Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Turniej Czterech Skoczni. Adam Małysz doradza Dawidowi Kubackiemu

Emil Riisberg

06/01/2020, 14:39 GMT+1

- Musi zachować koncentrację do samego końca i nie zważać na przesądy. Czasem nawet i one pomagają - Adam Małysz przestrzegał Dawida Kubackiego tuż przed finałowym konkursem Turnieju Czterech Skoczni. W Bischofshofen polski lider cyklu będzie bronił ponad dziewięciopunktowej przewagi nad drugim Mariusem Lundvikiem. Transmisja w Eurosporcie 1 i Eurosport Playerze.

Foto: Eurosport

Właśnie w Bischofshofen w 2001 roku na dobre rozkręciła się "Małyszomania". "Orzeł z Wisły" w efektowny sposób przypieczętował wówczas zwycięstwo w całym niemiecko-austriackim maratonie. W 19. rocznicę tamtych wydarzeń na najwyższym stopniu podium stanąć może kolejny, już trzeci Polak w historii.

Kogo bolał brzuch z nerwów?

Obecnie liderem cyklu jest Kubacki. Choć żadnego z trzech dotychczasowych konkursów nie wygrał, to pierwsze miejsce dała mu powtarzalność i trzy kolejne podia w Oberstdorfie, Garmisch-Partenkirchen i Innsbrucku. Ewentualne zwycięstwo nowotarżanina będzie pierwszym gigantycznym sukcesem sztabu trenerskiego dowodzonego przez Michala Doleżala. Nic dziwnego zatem, że oczekiwania i nerwy w zespole są tak duże.
- Polscy trenerzy są bardzo zestresowani. Najbardziej Grzegorz Sobczyk, asystent Doleżala. Jeszcze za czasów Stefana Horngachera Grześka bolał brzuch, naciągało go. Dziwnie odbiera stres i dziwnie reaguje na to wszystko. Tak czy owak stres udziela się wszystkim, każdy ze sztabu jest podenerwowany i chce pomóc zawodnikowi, choć nie ma jak. Nie ma czegoś takiego jak wyłączony układ nerwowy. Ja teraz denerwuję się o wiele więcej niż za czasów zawodniczych - śmiał się Małysz w rozmowie z reporterem "Faktów" TVN Robertem Jałochą.

Przesądy czasem pomagają

Nerwy udzielają się oczywiście także samemu zainteresowanemu. W niedzielę w kwalifikacjach zajął miejsce trzynaste, dlatego też w poniedziałek skakał będzie z plastronem z - przynajmniej w teorii - pechową liczbą.
- Oby ta trzynastka była szczęśliwa. Dla mnie też była zawsze szczęśliwa. Dawid mówi, że w Oberstdorfie skakał z tym numerem i był wtedy zadowolony. Oby teraz było tak samo - uśmiechał się. - Czy ja jestem przesądny? Trochę tak i trochę nie. Czarny kot mi nie przeszkadza. Kiedyś miałem swoje rytuały, inni także. Jeśli jesteś w skokach przesądny, to czasem może nawet pomóc i pozytywnie nakręcać - zaznaczył legendarny skoczek z Wisły.

Przewaga bezpieczna tylko w teorii

Kubackiego po sześciu z ośmiu turniejowych skoków od najważniejszych rywali dzieli w teorii spory dystans. Nad drugim Mariusem Lindvikiem ma 9,1 punktu przewagi, nad trzecim Karlem Geigerem 13,3 pkt, a nad czwartym Ryoyu Kobayashim 13,7 pkt. Zaliczka ta może jednak tylko wydawać się bezpieczna, zwłaszcza na tak sporej skoczni jak ta im. Paula Ausserleitnera.
- Z jednej strony przewaga Dawida nad bezpośrednimi konkurentami może się wydawać duża, z drugiej na dużej skoczni wcale tak duża nie jest. Nawet wczoraj, podczas kwalifikacji, widzieliśmy, że te różnice między konkretnymi zawodnikami mogą być spore. Trzeba być skoncentrowanym do samego końca, do ostatniego skoku - przestrzegał czterokrotny medalista olimpijski.
Ostatni konkurs Turnieju Czterech Skoczni w Bischofshofen w poniedziałek od godziny 17:15 w Eurosporcie 1 i Eurosport Playerze, relacja na żywo w Eurosport.pl
Autor: mb/po / Źródło: eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama