Prognozy ekspertów Eurosportu przed startem sezonu 2025/26. Faworyci i objawienia w Pucharze Świata oraz igrzyskach olimpijskich

Sezon zimowy 2025/26 w skokach narciarskich będzie bardzo intensywny. Czekają nas emocje w Pucharze Świata, w mistrzostwach globu w lotach oraz na igrzyskach olimpijskich. Odliczamy godziny do startu nowej kampanii, a eksperci Eurosportu wskazują swoich faworytów i dzielą się opiniami o polskich nadziejach w największych imprezach.

"Chciałbym za każdym razem oddawać mistrzowski skok"

Źródło wideo: Eurosport

Skoki narciarskie mimo słabszych wyników w ostatnich latach nadal zajmują ważne miejsce w sercach polskich kibiców. Czy pod wodzą trenera Macieja Maciusiaka Biało-Czerwoni będą w stanie rzucić wyzwanie światowej czołówce? Jak są przygotowani w porównaniu do największych potęg? Kto będzie naszym najmocniejszym ogniwem?
Przed nowym sezonem przedstawiamy kluczowe wątki z różnych perspektyw - komentatorów, reporterów i ekspertów ze studia. Swoimi prognozami w rozmowie podzielili się Jakub Kot, Kacper Merk, Krzysztof Biegun, Marcin Kuźbicki oraz Michał Korościel.

Kto jest faworytem do zdobycia Kryształowej Kuli w sezonie 2025/2026?

Wśród głównych kandydatów do końcowego triumfu w Pucharze Świata często przewijają się oczywiście nazwiska czołowych Austriaków. Jednak jedynym zawodnikiem, którego wskazali tu wszyscy nasi eksperci, jest Ryoyu Kobayashi. Pojawiło się też kilka bardziej zaskakujących propozycji.
Kacper Merk: Faworytów jest pięciu. Po pierwsze Jan Hoerl, który wyglądał super w letnich konkursach i prezentował się imponująco, gdy byliśmy w Innsbrucku na ostatnim obozie Austriaków przed startem sezonu. Trener Andreas Widhoelzl mówi, że on dorósł do pewnych rzeczy. Od trzech lat słyszę, że ma w nogach potencjał, by wygrać Puchar Świata, ale trochę nie dojeżdżała głowa. Zapytałem go o to ostatnio i powiedział, że latem bardzo mocno nad tym pracował. Hoerl jest dla mnie numerem jeden wśród kandydatów, ale bardzo blisko są Ryoyu Kobayashi, Domen Prevc, Philipp Raimund i obrońca trofeum Daniel Tschofenig. Kobayashi potrzebuje motywacji, a teraz chce obronić tytuł mistrza olimpijskiego. Musi fajnie skakać od początku sezonu, żeby dobrze się przygotować. Domen nigdy nie miał tak dobrego lata jak to minione, w Klingenthalu wyglądał imponująco. Pytanie, czy Słoweńcy w końcu dojadą sprzętowo, bo trzy ostatnie inauguracje mieli słabe pod tym względem. Philipp jest najlepszym z Niemców, czas wziąć odpowiedzialność na swoje barki. Z kolei Daniel mówił mi niedawno, że sam nie wie, czego się po sobie spodziewać, ale rok temu powiedział to samo, a potem wygrał cały Puchar Świata.
Jakub Kot: Mam dwóch faworytów - Ryoyu Kobayashiego i Jana Hoerla. Realnie oceniając na podstawie Letniego Grand Prix, wydaje się, że Hoerl jest najmocniejszym z Austriaków na ten moment, a jak jesteś najmocniejszy wśród nich, to jesteś też bardzo mocny na całym świecie. Z kolei Kobayashi to skoczek, który nie wiadomo, gdzie ma sufit. Jest sezon olimpijski i jemu się powinno chcieć. Czasami traktuje to z przymrużeniem oka, ale nie jest leniem, po prostu ma inne podejście do uprawiania sportu. Świetnie prezentował się na ostatnich zawodach Letniego Grand Prix i jest to potworny talent. Natomiast to są skoki narciarskie i nie zdziwię się, jeżeli wygra ktoś inny. W zeszłym sezonie mocni mieli być Wellinger czy Kraft i byli, ale wszystko wygrał Tschofenig, którego do Kryształowej Kuli mało kto obstawiał, mimo że było wiadomo, iż jest to duży talent.
picture

Jakub Kot: Absolutnie stać nas na medal

Foto: Eurosport

Krzysztof Biegun: Myślę, że niezmiennie może to być któryś z Austriaków - Tschofenig lub Hoerl, z naciskiem na tego pierwszego. Postawiłbym również na Ryoyu Kobayashiego, ponieważ wierzę, że w sezonie olimpijskim przyłoży się bardziej niż zwykle, a jak wiadomo, gdy u niego są chęci, to pojawiają się wyniki. Odpowiadając sercem, najbardziej życzę tego Kamilowi Stochowi. Chciałbym, by zakończył sezon, śrubując jeszcze bardziej liczbę swoich sukcesów i został najlepszym skoczkiem w historii. Schlierego w liczbie wygranych Pucharów Świata pewnie nie dogoni, ale może zostać mistrzem świata w lotach, czego mu brakuje i dołożyć jeszcze jedną Kryształową Kulę, nie mówiąc już o igrzyskach.
picture

Krzysztof Biegun: Wierzę, że Polska może być w TOP 3

Foto: Eurosport

Marcin Kuźbicki: Ryoyu Kobayashi, ponieważ posiada największy potencjał z całej stawki i dawno nie miał sezonu na miarę swoich możliwości. Rok olimpijski wydaje się do tego idealną okazją.
picture

Marcin Kuźbicki: Austria B też byłaby wysoko w Pucharze Narodów

Foto: Eurosport

Michał Korościel: Na pewno znowu liczyć będą się Austriacy, szczególnie Tschofenig i Hoerl. Latem pokazali, że zimowa forma nigdzie nie uleciała i znowu będą się bić o największe trofea, z tym że teraz ciut wyżej widziałbym Hoerla. Nie wygląda mi na gościa, który znowu chciałby być cieniem młodszego kolegi. Poza tym bardzo groźny będzie Ryoyu Kobayashi, a to dlatego, że jest Kobayashim oraz Domen Prevc. W niektórych skokach Słoweniec zdradza oznaki geniuszu i jedynym, czego mu brakuje, jest stabilizacja, a może właśnie to jest sezon, w którym ją znajdzie.
picture

Michał Korościel: Mam nadzieję, że objawieniem zostanie Kacper Tomasiak

Foto: Eurosport

Kto zostanie największym objawieniem nadchodzącego Pucharu Świata?

W tym wątku nasi rozmówcy wysoko cenią przede wszystkim możliwości takich skoczków jak Philipp Raimund czy Domen Prevc. Sporą wiarą cieszy się również 18-letni Kacper Tomasiak, który był rewelacją Letniego Pucharu Kontynentalnego i zebrał wiele pochwał po doskonałym w debiucie w Letnim Grand Prix. Czy ktoś nowy przebije się do Top 5?
picture

Kacper Tomasiak przed debiutem w Pucharze Świata

Foto: Getty Images

J. Kot: Trudno wskazać kogoś mniej znanego, kto byłby w stanie wskoczyć do Top 5. Philipp Raimund wygrał klasyfikację generalną Letniego Grand Prix, jest obecnie w bardzo dobrej formie. Tylko pytanie, czy jego miejsce w ścisłej czołówce PŚ byłoby niespodzianką. Mógłby przekuć sezon letni na zimowy, w którym takich wyników jeszcze nie osiągał, więc może byłoby to takie małe zaskoczenie.
M. Korościel: Mam nadzieję, że największym objawieniem zostanie Kacper Tomasiak, ale nie jestem przekonany, czy będzie w stanie ukończyć sezon w Top 5. Jeżeli chodzi o skoczków, którzy nigdy nie zakończyli sezonu tak wysoko, a w tym mogą, to wskazałbym na Domena Prevca i Philippa Raimunda.
picture

Philipp Raimund

Foto: Getty Images

K. Biegun: W Top 5 podczas konkursów oczywiście może pojawić się jakaś nowa twarz, ale w całej generalce sezonu wątpię. Żeby tam zakończyć rywalizację, trzeba być już naprawdę doświadczonym w startach i potrafić utrzymać formę przez cały rok. To jest duża sztuka. Życzę Kacprowi Tomasiakowi, żeby się tam znalazł choćby parę razy. To by było coś wspaniałego.
M. Kuźbicki: Domen Prevc - najwyższy czas, żeby swoje genialne próby zaczął powtarzać częściej. Końcówka zeszłego sezonu była obiecująca, lato tym bardziej. Być może dominacja siostry zmotywowała go tak, jak kiedyś dominacja Petera.
Nadchodzi czas Domena Prevca?
Nadchodzi czas Domena Prevca? Foto: Getty Images
K. Merk: W Top 5 nie widzę miejsca dla nikogo spoza piątki faworytów, których wymieniłem wcześniej. Jeśli ktoś inny by się tam przebił, to też zawodnicy już "obskakani" i znani w Pucharze Świata. Objawieniem sezonu według mnie może być jednak Kacper Tomasiak. Nie mówię tego przez lokalny patriotyzm, tylko na podstawie tego, co widziałem pod koniec jesieni i wcześniej. Imponująco wszedł do Letniego Grand Prix, wszystkie skoki oddawał na bardzo wysokie pozycje. Najlepiej wpisuje w rolę objawienia, którego świat jeszcze nie zna. Inne nacje z czołowej szóstki raczej nie wyślą na Puchar Świata nikogo nowego o takim potencjale. Tomasiak jest gościem bez kompleksów, zupełnie nie denerwuje się tym, co robi, jest kapitalnie przygotowany sportowo i fantastycznie wygląda technicznie.
picture

Skok Tomasiaka w 1. serii sobotniego konkursu LGP w Klingenthalu

Źródło wideo: Eurosport

Czy ktoś pokona Austrię w Pucharze Narodów?

