Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Iga Świątek - Wiktoria Azarenka: wynik meczu i relacja - WTA 1000 Rzym - tenis

Emil Riisberg

12/05/2022, 13:18 GMT+2

Iga Świątek może odetchnąć z dużą ulgą. Liderka rankingu pokonała utytułowaną Wiktorię Azarenkę 6:4, 6:1 i awansowała do ćwierćfinału turnieju WTA 1000 na kortach ziemnych w Rzymie. Choć wynik na to nie wskazuje, mecz bardzo długo był niezwykle zacięty, a Polka miała wielki problem z serwisem. Teraz zagra z Kanadyjką Biancą Andreescu.

Foto: Eurosport

Polka, absolutnie najlepsza tenisistka świata 2022 roku, przyjechała do Wiecznego Miasta wypoczęta. To dzięki przerwie i rezygnacji ze startu w Madrycie po serii czterech kolejnych wygranych turniejów.
Również we włoskiej stolicy przystąpiła do rywalizacji później niż większość przeciwniczek, bo z racji pozycji liderki rankingu WTA i najwyższego rozstawienia miała wolny los w pierwszej rundzie. Zagrała dopiero w środę i choć nie błyszczała tak, jak do tego przyzwyczaiła w ostatnich miesiącach, to Rumunkę Elenę-Gabrielę Ruse zmiażdżyła. Było to jej 24. kolejne zwycięstwo.
O to 25. miało być zdecydowanie trudniej. W czwartek poprzeczka zawieszona była wyraźnie wyżej, bo po drugiej stronie siatki stanęła światowa jedynka, dwukrotna mistrzyni wielkoszlemowa, Azarenka. Wcześniej Polka i Białorusinka mierzyły się dwukrotnie, a ich bilans był remisowy. 32-latka to wielkie nazwisko, przedstawicielka starej gwardii w światowej czołówce, ale i tak murowaną faworytką była o 12 lat młodsza Świątek. Również dlatego, że Rzym bardzo jej odpowiada i broni tytułu sprzed roku.

Od 0:3 do 6:4 w ponad godzinę

Mecz trzeciej rundy był wyzwaniem z jeszcze jednego powodu - trudnych warunków, bo w trakcie jego rozgrywania temperatura osiągała aż 27 stopni Celsjusza, a w pełnym słońcu z pewnością było jeszcze cieplej. Polka musiała się z tym wszystkim oswoić. Pierwszy gem, przy serwisie Świątek, był maratoński. 20-latka popełniała dość dużo błędów i ostatecznie, przy czwartej piłce na przełamanie, skapitulowała.
Za moment Azarenka, 16. obecnie rakieta świata, poprawiła kapitalnym gemem serwisowym z dwoma asami. Było 0:2, ale po stronie Polki nie było najmniejszych nerwów. Ona po prostu poszukiwała własnego rytmu.
Tyle że znaleźć go nie mogła. Druga próba przy podaniu Polki też trwała i trwała i też skończyła się fiaskiem. Serwis ewidentnie był jej bolączką, bo paradoksalnie wygrywała więcej punktów po drugim niż po pierwszym serwisie. Po 25 minutach było 0:3, a Białorusinka miała już na koncie dwa przełamania.
Świątek wydawała się od początku spotkania nieco ospała i potrzebna była szybka reakcja. I przyszła ona wreszcie w czwartym gemie. Polka genialnie wchodziła na serwis rywalki, więc efekty były natychmiastowe - Azarenka tylko odprowadzała piłki wzrokiem. Pierwszy gem po stronie faworytki i pierwsze przełamanie były faktem.
Zmorą wciąż był serwis. Świątek wyraźnie się męczyła, nie trafiała. Ale w końcu, po kolejnym długim gemie, podanie utrzymała i wynik wyglądał coraz lepiej. Było 2:3. Natomiast to, co zaczęło funkcjonować fantastycznie, to return. Polka, mimo że wciąż stosunkowo często się myliła, potrafiła nękać Azarenkę uderzeniami kończącymi i jej seria trwała. O stratach mogła zapomnieć, wróciła do walki i wyrównała na 3:3. Pomogła w tym również Azarenka, której przytrafiały się podwójne błędy serwisowe.
Gemy serwisowe Świątek w tym spotkaniu były czymś zupełnie niespotykanym. Każdy kolejny to tenisowa bitwa ciągnąca się w nieskończoność, często składająca się z ponad 20 punktów, z szansami dla jednej i drugiej oraz z błędami i efektownymi winnerami. Szczęśliwie w najważniejszych momentach to Polka była górą i to ona wyszła na prowadzenie 4:3. Polce i Białorusince rozegranie siedmiu gemów... zajęło godzinę.
Świątek z minuty na minutę wyglądała pewniej, czego nie można było powiedzieć o Azarence. Białorusinka trzecie kolejne przełamanie oddała niemal bez walki i zrobiło się 5:3. Polce zostało "tylko" utrzymać serwis, ale to było dla niej w tym meczu najtrudniejsze. 20-latka miała cztery piłki setowe, ale zamknąć partii się nie udało. Trzeba było szukać szansy przy returnie, co wydawało się doskonałą okazją. I wreszcie Świątek dopięła swego. Wygrała seta po 81 minutach, czyli znacznie dłuższym czasie niż trwało jej środowe spotkanie z Ruse.

Trudny początek i wreszcie przełamany opór Azarenki

Świątek w dobrym humorze weszła w nowego seta, ale problemy pozostały stare. Męki przy podaniu znów trwały długie minuty, aż w końcu błędy doprowadziły ją do straty gema. Znów trzeba było gonić, ale to nie było dla Polki najmniejszym kłopotem. Odłamała już na 1:1, a co rzucało się w oczy, to jej spokój i precyzja, kiedy podanie było po stronie Azarenki.
Po godzinie i 40 minutach (!) Świątek po raz pierwszy wygrała własnego gema serwisowego, unikając gry na przewagi i prowadziła 2:1. O powiększenie prowadzenia na 3:1 było już łatwiej, bo podawała Azarenka. Przed liderką rankingu WTA coraz wyraźniej rysowała się perspektywa zwycięstwa w dwóch setach.
Na tym etapie Świątek wreszcie przełamała opór Azarenki. Grała już swobodniej, efektowniej i unikała błędów. Kolejne gemy zasilały jej konto zdecydowanie szybciej niż dotychczas. Ostatecznie w drugiej partii rozbiła Azarenkę aż 6:1. Mecz trwał godzinę i 57 minut.
W ćwierćfinale Świątek zagra z Kanadyjką Biancą Andreescu (90. WTA).
Wyniki meczów 3. rundy turnieju WTA 1000 w Rzymie:
Iga Świątek - Wiktoria Azarenka 6:4, 6:1
Aryna Sabalenka - Jessica Pegula 6:1, 6:4
Jill Teichman - Elena Rybakina 6:7(3), 6:3, 7:5
Bianca Andreescu - Petra Martić 6:4, 6:4
Amanda Anisimowa - Danielle Collins
Cori Gauff - Maria Sakkari
Julia Putincewa - Ons Jabeur
Daria Kasatkina - Paula Badosa
Autor: pqv/TG / Źródło: eurosport.pl
dołącz do Ponad 3 miliony użytkowników w aplikacji
Bądź na bieżąco z najnowszymi newsami, wynikami i sportem na żywo
Pobierz
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama