Eurosport
Razak Omotoyossi nie żyje. Były piłkarz reprezentacji Beninu miał 39 lat
📝
20/08/2025, 12:11 GMT+2
Smutne wieści z Nigerii. W wieku 39 lat zmarł Razak Omotoyossi. Były reprezentant Beninu był niegdyś czołowym napastnikiem ligi szwedzkiej. Jak informują media, ostatnio przechodził przez bardzo trudny okres.
Omotoyossi miał 39 lat
Foto: Imago
To właśnie szwedzkie media i kluby, w których grał Omotoyossi, poinformowały o jego śmierci. Piłkarz zmarł we wtorek rano w Nigerii.
"Helsingborgs IF pogrążony jest w żałobie. Nasze myśli są z jego rodziną i bliskimi. Spoczywaj w pokoju, Razak" - przekazał klub.
Przyczyna zgonu nie została jeszcze ujawniona. 39-latek miał ostatnio bardzo trudny czas w swoim życiu.
"Brat Razaka powiedział mi, że legenda Beninu zmagała się z depresją i chorobą, które przyczyniły się do jego śmierci. W lipcu zawodnik tragicznie stracił dom w pożarze, a dwa tygodnie temu zmarła również jego siostra" - napisał na platformie X nigeryjski dziennikarz i ekspert od afrykańskiego futbolu Shina Oludare.
"Był jak koń"
Omotoyossi urodził się w nigeryjskim Lagos, ale reprezentował Benin. Z 21 golami na koncie wciąż jest drugim najlepszym strzelcem w historii tego kraju (trzy bramki więcej ma Stephane Sessegnon).
W trakcie kariery trwającej od 2004 do 2021 roku występował w 15 różnych klubach. Markę wyrobił sobie w mołdawskim FC Sheriff, z którego w 2007 roku trafił do Helsingborga.
- Sprowadziliśmy go na siedem godzin przed końcem okna transferowego i w tamtym roku wiele dla nas znaczył - wspomina na łamach dziennika "Aftonbladet" szwedzki trener Alexander Axen.
Razak szturmem podbił Helsingborg i ligę Allsvenskan. Jego klubowym kolegą był wówczas słynny Henrik Larsson. Strzelając 14 goli, Omotoyossi, wespół z Marcusem Bergiem, został królem strzelców rozgrywek. Był również kluczowym zawodnikiem drużyny walczącej wówczas w Pucharze UEFA.
/origin-imgresizer.eurosport.com/2025/08/20/image-994d3569-c094-4100-90df-1bfe82ad37c1-85-2560-1440.jpeg)
Omotoyossi był królem strzelców ligi szwedzkiej
Foto: Imago
- Był trochę jak koń. Jego uda i łydki były ogromne. Kiedy spotykałeś go na korytarzu i widziałeś jego sylwetkę, od razu myślałeś: "Wow" - wspomina Axen.
- Był bardzo skromny. Mogę o nim mówić tylko dobrze. Nie miał pretensji, mimo że nie dawałem mu tylu minut, ile by chciał. Rozstaliśmy się w przyjaźni - to z kolei opinia jego szkoleniowca w Syrianska FC Ozcana Melkemichela.
(lukl/twis)
Powiązane tematy
Reklama
Reklama