Duże emocje Kubackiego. "Bawimy się w próby dostania się do trzydziestki"

W sobotę wśród Biało-Czerwonych tylko Aleksander Zniszczoł pokazał się z dobrej strony w Willingen, kończąc konkurs na ósmej pozycji. Oprócz niego w finale znalazł się też Kubacki, ale bardziej przez nieszczęścia rywali, niż dzięki dobremu występowi. Przypomnijmy, że drzwi do drugiej serii otworzył mu niespodziewanie lider Pucharu Świata, Austriak Stefan Kraft, odpadając już na półmetku.

Kubacki w wywiadzie dla Eurosportu nie zamierzał zresztą ukrywać, że takie osiągnięcia są dalekie od jego ambicji i nie mają większej wartości.

- Tu się nie ma co zaklinać, bo jest jak jest, czyli ciężko i na pewno dużo poniżej oczekiwań kibiców, wszystkich tak naprawdę dookoła, ale przede wszystkim też nas samych, jako zawodników - stwierdził zdecydowanie skoczek, który jeszcze w zeszłym sezonie walczył przecież o podium w klasyfikacji generalnej PŚ.

W bieżącym takie wyniki pozostają tylko w sferze marzeń Polaków. Trudno więc się dziwić, że prześlizgnięcie się do drugiej serii z 30. miejsca nie zadowala tak utytułowanego sportowca.

- Nie po to harowaliśmy całe lato bardzo ciężko, żeby teraz bawić się w próby dostania się do trzydziestki. To po prostu boli - zaznaczył w przypływie dużych emocji Kubacki.

Recepty na poprawę tej sytuacji jak dotąd jednak nie widać. Inni multimedaliści największych światowych imprez z naszej reprezentacji, czyli Kamil Stoch i Piotr Żyła, w sobotę nie doskoczyli nawet do wspomnianej trzydziestki.

- Musimy pracować, bo inaczej co? Zacząć przygotowania do kolejnego sezonu? - retorycznie pytał Kubacki po sobotnich zawodach.

Nawet mimo poprawy w serii finałowej oraz awansu na 23. pozycję, to nadal zbyt odległa lokata, jak na jego możliwości i Kubacki zdaje sobie z tego sprawę.

(jac)