Eksperci Eurosportu są zgodni, że kolejny sezon ponownie będzie zdecydowanie należeć do Austriaków, którzy nie mają sobie równych przede wszystkim pod względem liczby skoczków na światowym poziomie. W poprzedniej kampanii wygrali Puchar Narodów z oszałamiającą przewagą 3820 punktów nad drugimi Niemcami. Teraz dodatkowo będzie ich nakręcać wewnętrzna rywalizacja o wąską pulę miejsc na igrzyskach olimpijskich.
K. Biegun: Szczerze myślę, że jako nacja Austriacy są nie do ogrania. Mam jednak nadzieję, że ktoś będzie w stanie choćby się do nich zbliżyć, żeby już nie było tej nudy, że tylko oni ciągle zajmują pierwsze miejsce.
J. Kot: Będzie to bardzo trudne zadanie, patrząc, jakim wachlarzem zawodników Austriacy dysponują. Mają mieszankę doświadczonych skoczków jak choćby Manuel Fettner z takimi asami jak Tschofenig i Hoerl. Do tego dochodzą choćby Embacher i Ortner, czyli objawienie zeszłego sezonu. Kto wie, kto tym razem nagle wyskoczy im jak z kapelusza. Gdyby nie kontuzja Daniela Hubera, to być może Ortner w ogóle by powąchał Puchar Świata. Wszedł w miejsce kontuzjowanego kolegi i miał sezon życia. Może teraz takim zawodnikiem będzie Jonas Schuster, może któryś z kontynentalnowców, których Austriacy mają mnóstwo. Obawiam się, że ciężko będzie ich zdetronizować. Wspomniałbym tu o Japończykach, którzy mieli naprawdę solidne lato i wielu pokazało się z dobrej strony, ale do Austriaków trudno będzie im podejść. Dysponują zbyt silną "ławką rezerwowych".
M. Korościel: Austriacy pozostają zdecydowanymi faworytami do zwycięstwa w Pucharze Narodów i nie widać nacji, która mogłaby im serio zagrozić.  W lecie dobrze wyglądali Japończycy, ale chyba nie tyle dobrze, żeby rzeczywiście straszyć potężnych Austriaków. Nie wiemy, w którym miejscu są Norwegowie, ale to też raczej nie jest miejsce, z którego mogliby atakować faworytów.
K. Merk: Uważam, że Austriacy są tak dobrze skaczącą i szeroką reprezentacją, iż nie widzę w tym momencie nikogo, kto byłby w stanie pokonać ich w Pucharze Narodów. Może się zdarzyć tak, że żaden z nich nie wygra indywidualnie Kryształowej Kuli, ale jestem przekonany, że trzech czy czterech będzie regularnie meldować się w Top 10 w konkursach Pucharu Świata i na koniec sezonu. Sama matematyka pokazuje, że nikt nie ma tak dobrej i wyrównanej kadry. Oni mają większy problem w drugą stronę - kogo nie brać na zawody oraz kto nie pojedzie na igrzyska, bo tam Austriacy podobnie jak inne największe reprezentacje będą mogli wystawić czterech zawodników. Myślę, że ta wewnętrzna rywalizacja nakręci ich na tyle, że Puchar Narodów wygrają w cuglach.
M. Kuźbicki: Austriacy są zbyt mocni i mają zbyt wielu skoczków na dobrym poziomie. Austria B, gdyby mogli ją wystawić, też byłaby wysoko w Pucharze Narodów.

Czy ostatnie zmiany dotyczące kontroli sprzętu mogą wpłynąć na układ sił w światowej czołówce?

Skandal z udziałem reprezentacji Norwegii na ostatnich mistrzostwach świata wstrząsnął skokami narciarskimi. Po tym zdarzeniu Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) wzmocniła system kontroli, ale czy pozostanie wierna tym zasadom zimą przy takim terminarzu? Kto może zyskać lub stracić na zmianach i jak Polacy są przygotowani na rywalizację z najlepszymi pod względem technologii?
K. Merk: Wszyscy chwalą nowy system kontroli Mathiasa Hafele, który ostatnie trzy lata przepracował u nas, wcześniej dziesięć lat w Austrii i zjadł zęby na przygotowywaniu kombinezonów. Wspólnie z nim zajmuje się tym również Juergen Winkler, powiększył się sztab osób kontrolujących. Linia zakomunikowana zespołom, że nie ma przebacz, nie ma przeciągania liny, od początku lata była egzekwowana bardzo restrykcyjnie i widzieliśmy sporo dyskwalifikacji. Mam nadzieję, że skoki będą bardziej fair i o tym mówią wszyscy, z którymi rozmawiam przed sezonem. Każdy trener powtarza, że to daje nadzieję, iż skoki będą bardziej sprawiedliwe. Pytanie, czy ten kierunek zostanie utrzymany, ale na tyle, na ile ja znam Hafele, wydaje mi się, że tak właśnie będzie. Odpowiedź dopiero poznamy. Czy ktoś znowu wyciągnie wielkie kombinezony i one przejdą, czy FIS nie będzie obawiać się dyskwalifikacji w kluczowych momentach? Pamiętamy, że nasza polska kontrolerka Aga Baczkowska na igrzyskach w Pekinie uczciwie i solidnie kontrolowała kombinezony w konkursie mikstów, ale było tam tak dużo dyskwalifikacji, że działaczom FIS średnio się to spodobało, bo źle wpływało na odbiór sportu. Jeżeli będzie to wyglądać jak latem, to jestem optymistycznie nastawiony, a Polacy są do tego przygotowani. To jedna z nielicznych nacji, której męska kadra nie miała latem żadnych problemów z wykluczeniami.
M. Korościel: Technologicznie nie powinniśmy odstawać, śledzimy światowe trendy i nie wydaje mi się, żebyśmy mogli przegrać wojnę sprzętową. Zmiany dotyczące kombinezonów nie powinny jakoś strasznie przewrócić klasyfikacji generalnej, ale nie zdziwiłbym się, gdyby źle wpłynęły na formę Niemców, szczególnie na początku sezonu.
K. Biegun: Uważam, że może to wnieść sporo zmian. Szczególnie było to widoczne na samym początku. Zawodnicy reagowali zero-jedynkowo. Jedni nie odczuli zbytniej różnicy i zareagowali pozytywnie, inni mieli sporo kłopotów i do dziś z tym walczą. Nie mam na myśli tylko Polaków, ale globalnie. Jeśli rzeczywiście kontrole będą rzetelnie egzekwowane przez cały sezon, myślę, że stracą zawodnicy, którzy lubili na imprezę sezonu wypaść w "wielkich workach". Mam na myśli paru skoczków zza naszej zachodniej granicy. Wtedy widzieli to wszyscy, ale brakowało srogiej reakcji. Jeśli FIS utrzyma filozofię kontroli od początku do końca, to myślę, że takie sytuacje się nie powtórzą. Nie będę strzelał, kto może zyskać, bo to pokaże sezon. My jesteśmy na pewno pod tym względem dobrze przygotowani. Jest zacieśniona współpraca kadry z Michalem Doleżalem, a jak wiadomo, w sprawie kombinezonów jest to jeden z największych, jeśli nie największy fachowiec w skokach narciarskich.
M. Kuźbicki: Najbardziej mogą zyskać nacje, które w poprzednich latach… najmniej naginały przepisy. Mocnym kandydatem wydają mi się Japończycy, choć oczywiście mam nadzieję, że największymi beneficjentami zostaną Polacy. Przed początkiem Letniego Grand Prix wydawało się, że nowe kombinezony mocno utrudnią życie klasycznym lotnikom, ale Domen Prevc pokazał, że niekoniecznie.
J. Kot: Wydaje się, że te zmiany powinny sprzyjać słabszym nacjom. Rozmawiałem o tym z zawodnikami i wygląda na to, że przepisy się dużo nie zmieniły, tylko procedura ich weryfikowania. Do tej pory regulacje były, ale ktoś mógł więcej, gdzieś przymykano oko. Teraz nie ma zmiłuj, nieważne, z jakiego kraju jesteś i tak to powinno wyglądać. Nacje, które na pierwszy rzut oka miały zbyt duże kombinezony, musiały je bardziej zwęzić, a ci, co mieli przepisowe, dużo nie musieli robić. Wydaje się, że stąd wysoka forma Japończyków latem, bo w Pucharze Świata nie mówiło się, że na przykład Kobayashi ma za niski krok. Wygrywał, bo był świetny. Nie mówię, że nie kombinowali, ale to było w granicach smaku. Ta zależność nie sprawdza się tylko w przypadku Austriaków, którzy nie dość, że mieli duże kombinezony zeszłej zimy, to teraz i tak są dobrzy, mimo że mają przepisowe. Natomiast u takich Niemców choćby Karl Geiger jest pogubiony. Kluczowe jest, by twarde reguły obowiązywały wszystkich cały sezon. Jeśli po miesiącu FIS przymknie oko ponownie, to nie będzie miało żadnego sensu.
picture

Jak sprawdzany jest kombinezon skoczka? Rutkowska-Konikiewicz przeszła kontrolę FIS

Źródło wideo: Eurosport

(jac/macz)
dołącz do Ponad 3 milionów użytkowników w aplikacji
Bądź na bieżąco z najnowszymi wiadomościami, wynikami i wydarzeniami na żywo
Pobierz
Udostępnij
Reklama
Reklama