61 metrów mistrza świata w Wiśle. "Motywacja dla juniorów"
14/01/2024, 18:18 GMT+1
Timi Zajc największym pechowcem wietrznej loterii na skoczni w Wiśle. Słoweński mistrz świata w pierwszej serii niedzielnego konkursu Pucharu Świata trafił na koszmarne warunki i wylądował awaryjnie na 61. metrze. Na domiar złego niedługo później został zdyskwalifikowany.
Indywidualny konkurs na obiekcie imienia Adama Małysza był trzecią odsłoną cyklu PolSKI Turniej. Już przed jego startem jasnym było, że skoczkom potrzebne będzie dużo szczęścia do warunków, bo w Beskidzie Śląskim wiatr zmieniał się praktycznie co kilkanaście sekund.
I rzeczywiście, w trakcie pierwszej serii różnice punktowe w rekompensatach za wiatr u poszczególnych zawodników przekraczały nawet 20 punktów.
Skoczył najkrócej, został zdyskwalifikowany
Kiedy na belce zasiadł Zajc, grafika telewizyjna wskazywała, że wieje zbyt mocno w plecy. Za chwilę miało wiać pod narty, by znów się odwrócić. W tym wietrznym chaosie nie mógł poradzić sobie nawet mistrz świata. Zajc klapnął zrezygnowany na 61. metr, a wszystko skwitował tylko bezradnym uśmiechem. Ostatecznie za fatalne warunki dodano mu 9,9 pkt.
- W momencie, kiedy dojeżdżał do progu, wiało tam ponad cztery metry na sekundy w plecy. Nawet mistrz świata nie mógł sobie poradzić - zauważył komentujący konkurs Marek Rudziński. - To motywacja dla juniorów, by na treningu skoczyć dalej od mistrza świata - dodał z przekąsem Igor Błachut.
Na domiar złego kilkanaście minut po swoim skoku Słoweniec został zdyskwalifikowany za nieprzepisowy kombinezon.
Konkurs w Wiśle wygrał Ryoyu Kobayashi. Najlepiej z Polaków spisał się Piotr Żyła, który został sklasyfikowany w drugiej dziesiątce.
(pqv/po)
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama