na żywo
Pobierz
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama