Goncalo Feio przeprosił za swej zachowanie po meczu z Broendby IF

Trener Legii Warszawa Goncalo Feio przeprosił za swoje zachowanie po rewanżowym meczu trzeciej rundy eliminacji Ligi Konferencji z Broendby IF. "Pozwoliłem sobie na niedopuszczalne gesty wykraczające poza ramy wartości wyznawanych przeze mnie i przez klub" - przekazał w oświadczeniu trzy dni po tym spotkaniu. W rozmowie telewizyjnej stwierdził też, że spodziewa się konsekwencji od UEFA.

Lech Poznań - Legia Warszawa w meczu 32. kolejki PKO BP Ekstraklasy

Źródło wideo: Eurosport

Legioniści w czwartek wywalczyli awans do decydującej rundy eliminacji o fazę grupową Ligi Konferencji dzięki remisowi 1:1 z Broendby IF (dwumecz wygrali 4:3). Po meczu przy Łazienkowskiej doszło do konfrontacji trenerów, piłkarzy i członków sztabów. Fotoreporterzy uwiecznili, jak szkoleniowiec Legii pokazuje środkowe palce obu dłoni oraz tzw. gest Kozakiewicza w kierunku trybuny gości.
picture

Obsceniczny gest Goncalo Feio

Foto: Newspix

Potem na konferencji prasowej po rewanżu z Duńczykami Portugalczyk bronił się: - Nikt nie mówi o zachowaniu przeciwników, którzy nas prowokowali. Piłkarze i sztab Broendby zachowywał się prowokacyjnie już w Kopenhadze.
Szczegółów jednak nie wskazał. Temat ucichł do niedzieli. Kilka godzin przed meczem z Radomiakiem Radom w 5. kolejce ekstraklasy Feio wydał oświadczenie.
"Po końcowym gwizdku pozwoliłem sobie na niedopuszczalne gesty wykraczające poza ramy wartości wyznawanych przeze mnie i przez klub, który mam dumę reprezentować. Przepraszam za okazanie emocji sprzecznych zarówno z duchem sportowej rywalizacji, jak i szacunku wobec boiskowych rywali" - można przeczytać w komunikacie Portugalczyka opublikowanym przez Legię.
"Każdego dnia walczymy o to, by stać się lepszymi ludźmi, lepszymi sportowcami, lepszą drużyną. Nie zawsze prowadzi do tego prosta droga i nie zawsze osiągamy natychmiastowy progres, ale jako trener wiem, jak ważne jest widzieć swoje błędy, aby więcej ich nie popełniać" - dodał 34-letni szkoleniowiec.

Feio: chciałbym, żeby kara nie uniemożliwiła mi bycie z drużyną

To nie wszystko. Feio został poproszony o wyjaśnienia również w rozmowie z telewizją Canal+ przed niedzielnym meczem z Radomiakiem.
- Te ostatnie dni są dla mnie trudne. Od razu zdałem sobie sprawę, że przesadziłem i zrobiłem coś, czego nie powinienem, natomiast przebieg tej całej sytuacji i to, że zostaliśmy sprowokowani w sposób niezgodny z duchem sportu, jest prawdą, tu się nic nie zmieniło - podkreślił w wywiadzie z reporterką Darią Kabałą-Malarz.
Potwierdził też rozmowę z właścicielem Legii Dariuszem Mioduskim. - Mieliśmy rozmowę w piątek, ale dotyczyła ona wielu tematów, również sportowych. Był na niej również dyrektor sportowy Jacek Zieliński i ta rozmowa nie była bezpośrednio spowodowana tym, co wydarzyło się w czwartek. Prędzej wydarzeniem sportowym, bo wyeliminowaliśmy drużynę, którą większość stawiało przed meczem jako faworyt - tłumaczył Feio.
Liczy się z tym, że nie uniknie kary od UEFA, która kilka dni temu wszczęła postępowanie dyscyplinarne dotyczące zachowania trenera Legii.
- Twardo stąpam po ziemi, więc wiem, że kara będzie na sto procent. Chciałbym jedynie, pomimo tego, że nie jestem ani bogaty, ani milionerem, nie jestem w piłce dla pieniędzy, a dla piłki, żeby ta kara nie uniemożliwiła mi bycie z drużyną, bycie trenerem. Klub mnie broni i wspiera, więc zobaczymy, jak to się skończy, natomiast wiem, że konsekwencje będą na sto procent - zakończył Portugalczyk.
Niedzielne starcie z Radomiakiem Legia wygrała 4:1. W czwartek podejmie na Łazienkowskiej Dritę Gnjilane z Kosowa w czwartej rundzie eliminacji Ligi Konferencji.
(lukl)
dołącz do Ponad 3 milionów użytkowników w aplikacji
Bądź na bieżąco z najnowszymi wiadomościami, wynikami i wydarzeniami na żywo
Pobierz
Udostępnij