Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Mistrzostw świata w siatkówce kobiet 2022. Stefano Lavarini przyznał się do błędu w końcówce. Co się stało?

Emil Riisberg

02/10/2022, 10:20 GMT+2

Polki po kapitalnej walce przegrały w sobotę z Turcją 2:3. W końcówce tie-breaka doszło do bardzo kontrowersyjnej sytuacji z wykorzystaniem wideoweryfikacji. Trudno powiedzieć, czy ta decyzja miałaby jakieś znaczenie w kontekście końcowego wyniku, ale selekcjoner Biało-Czerwonych miał do siebie pretensje.

Foto: Eurosport

W obecności ponad ośmiu tysięcy kibiców w Ergo Arenie kibice Polki stworzyły z Turczynkami niesamowite widowisko. Biało-Czerwone wygrały pierwszą odsłonę, ale w dwóch kolejnych nieco lepiej grały rywalki i wydawało się, że w czwartym secie zakończą mecz. Nic z tego. Podopieczne Stefano Lavariniego zaprezentowały się fenomenalnie i zwyciężyły 25:18. O sukcesie w spotkaniu i pierwszym miejscu w grupie B decydował tie-break.
W nim faworyzowane przeciwniczki prowadziły już 10:6. Polki zbliżyły się na dwa punkty i wtedy doszło do wielkiej kontrowersji.
Z lewej strony atakowała Olivia Różański. Po jej próbie sędzia wskazał na aut i przyznał punkt Turczynkom. Wtedy o sprawdzenie akcji poprosił Lavarini. Chciał się dowiedzieć, czy piłka faktycznie poleciała poza boisko.
Nawet z perspektywy trybun od razu wydawała się to dziwna decyzja, bo aut był dość wyraźny. Selekcjoner dość szybko zorientował się, że trzeba było sprawdzać dotknięcie piłki w bloku. Było już jednak za późno.
Po chwili wideoweryfikacja wskazała piłkę poza boiskiem, ale na wielkich telebimach w Ergo Arenie pokazano także inne ujęcie. Wyraźnie widać było na nim, że piłka po ataku Różański zahaczyła o ręce blokujących Turczynek.
Widzowie zaczęli krzyczeć i buczeć na belgijskiego sędziego Wima Cambre. Ten nie zmienił decyzję. Eksperci wskazywali potem, że z "duchem gry" główny arbiter mógł poprosić o sprawdzenie dla siebie. Lavarini nie mógł pogodzić się z tym, co się stało. Gestykulował i krzyczał. Nic to jednak nie dało.
W tamtym momencie zamiast wyniku 9:10, zrobiło się 8:11. Polki nie dały już rady odrobić straty i przegrały 11:15.
- Czasami sam sprawdzam akcję, bo widzę, co się dzieje, a czasami słucham, co mówią dziewczyny. W tamtej chwili wyglądało na to, że rozważamy kwestię, czy piłka weszła w pole, dlatego to postanowiłem sprawdzić - tłumaczył Lavarini.
picture

Foto: Eurosport

- Potem wszyscy zdali sobie sprawę, że było dotknięcie w bloku. Takie rzeczy się dzieją w siatkówce... To nie jest łatwe, ale taki był mój punkt widzenia, to jest moment, w którym podejmujesz decyzję. Trudno być spokojnym w takiej chwili. Musiałem wybrać i zrobiłem to źle, taki jest sport. Wziąłem challenge, bo posłuchałem dziewczyn. Czasem popełniałem w sobotę błędy, być może nawet więcej od naszych zawodniczek. Zawsze tak się dzieje, gdy są emocje i chce się wygrać - dodawał szkoleniowiec.
Mimo przegranej, Lavarini był dumny z podopiecznych i z pierwszej fazy grupowej, w której drużyna wygrała trzy z pięciu spotkań.
- Na pewno w tie breaku rywalki były lepsze, kończyły ataki z 60 procentową skutecznością. My ogólnie świetnie radziliśmy sobie w całym meczu w obronie czy kontratakach. Może przestaliśmy trochę grać w tie breaku, ale cóż, jesteśmy na dobrej drodze. Wiem, że wszyscy chcieliśmy więcej, jednak dziewczyny dały z siebie 100 procent.
Teraz czas na emocje w Łodzi. We wtorek o godz. 20.30 starcie z aktualnymi mistrzyniami świata Serbkami. Potem mecze z Amerykankami, Kanadyjkami i Niemkami. O awans do najlepszej ósemki będzie bardzo trudno.
- Ćwierćfinały to byłby dopiero dobry początek naszej współpracy, to byłby znakomity wynik. To coś, na co pracujemy. Powiem to, co mówiłem wcześniej. Musimy myśleć mecz po meczu. Jest ich bardzo dużo, dużo silnych przeciwników, dużo otwartych wyników. Nie możemy kalkulować, dostaniemy to, na co zasłużyliśmy. Musimy walczyć i w każdej chwili dawać z siebie wszystko. Po tym co zobaczyliśmy dziś, jest wiara, że będziemy walczyć w każdym meczu w następnej rundzie - dodał włoski szkoleniowiec.
Autor: Z Ergo Areny - Krzysztof Srogosz/lukl / Źródło: eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama