Michał Szubarczyk, polski Ronnie O'Sullivan, zadziwia świat. "Nie spotkałem nikogo, kto byłby tak pazerny"

Zamiast bajek tata włączał mu snookera. Jak z bajki jest teraz za to jego kariera. Michał Szubarczyk ma dopiero 14 lat, a już zdążył namieszać w światowym snookerze. Trzykrotny mistrz świata Mark Williams widzi polskiego snookerzystę obok legendy dyscypliny, Ronniego O'Sullivana.

Michał Szubarczyk to nadzieja polskiego snookera

Źródło wideo: Other Agency

W dniach 7-16 kwietnia kwalifikacje do mistrzostw świata w snookerze. O przepustkę do Crucible Theatre powalczy trzech Polaków - Mateusz Baranowski, Antek Kowalski i Michał Szubarczyk. Transmisje na platformie Max.
Na telefon umówiliśmy się o 21, porozmawiać udało się ostatecznie godzinę później. - Dopadła nas codzienność - przeprasza Kamil Szubarczyk, tata Michała. Po dwóch tygodniach poza domem trzeba na chwilę wrócić do rzeczywistości, pomóc dziadkom, szczególnie że zaraz znów pakowanie. Jak do pękającego w szwach grafiku jeszcze dopchnąć parę wywiadów i wizyt w studiu? Nie dla wszystkich starczy czasu.
W okolicach wtorku Michał ma dość zamieszania wokół swojej osoby: - Czy możemy już iść na trening?

Z Michałem jest inaczej

Temat podchwycili w Polsce wszyscy. Nawet ci, dla których snooker to dyscyplina w dalszym ciągu egzotyczna. Nazwisko Szubarczyk przez dobry tydzień było odmieniane przez wszystkie przypadki. Możemy więc je tu pominąć, szczególnie że w tej historii nie mniej ważny niż Michał jest Kamil. 
Jest więc Kamil, tata, który zabraniał dzieciom oglądania bajek, odciągał je od telewizora, ale kiedy w Eurosporcie leciał snooker, pozwalał gapić się w ekran.
Mama Barbara, która wzbraniała się przed snookerem, jak mogła. Chciała go zostawić chłopakom, ale jednego argumentu zbić nie dała rady: "Wszystko wskazuje na to, że przez najbliższe kilkadziesiąt lat będzie to życie twojego syna, więc byłoby dobrze, gdybyś wiedziała, o co chodzi". Skończyło się na tym, że zrobiła papiery sędziego międzynarodowego i dziś realizuje się na tym polu.
Jest jeszcze starsza siostra Gabrysia, lat 16, która jako 10-latka zajęła nawet piąte miejsce w mistrzostwach Polski U-12, ale szuka innego pomysłu na siebie ("Snooker jest nudny!").
Z Michałem jest inaczej.
- Kiedy zobaczył snookera w telewizji, od razu się nim zainteresował. Zaczął dopytywać, na czym to polega, za ile punktów są poszczególne bile. Nie czekałem ani chwili. Następnego dnia byliśmy już przy stole - opowiada Kamil.
Michał, Kamil i Gabrysia Szubarczykowie
Michał, Kamil i Gabrysia SzubarczykowieFoto: archiwum prywatne

Ledwo sięgał głową ponad stół

Michał miał 6,5 roku. Trafił do Masters w Lublinie. Jako zawodnik Stowarzyszenia Lubelska Akademia Sportu z przerwami gra tam do dziś, gdzie komfortowe warunki stworzył mu właściciel klubu Piotr Murat. Równocześnie młody adept snookera trenował piłkę nożną, którą zaczął nawet wcześniej. Grał na bramce, więc od małego miał inklinacje do rywalizacji w pojedynkę, chciał być panem swojego losu. W końcu trzeba było coś wybrać. Decyzję podjął samodzielnie. Znamy ją wszyscy. Piłka poszła w odstawkę.
Michał z Kamilem, który od początku jest jego trenerem, zaczęli sprawdzać się na tle innych. Przyjeżdżali na turnieje do SnooKids, akademii, którą w Warszawie założył wielokrotny medalista mistrzostw Polski i komentator Eurosportu Przemek Kruk.
Bywało różnie.
Kruk postawił na pracę u podstaw. Kupił mniejsze, 10-stopowe stoły (stół dla zawodowców jest o dwie stopy większy), które na dzień dobry "zdewastował", bo przyciął im nogi. Wszystko po to, by dzieciaki, które ledwo sięgają głową ponad zwykły stół, miały warunki skrojone pod swoje potrzeby.
Założyciel SnooKids podszedł do szkolenia dzieci systemowo, jak nigdzie indziej na świecie, ruszył z turniejami dla maluchów. Stworzył warunki cieplarniane, w których mają się wykluwać przyszli mistrzowie.
picture

Michał Szubarczyk na turnieju w SnooKids w 2018 roku

Foto: archiwum prywatne

- Michała poznałem w 2017, może w 2018 roku. Startował u mnie z dziesięć razy. Nie wygrał żadnego turnieju, raz był trzeci. Regularnie przegrywał z takimi zawodnikami, którzy koniec końców nie złapali bakcyla i zrezygnowali ze snookera - sięga pamięcią Kruk.
Kamil wiedział jednak swoje. Nigdy nie zszedł z obranej przez siebie drogi. Wszedł w snookera jeszcze mocniej. Nawiązał współpracę z trenerem, którego jeden z podopiecznych w tamtym czasie zdecydowanie wyróżniał się na tle innych.
- Żeby się rozwijać, trzeba słuchać mądrzejszych od siebie - podkreśla Kamil, który nauczył się u niego warsztatu i zrobił kurs trenerski.
W pewnym momencie ta współpraca dobiegła końca. - Od tego momentu musieliśmy się skupić bardziej na sobie i swoich pomysłach. I to był bardzo dobry krok - Kamil triumfuje i inspiruje.
- W Polsce pokutuje myślenie, że dobrym trenerem może być tylko dobry zawodnik. Bardziej ceni się tytuły zdobyte jako zawodnik niż jako trener. To, czego Kamil dokonał z Michałem, to dla mnie największa wartość i motywacja dla innych. Nie trzeba być nie wiadomo jakim zawodnikiem, żeby być trenerem z sukcesami - mówi Przemek Kruk.

Wytrenowany aż do bólu

Tytuły Michał zbiera pełnymi garściami od małego. Regularnie ogrywa zawodników starszych o kilka lat. Legendą obrosło już to, czego dokonał w tym roku w marcu w Antalyi - w ciągu dwóch tygodni został mistrzem Europy U-16, U-18, jak i wicemistrzem Europy seniorów (w turnieju nie mogą występować zawodowcy). Trochę gorzej poszło mu w turnieju do lat 21, ale nie szkodzi - w tej kategorii wiekowej ma w dorobku tytuł mistrza świata, który zdobył przed rokiem jako 13-latek.
Michał Szubarczyk to również mistrz Polski do lat 18
Michał Szubarczyk to również mistrz Polski do lat 18 Foto: archiwum prywatne
Kruk: - To, co oddziela Michała od innych, to ukierunkowanie na snookera. Oni naprawdę postawili wszystko na jedną kartę. Na sukces w snookerze składają się pojedyncze procenty, elementy, które samodzielnie może nic nie znaczą, ale zebrane do kupy dają przewagę nad innymi. Nie spotkałem nikogo w tym światku, kto byłby tak pazerny na te pojedyncze procenty. Jeśli Michał będzie miał problem z jakimś zagraniem, to na treningu będzie je katował do upadłego. Jest wytrenowany aż do bólu.
To, w jaki sposób Kamil prowadzi Michała, można stawiać za wzór nie tylko w snookerze, ale w każdej innej dyscyplinie sportu, kiedy zapada decyzja: wychowajmy mistrza. Dieta, trening, regularny sen i odpoczynek, przygotowanie psychologiczne, a nawet fizyczne.
Bez tego kompleksowego podejścia Michał nie dałby rady rozegrać w dwa tygodnie czterech turniejów. Albo w ramach przygotowań do Antalyi w dwa dni rozegrać sparingowo z jednym z przeciwników 49 frejmów (dla porównania finał mistrzostw świata, również rozgrywany przez dwa dni, może mieć maksymalnie 35 frejmów).
Maraton w Turcji Michał zwieńczył zdobyciem biletu do main touru. Czyli w wieku 14 lat staje się zawodowcem, takim jak siedmiokrotny mistrz świata Ronnie O'Sullivan czy trzykrotny Mark Williams.

"Obok O'Sullivana to jeden z najlepszych CZternastolatków"

Tego ostatniego Michał poznał zresztą już przed rokiem przy okazji mistrzostw Europy w Bośni. Williams był też teraz w Antalyi. I tu przyjechał ze swoim synem, również snookerzystą (wrócił z pustymi rękami). Ich drogi przecięły się na sam koniec turnieju.
- Dobra robota! - rzucił Williams, mijając Michała.
Ale to jeszcze nic. Gdy Walijczyk wrócił z mistrzostw, wypowiedział słowa, które obiegły już całą Polskę, a głośnym echem odbiły się również na Wyspach.
- Byłem w Turcji i oglądałem z bliska mistrzostwa Europy. Widziałem tam młodego chłopaka. Wróciłem i powiedziałem wszystkim w klubie: to jeden z najlepszych czternastolatków, jakich widziałem w swoim życiu. Obok O'Sullivana. Może nie jest tak dobry, ale nie jest daleko - zachwycił się Szubarczykiem Williams na łamach dziennika "Metro".
picture

Ronnie O'Sullivan odebrał trofeum za wygranie UK Championship

Źródło wideo: Eurosport

Talent talentem, ale na Kruku większe wrażenie robi co innego. - Jego determinacja do pracy przebija wszystko - mówi.
W finale mistrzostw Europy seniorów, które kończyły dwutygodniowy maraton w Antalyi, Michał przegrał wysoko z Liamem Highfieldem. Anglik już wcześniej był pewny gry pośród profesjonalistów, dlatego Michał kartę do main touru zapewnił sobie automatycznie, już wchodząc do finału.
- Michał już wtedy wiedział, że dostanie przepustkę do main touru. To go rozluźniło, rozbiło koncentrację. Poza tym to był jego 29. mecz w Turcji. Rozegrał wcześniej 121 frejmów w 13 dni. Grał dzień po dniu, nawet po trzy mecze dziennie. Raz nawet nie miał czasu na obiad - opowiada Kamil.
Mecz z Highfieldem poszedł na straty, ale najważniejsze Michał zrobił rundę wcześniej. Półfinałowego rywala, Harveya Chandlera, pokonał w decydującej partii, wykazując się odpornością psychiczną.
Zaproszenie obejmuje dwa najbliższe sezony. Michał ma szansę zostać najmłodszym profesjonalistą w historii. O ile zaproszenie przyjmie, na co trzeba jeszcze poczekać. Na razie ma oficjalną nominację.

Czy Michał Szubarczyk zagra w main tourze?

Kontrakt na występy w World Snooker Tour nie jest podpisany, bo Michał z Kamilem dopiero na niego czekają. Nie znają jego warunków. Do czego zobowiązuje i czego zabrania.
Na ostateczną decyzję wpłynie wiele czynników, w tym ten fundamentalny: pieniądze. - Na występy w main tourze w skali roku trzeba liczyć 130-140 tysięcy złotych na osobę. A nas jest przecież dwóch, Michał nie będzie jeździł sam - zauważa Kamil.
Tata zrezygnował z pracy. Zresztą nie byłoby innej możliwości. Jak sam mówi, prowadzenie Michała to praca na dwa etaty, na trzeci nie starczyłoby dnia. - Zostaje mi praca dorywcza - tłumaczy, jak łata domowy budżet.
Kiedy umowa na występy Michała w main tourze zostanie podpisana, Kamil, tata i trener, będzie musiał dodatkowo wejść w buty menedżera i zacząć dobijać się do sponsorów.
Temat występów Michała w main tourze na razie i tak jest zamrożony, bo oczy całego snookerowego świata zwrócone są w tej chwili na Sheffield. Sezon snookerowy zbliża się do punktu kulminacyjnego, którym są mistrzostwa świata. One już od 19 kwietnia. Zagra w nim 16 profesjonalistów, do których dolosowanych zostanie 16 zawodników z eliminacji. W kwalifikacjach - które będzie można obejrzeć na platformie Max - zagra trzech Polaków: Mateusz Baranowski, Antek Kowalski i oczywiście jako wicemistrz Europy Michał Szubarczyk.
Antek Kowalski i Michał Szubarczyk w 2024 roku
Antek Kowalski i Michał Szubarczyk w 2024 roku Foto: archiwum prywatne
Kwalifikacje w dniach 7-16 kwietnia odbywają się w English Institute. Turniej główny - po sąsiedzku w Crucible Theatre, mekce snookera. Michała czeka najpierw pojedynek z Deanem Youngiem. Szkot zajmuje 97. miejsce w światowym rankingu.
W świątyni snookera żaden Polak do tej pory nie wystąpił. A droga do Crucible daleka - trzeba wygrać cztery mecze, wszystkie do 10 wygranych partii.
Gdzie złote dziecko polskiego - od kilku tygodni już nie tylko polskiego - snookera widzi siebie za kilka lat?
Tata: - Potrafimy być zaspokojeni tylko przez chwilę. Mistrzostwa Europy to już przeszłość. Idziemy dalej. Michał zaczyna teraz kręcić się między zawodnikami, którzy są w main tourze od, powiedzmy, 30 lat. On nie chce wejść do main touru tylko po to, by w nim być, po czym wypaść z niego za dwa lata. On chce w nim zostać na zawsze.
Mistrzostwa świata w snookerze od 19 kwietnia do 5 maja na żywo w Eurosporcie i na platformie Max.
(łup/twis)
dołącz do Ponad 3 milionów użytkowników w aplikacji
Bądź na bieżąco z najnowszymi wiadomościami, wynikami i wydarzeniami na żywo
Pobierz
Udostępnij
Reklama
Reklama