Dani Alves udzielił pierwszego wywiadu po wyjściu z więzienia

Katalońskie więzienie Can Brians Alves opuścił w poniedziałek 25 marca po wpłaceniu kaucji w wysokości 1 mln euro. Piłkarz został zwolniony z aresztu do czasu uprawomocnienia się wyroku. Nie może jednak opuszczać terytorium Hiszpanii.

- To jest to, co muszę robić. W każdy piątek idę do sądu i tyle. Nie mam nic innego do roboty - powiedział w rozmowie z "El Periodico". Brazylijczyk robi to w towarzystwie prawniczki Ines Guardioli.

Dotychczas unikał rozmów z prasą, teraz postanowił zrobić wyjątek. Z dziennikarzem katalońskiej gazety spotkał się w restauracji Mr Porter, zaraz po wizycie w sądzie. Był z nim bliski przyjaciel Bruno Brasil, ten sam, który towarzyszył mu feralnego wieczoru 30 grudnia 2022 roku w nocnym klubie Sutton. Niespełna miesiąc później został zatrzymany w związku ze skargą 23-letniej kobiety, która zeznała, że została zgwałcona przez piłkarza w jednej z toalet.

40-latek odsiedział w tymczasowym więzieniu 14 miesięcy. Sprawy nie chciał komentować, ponieważ - jak podkreślił - "nadal toczy się postępowanie".

- Jedyny mecz, który muszę rozegrać, odbywa się w sądzie - stwierdził. Nie wie jednak, jak długo potrwają formalności związane z apelacją.

Dziennikarz zauważył, że Brazylijczyk wygląda obecnie na szczuplejszego niż wcześniej, zanim trafił do aresztu. Ponadto, jak zauważył, nie jest też bankrutem. Rachunek w restauracji kosztował go 223 euro. Opowiedział też krótko, jak spędził ostatnie miesiące w więzieniu.

- Gdziekolwiek pójdę, przeżyję. Dostosowuję się do wszystkiego, bo dla mnie to nie dane miejsce tworzy człowieka - podkreślił z uśmiechem, nie chcąc wdawać się w więcej szczegółów.

Podczas piłkarskiej kariery, grając głównie jako boczny prawy obrońca, Alves zdobył ponad 40 trofeów. Z Barceloną wygrał między innymi trzykrotnie Ligę Mistrzów, a z reprezentacją Brazylii dwa razy triumfował w Copa America, ma też na koncie mistrzostwo olimpijskie. Reprezentował również barwy między innymi Sevilli, Juventusu oraz PSG.

(lukl/po)