Jagiellonia Białystok przegrała u siebie z Rayo Vallecano w 5. kolejce fazy zasadniczej Ligi Konferencji 2025/2026

Jagiellonia po czterech kolejkach fazy ligowej zajmowała 9. miejsce w tabeli z dorobkiem 8 punktów. Tyle powinno wystarczyć do udziału w barażach, ale nie do bezpośrednio awansu do 1/8 finału Ligi Konferencji.

- Nie chciałbym patrzeć minimalistycznie, bo jeszcze sześć punktów leży na boisku. To są dwa zwycięstwa, budowanie swojej pozycji w Europie, dwa bardzo fajne, prestiżowe mecze z dużymi firmami. Oczywiście też pieniążki, które można zarobić, i ewentualna walka o ósemkę - zaznaczył trener Siemieniec po ostatnim zwycięstwie nad fińskim KuPS Kuopio (1:0).

Niestety od wspomnianej potyczki ze świeżo upieczonym mistrzem Finlandii Jagiellonia nie wygrała już żadnego spotkania na wszystkich frontach. W krajowej ekstraklasie zremisowała z Zagłębiem Lubin oraz przegrała z Bruk-Betem Termalica Nieciecza, a do tego została wyeliminowana z Pucharu Polski przez GKS Katowice.

Ich czwartkowy rywal również nie miał się czym pochwalić w minionych tygodniach. Hiszpańska drużyna przybyła do Polski po serii pięciu meczów bez zwycięstwa. Z ostatniego cieszyła się w listopadowym starciu z Lechem Poznań (3:2) w Lidze Konferencji.

Piłkarze Rayo rozpoczęli jednak konfrontację w Białymstoku z dużym rozmachem. Sprawiali gospodarzom masę kłopotów szczególnie na skrzydłach i to właśnie z bocznego sektora nadeszło dośrodkowanie, po którym objęli prowadzenie w szóstej minucie gry. Alvaro Garcia wrzucił piłkę na piąty metr, gdzie Sergio Camello z łatwością wepchnął ją do bramki przy biernej postawie obrońców.

Nie była to jedyna groźna sytuacja w polu karnym Jagiellonii w początkowej fazie meczu. Wspomniany Camello już w pierwszym kwadransie mógł strzelić nawet cztery gole przy lepszej skuteczności. W tym czasie obił m.in. poprzeczkę i słupek.

Niemoc białostoczan na szczęście nie trwała w nieskończoność. Zespół trenera Siemieńca mocno przycisnął rywali przed przerwą i został za to nagrodzony wyrównującym trafieniem. Jesus Imaz czujnie doszedł do piłki, którą nieporadnie wybijał bramkarz gości i z kilku metrów posłał ją do siatki.

Przy odrobinie szczęścia Jaga mogła schodzić do szatni nawet z prowadzeniem, lecz Bernardo Vital w doliczonym czasie uderzył w obiecującej sytuacji nad poprzeczką.

Po zmianie stron miejscowi kibice spoglądali na boisko z jeszcze większym optymizmem. Gospodarze weszli w drugą połowę z animuszem, a kolejne szanse mieli m.in. Imaz, Afimico Pululu czy wprowadzony z ławki Bartosz Mazurek.

Pachniało drugim golem dla rozpędzonej Jagiellonii, ale ostatecznie to hiszpańska ekipa strzeliła na 2:1 po godzinie spotkania, dokonując tego w niecodziennych okolicznościach. Alfonso Espino, który zaledwie chwilę wcześniej wszedł do gry, popisał się niesamowitym golem z okolic narożnika boiska. Wydawało się, że z takiej pozycji może tylko dośrodkować, ale niespodziewanie znalazł niewielką lukę, trafiając między słupkiem i spóźnionym Sławomirem Abramowiczem.

Zespół z Białegostoku nie zdołał już odpowiedzieć na tę bramkę i musiał pogodzić się z pierwszą porażką w fazie zasadniczej tej edycji Ligi Konferencji. W ostatniej kolejce zmierzy się na wyjeździe z AZ Alkmaar 18 grudnia.

Bramki: Jesus Imaz (44.) - Sergio Camello (6.), Alfonso Espino (61.)

(jac/macz)