Uśmiech tylko do zdjęcia. Świątek koszmarem mistrzyni US Open

Karierom obu młodych tenisistek kibice przyglądają się od lat. Polka osiągnęła już szczyt, a Gauff Amerykanie na nim widzą. Kto wie, może to talent na miarę Sereny Williams. Ma 19 lat, a na koncie finał French Open i jeden wielkoszlemowy tytuł - zdobyty niedawno US Open.

Gauff ciągle się rozwija, pokonuje kolejne szczeble w rankingu, jest już trzecia na świecie. Ale mimo okrzepnięcia w zawodowym tourze jedno się nie zmienia - przez cały ten czas ma kompleks Igi Świątek.

Środowy pojedynek w Cancun był już 10. między nimi. A to wszystko na przestrzeni zaledwie trzech sezonów.

Był to 22. gem na sucho, do zera, wygrany przez Polkę w tym sezonie i już trzeci w rywalizacji z nadzieją amerykańskiego tenisa. Świadkami jednego takiego seta byliśmy też w WTA Finals przed rokiem, kiedy Świątek wygrała 6:3, 6:0.

Przy prowadzeniu 5:4 w drugim secie środowego meczu Gauff serwowała na odrobienie strat, ale kompletnie się rozsypała. Popełniła cztery podwójne błędy serwisowe z rzędu i przestała wierzyć w to, że może wygrać ze Świątek.

Ta blokada ma swoje solidne podstawy w historii pojedynków ze Świątek. Z wcześniejszych dziewięciu meczów z Polką wygrała... jeden.

Przegrała siedem pierwszych pojedynków, nie wygrywając żadnego seta! Przełamanie nadeszło dopiero w tym roku w Cincinnati, w meczu numer 8, kiedy w półfinale wygrała 7:6 (7-2), 3:6, 6:4. Ale co z tego, skoro był to tylko wyjątek potwierdzający regułę.

Wszystko wróciło do normy już przy okazji kolejnego spotkania, w Pekinie.

To ten przypadek, kiedy liczby mówią same za siebie. Po dziesięciu meczach 9-1 dla Świątek plus 19-2 w setach.

łup/twis