Pep Guardiola zagotował się po porażce Manchesteru City z Newcastle. Złość wyładował na operatorze kamery

Nerwów na St James' Park było sporo, a punkty zapalne dwa. W pierwszej połowie sztab City domagał się rzutu karnego po faulu na Philu Fodenie, natomiast w drugiej miał zastrzeżenia co do zwycięskiego gola Newcastle, który ostatecznie został uznany po dłuższej analizie VAR.

City przegrało 1:2 i straciło szansę na to, by chociaż na jeden dzień zbliżyć się do prowadzącego Arsenalu na punkt. Dalej traci cztery punkty, a na domiar złego rozegrało jedno spotkanie więcej. Kanonierzy dopiero w niedzielny wieczór zagrają z Tottenhamem.

Frustracja Guardioli, pod którego wodzą City zaczęło w tym sezonie wracać na właściwe tory, była więc ogromna. Tym bardziej że winą za porażkę - choć nie bezpośrednio - Hiszpan obarczył sędziów.

Po meczu menedżer City zagotował się. Emocje w nim buzowały. Wdawał się w pyskówki z piłkarzami Newcastle. Poszedł też do trójki sędziowskiej. Kpiąc z ich pracy, z najbliższej odległości pokazał sędziemu głównemu Samuelowi Barrottowi kciuk w górę. Arbiter zdecydowanym ruchem nakazał Guardioli, by ten się od niego odsunął.

Na tym się nie skończyło, bo swoją złość menedżer City wyładował również na Bogu ducha winnym operatorze kamery. Najpierw wykrzykiwał coś do kamery, po czym zdjął operatorowi słuchawki i powiedział mu parę słów prosto do ucha.

Na konferencji prasowej Guardiola odmówił jednak komentarza na temat swojego zachowania i pracy sędziów. Stwierdził jedynie, że mecz był wspaniałą promocją Premier League, choć nie ma pewności, czy powiedział to na poważnie, czy z sarkazmem.

(łup/twis)