Finał Ligi Europy 2024: Atalanta pokonała Bayer Leverkusen

Środowy, decydujący mecz na Aviva Stadium w Dublinie był nie lada gratką dla fanów rozgrywek, ale też przede wszystkim spotkaniem dwóch drużyn, które na ten finał najzwyczajniej w świecie zasłużyły. W Lidze Europy w tym sezonie lepszych drużyn bowiem nie było.

Oczywiście wszystkie oczy skierowane były na piszący historię nie z tej ziemi zespół z Leverkusen. Ten do środowego wieczoru śrubował niebotyczną serię 51 meczów bez porażki w jednym sezonie i był o dwa mecze (plus sobotni finał Pucharu Niemiec z Kaiserslautern) od osiągnięcia niemożliwego, czyli zaliczenia całego piłkarskiego roku bez jakiejkolwiek przegranej.

Lekceważenie ekipy z Bergamo byłoby jednak co najmniej nierozsądne. W poprzednich rundach turniejowej drabinki wygrywała wszak m.in. ze Sportingiem, Marsylią czy przede wszystkim Liverpoolem.

I faktycznie zawodnicy Gian Piero Gasperiniego potrafili sprawić, że już od pierwszych minut niepokonana dotąd drużyna B04 wyglądała na zupełnie zagubioną. Duża intensywność i agresywny atak na piłkę popłaciły właściwie z miejsca.

Atalanta stworzyła kilka ciekawych sytuacji na początku i jedną z nich wykorzystała - Davide Zappacosta w 12. minucie zagrał wzdłuż linii pola bramkowego, a jednego z obrońców uprzedził właśnie Lookman.

Cały plan chwalonego zewsząd trenera Xabiego Alonso padł nagle jak domek z kart, a po reakcjach jego piłkarzy dało się wywnioskować, że odczuwają trudy długiego, intensywnego sezonu. Tak też było po kolejnym kwadransie, gdy po raz kolejny popisał się Lookman - przed polem karnym puścił piłkę między nogami Granita Xhaki, po czym w półkolu uderzył technicznie, tuż przy słupku.

Hiszpański szkoleniowiec miał ponad godzinę, aby reagować na przebieg rywalizacji - to też poczynił zwłaszcza po przerwie. Wpuszczał kolejnych piłkarzy, zmieniał taktykę na bardziej ofensywną, ale gra jego drużyny z każdą kolejną minutą ani drgnęła. A Atalanta? Jej wystarczył w szeregach fenomenalny Lookman. Nigeryjczyk skompletował wymarzonego hat-tricka 15 minut przed końcem - ponownie po efektownym dryblingu, ale tym razem już po potężnym, perfekcyjnym uderzeniu pod poprzeczkę.

I na tym historia tego meczu - a także Bayeru cieszącego się bilansem bez jakiejkolwiek wpadki - się zakończyła. Atalanta zaś cieszy się z pierwszego europejskiego trofeum w historii klubu i pierwszego w jakichkolwiek rozgrywkach od lat 60.

Zwycięzca tym finałem faktycznie napisał niezwykłą historię, ale finalnie okazała się to nie ta drużyna, której większość się spodziewała.

Bramki: Ademola Lookman (12. minuta, 26., 75.)

(mb/br)