Polacy dostali lekcję siatkówki. Wysoko przegrali z Serbią w Lidze Narodów

Polacy w niedzielę zagrali po raz czwarty w turnieju w Nagoi. Wcześniej odnieśli w nim trzy zwycięstwa.

Najpierw na inaugurację po ciekawym meczu pokonali 3:1 mistrzów olimpijskich z Tokio Francuzów. Potem wygrali 3:2 z Iranem, mimo że przegrywali 0:2. W trzecim występie Biało-Czerwoni znów musieli się napracować. Bułgarzy prowadzili już 2:1, ale ostatecznie to polski zespół był lepszy.

Teraz przyszedł czas na spotkanie bardzo prestiżowe i ważne dla selekcjonera Polaków, Serba Nikoli Grbicia. Jego rodacy po drugiej stronie siatki od początku pokazywali, że mają ochotę na zwycięstwo.

Grający z mocno rezerwowym składzie zespół z Bałkanów prezentował się bardzo dobrze. Po bloku na świetnie wyglądającym ostatnio Dawidzie Dulskim było 16:12 dla Serbów. Po przerwie na żądanie Polacy się poprawili. Cztery punkty z rzędu zdobył Kamil Semeniuk (17:17). Przyjmujący Perugii, który ma za sobą niezbyt udany sezon, wyraźnie odzyskał formę.

Serbowie wrócili do dobrej gry. Po kilku błędach Polaków osiągnęli przewagę, której już nie zmarnowali. Po autowym ataku Artura Szalpuka wygrali seta 25:21.

Biało-Czerwoni zareagowali bardzo dobrze. W drugiej partii od początku świetnie serwowali. Po asie Dulskiego było już 7:1. Kolejne znakomite ataki grającego ostatnio w Ślepsku Malow Suwałki Mirana Kujundzicia sprawiły, że Polacy mieli tylko punkt przewagi (11:10), a po pomyłce Semeniuka był remis. Za chwilę rywale objęli prowadzenie.

Nasza drużyna miała wielki problem z przyjęciem. Rywale znakomicie to wykorzystywali i powiększali przewagę, a główna w tym zasługa atakującego Drażena Luburicia. W drugim secie Serbowie zwyciężyli jeszcze pewniej niż w pierwszej, bo 25:19. Po raz drugi zatem w Nagoi Polacy po dwóch partiach przegrywali 0:2.

Niestety, nic już w tym spotkaniu się nie zmieniło. Serbowie w trzeciej partii dominowali najbardziej w całym meczu. Luburić i Kujundzić byli nie do zatrzymania. W naszym zespole nadal nie funkcjonowało przyjęcie, a co za tym idzie nie było praktycznie skutecznych ataków. Na dodatek Polacy na potęgę psuli zagrywki.

A rywale z Bałkanów dobrze wiedzieli, że takiej szansy na zwycięstwo z liderami rankingu FIVB mogą długo nie mieć. To starcie było dla nich ważne także z innego powodu. Po trzech meczach mieli tylko jedną wygraną i każda kolejna porażka znacznie zmniejszała ich szanse na grę w turnieju finałowym.

W pewnym momencie prowadzili już 20:12. Ostatecznie Serbowie wygrali aż 25:14.

Teraz czas na powrót do Polski, a potem przygotowania do drugiego turnieju Ligi Narodów w Rotterdamie. Tam od 21 czerwca Polacy zmierzą się z Niemcami, Holandią, Stanami Zjednoczonymi oraz Włochami. Do drużyny dołączą m.in. zawodnicy Grupy Azoty Zaksy Kędzierzyn-Koźle i Jastrzębskiego Węgla. W zespole znajdzie się też atakujący Bartosz Kurek.

W tym sezonie format rozgrywek pozostał taki sam jak w zeszłym roku - każda z 16 rywalizujących w Lidze Narodów ekip wystąpi w trzech turniejach, w każdym czekają ją cztery mecze.

Siedem najlepszych drużyn po fazie zasadniczej, a także Polska jako gospodarz niezależnie od uzyskanych wyników wystąpi w turnieju finałowym, który odbędzie się w Gdańsku (19-23 lipca). Tytułu bronią Francuzi.

Polska: Dawid Dulski, Mateusz Bieniek, Grzegorz Łomacz, Artur Szalpuk, Karol Kłos, Kamil Semeniuk - Kamil Szymura (libero) – Karol Butryn, Jan Firlej, Mikołaj Sawicki, Jakub Szymański, Karol Urbanowicz, Kuba Hawryluk (libero).

Serbia: Petar Krsmanović, Miran Kujundzić, Drazen Luburić, Aleksandar Nedeljković, Pavle Perić, Vuk Todorović – Milorad Kapur (libero) – Aleksa Batak, Milan Katić, Veljko Masulović.