Legia Warszawa zremisowała z Lechią Gdańsk przy Łazienkowskiej w meczu 16. kolejki PKO BP Ekstraklasy

Legia Warszawa w ostatniej chwili uratowała się przed drugą kolejną porażką u siebie w PKO BP Ekstraklasie. W sobotni wieczór zremisowała z Lechią Gdańsk 2:2, a wyrównującego gola w ostatniej akcji strzelił Wojciech Urbański. Stołeczni fani nie mają powodów do optymizmu. Wielkim rozczarowaniem są zarówno wyniki, jak i gra całego zespołu.

Mecz Szachtar Donieck - Legia Warszawa w Lidze Konferencji

Źródło wideo: Newspix

Legia za wszelką cenę chciała przełamać niekorzystną serię. W ekstraklasie od 28 września nie wygrała pięciu kolejnych meczów i przed sobotą zajmowała dopiero 11. miejsce.
Tymczasowy trener Inaki Astiz po raz kolejny nie zdecydował się na rewolucję taktyczną i osobową. Jedynym zaskoczeniem była obecność na lewej obronie Patryka Kuna, który w meczu o punkty nie pojawiał się od 3 sierpnia.
Lechia nie przestraszyła się gospodarzy. Od pierwszego gwizdka starała się grać aktywnie, nie zaniedbując poczynań ofensywnych. Spotkanie, choć wyrównane, nie było w pierwszej fazie zbytnio emocjonujące.

Pierwsza połowa dla gości

Na pierwszy groźny strzał trzeba było poczekać do 21. minuty. Z efektowną próbą Milety Rajovicia z dystansu znakomicie poradził sobie wówczas Szymon Weirauch. To właśnie rosły napastnik Legii był najjaśniejszą postacią pierwszych minut, przejawiając ogromną chęć do gry.
Z czasem zrobiło się ciekawiej dzięki gościom. W ataku byli oni znacznie kreatywniejsi i w przeciwieństwie do rywali, stwarzali zagrożenie. Ostrzeżeniem powinna być już akcja Tomasza Neugebauera, który w ostatniej chwili został zablokowany w 28. minucie.
Następnie w polu karnym Legii do przypadkowej piłki dopadł Tomas Bobcek, ale jego strzał fantastycznie obronił wyciągniętą ręką Kacper Tobiasz.
W 42. minucie był już jednak bezradny. Do piłki przed polem karnym dopadł Iwan Żelizko i płaskim strzałem po ziemi zdobył jedyną bramkę w tej odsłonie.
Trybuny stadionu przy ul. Łazienkowskiej nie wytrzymały. Schodzącym do szatni piłkarzom Legii towarzyszyły gwizdy i obelgi.

Kapustka z golem i asystą

Drugą połowę Legia rozpoczęła z wielkim animuszem. Przede wszystkim cały zespół ustawiony został zdecydowanie wyżej. Efekty w postaci kilku odbiorów przyniósł też skuteczny pressing.
Już pierwszy groźny strzał skończył się golem na 1:1. W 53. minucie z około 20 metrów prawą nogą huknął jak z armaty Bartosz Kapustka. Weirauch wyciągnął się jak struna, ale piłka była poza jego zasięgiem.
Lechia mogła odpowiedzieć dziesięć minut później. Po rzucie rożnym przed świetną szansą stanął Maksym Diaczuk, ale piłka po jego strzale głową z linii pola bramkowego poszybowała nad poprzeczką. Chwilę później, też głową, chybił Bohdan Wjunnyk.
Gospodarze nie byli w stanie utrzymać tempa z początku tej odsłony. Ich akcje były chaotyczne. Gdy w dość przypadkowych okolicznościach dochodzili do sytuacji strzeleckich, nie potrafili ich wykorzystać, jak choćby Rajović, który w 70. minucie z ledwie kilku metrów nie oddał celnego strzału.
Lechia lepiej prezentowała się jako zespół i w 77. minucie ponownie objęła prowadzenie. Do szybkiej kontry podłączył się lewą stroną Aleksandar Ćirković, w pierwszym kontakcie oddał strzał i choć skierowany był on niemal w środek bramki, zdołał pokonać Tobiasza. Bramkarz miejscowych z pewnością mógł zachować się lepiej.

Nie postawili kropki nad i. Słono za to zapłacili

Legii odcięło prąd. W 80. minucie powinno być 3:1, jednak znakomitej sytuacji nie wykorzystał Bobcek, pudłując ze środkowej strefy pola karnego. Siedem minut później znów szczęście uśmiechnęło się do Tobiasza. Matus Vojtko trafił z rzutu wolnego w słupek.
Piłkarze Inakiego Astiza, który swoją drogą nie spieszył się ze zmianami, wyglądali na kompletnie rozbitych. Z ich ataku pozycyjnego i wielu wymienionych podań nie wynikało nic. Aż do ostatniej akcji.
Sekundy przed końcem doliczonego czasy gry z prawej strony zacentrował Wahan Biczachczjan, centrę przedłużył Kapustka, a przytomnym strzałem z powietrza popisał się Urbański.
Dzięki trafieniu Legia utrzymała 11. miejsce w tabeli. W 15 meczach obecnego sezonu ligowego strzeliła zaledwie 18 goli. Lechia jest ostatnia, ale do sobotnich rywali traci zaledwie cztery punkty.

Legia Warszawa - Lechia Gdańsk 2:2

Bramki: 0:1 Iwan Żelizko (42), 1:1 Bartosz Kapustka (53), 1:2 Aleksandar Cirkovic (77), 2:2 Wojciech Urbański (90+4).
Żółte kartki - Legia Warszawa: Patryk Kun, Kacper Chodyna, Ermal Krasniqi, Rafał Augustyniak.
Sędzia: Paweł Malec (Łódź). Widzów: 21 138.
Legia Warszawa: Kacper Tobiasz - Paweł Wszołek, Kamil Piątkowski, Steve Kapuadi, Patryk Kun (85. Ruben Vinagre) - Kacper Chodyna (85. Wahan Biczachczjan), Bartosz Kapustka, Damian Szymański (85. Rafał Augustyniak), Claude Goncalves (75. Wojciech Urbański), Ermal Krasniqi - Mileta Rajović.
Lechia Gdańsk: Szymon Weirauch - Tomasz Wójtowicz, Maksym Diaczuk, Matej Rodin, Matus Vojtko - Camilo Mena, Rifet Kapic, Tomasz Neugebauer (58. Bohdan Wjunnyk), Iwan Żelizko, Kacper Sezonienko (70. Aleksandar Cirkovic) - Tomas Bobcek (89. Bujar Planna).
(br/TG)
dołącz do Ponad 3 milionów użytkowników w aplikacji
Bądź na bieżąco z najnowszymi wiadomościami, wynikami i wydarzeniami na żywo
Pobierz
Udostępnij
Reklama
Reklama