Amerykanie za mocni. Porażka Polaków w Lidze Narodów

Do sobotniego, hitowo zapowiadającego się spotkania zespół Nikoli Grbicia w tegorocznej edycji Ligi Narodów rozegrał sześć meczów. Wygrał pięć, z czego aż cztery po tie-breakach.

Nerwowe końcówki Biało-Czerwoni zafundowali kibicom w dwóch poprzednich meczach podczas drugiego turnieju LN w Rotterdamie. Najpierw pokonali Niemców, a potem Holendrów. Po dniu przerwy wrócili do rywalizacji, by zagrać z drugimi w tabeli Amerykanami, którzy również mają na koncie jedną porażkę - z Brazylią (1:3).

Polacy rozpoczęli sobotnie starcie w mocnym składzie: Bartosz Kurek, Jakub Kochanowski, Norbert Huber, Grzegorz Łomacz, Wilfredo Leon, Bartosz Bednorz, Paweł Zatorski. Miało to przełożenie na znakomite otwarcie. Cztery pierwsze punkty zdobył nasz zespół. Niestety, zamiast pójść za ciosem, za chwilę było już 5:5.

Od tego momentu kibice oglądali walkę punkt za punkt, w efekcie najczęstszym wynikiem pojawiającym się na tablicy był remis. Przy stanie 16:16 dwa punkty z rzędu zdobył Bednorz, w tym po bloku Matthew Andersona. Amerykanie, wśród których dobrą partię rozgrywał Torey Defalco, nie tylko odrobili straty, ale sami wyszli na dwupunktowe prowadzenie (21:19). Nie wypuścili już go do końca seta, zwyciężając ostatecznie 25:22 po skutecznym ataku Jeffreya Jendryka.

Tak dobrze jak zakończyli pierwszą partię, tak dobrze zaczęli drugą. Amerykanie imponowali grą blokiem, Polacy wielokrotnie nadziewali się na niego i przy stanie 5:9 Grbić musiał interweniować. Niestety, jego zawodnicy nie wyciągnęli wniosków. Zamiast zmniejszania dystansu do rywali, po kilku minutach zrobiło się już 6:12. To między innymi efekt przebudzenia Andersona.

Serbski szkoleniowiec Polaków rotował. Kapitan Kurek robił, co mógł, ale w siatkówce wszystko zaczyna się od dobrej zagrywki, a ta w sobotę nie była atutem Biało-Czerwonych. Dodatkowo, bardzo trudno było zatrzymać Defalco. Efekt? Porażka w drugim secie do 18.

Polacy byli pod ścianą, ale na początku trzeciej partii musieli gonić. I to się w końcu im udało po udanym ataku Bednorza (9:9). Za chwilę asa serwisowego zanotował Huber i było 10:9.

Jednak Amerykanie lepiej grali wyblokiem, byli skuteczni w kontrach i znów odskoczyli na kilka punktów (13:10). Wypracowanej przewagi nie zmarnowali. Dominowali nad Polakami praktycznie w każdym elemencie, zwyciężając ostatecznie 25:19.

W niedzielę Biało-Czerwoni zmierzą się z Włochami.

Polska - Stany Zjednoczone 0:3 (22:25, 18:15, 19:25 )