Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Takefusa Kubo w Realu Madryt. Błąd Transfermarkt pogrążył Barcelonę i PSG?

Emil Riisberg

15/06/2019, 12:13 GMT+2

W piątek Takefusa Kubo oficjalnie dołączył do Realu Madryt. Według "Marki" Hiszpanie nie zapłacili za niego złamanego grosza, bo jego kontrakt z FC Tokio wygasł na początku czerwca. I tu jest pies pogrzebany.

Foto: Eurosport

Utalentowany ofensywny pomocnik przebojem wdarł się do pierwszej drużyny FC Tokio. W zeszłym tygodniu w towarzyskim meczu z Salwadorem zaliczył też debiut w seniorskiej reprezentacji Japonii, choć ma dopiero 18 lat. Nie bez powodu w Kraju Kwitnącej Wiśni nazywany jest "japońskim Messim".
Nic więc dziwnego, że Kubo szybko trafił na radary największych klubów na świecie. W przypadku Barcelony i Paris Saint-Germain te radary miały nie działać najlepiej. "Marca" napisała, że oba kluby żywo interesowały się złotym nastolatkiem, ale ślepo zawierzyły branżowemu serwisowi Transfermarkt, co ich zgubiło.
"Real Madryt okazał się najszybszy i zakontraktował Takefusę Kubo, po tym jak na początku czerwca wygasł jego kontrakt z FC Tokio. Barcelona i Paris Saint-Germain też były nim zainteresowane, ale nie zorientowały się, że jego kontrakt z japońskim klubem dobiegł końca. Oba kluby myślały, że ma umowę do 31 czerwca 2020 roku, tak jak podał Transfermarkt" - napisał hiszpański dziennik.
Kubo formalnie był związany z FC Tokio do 3 czerwca tego roku. Dzień później skończył 18 lat.

Produkt La Masii

I tak Kubo, pół roku wcześniej przed rzekomym wygaśnięciem kontraktu z FC Tokio, stał się wolnym zawodnikiem. Nie chciał zostawać w Tokio, dlatego przy pierwszej okazji zdecydował się zmienić otoczenie już jako wolny zawodnik. Tu największym sprytem - i znajomością tematu - wykazał się Real Madryt, który korzystając z niewiedzy najgroźniejszych rywali, natychmiast zakontraktował młodego Japończyka.
Błąd na Transfermarkt został skorygowany już po tym, jak Japończyk związał się z Realem.
Pikanterii sprawie dodaje to, Kubo jest produktem La Masii, czyli szkółki Barcelony. W juniorach katalońskiego klubu grał w latach 2011-2015, po czym przeniósł się do FC Tokio, gdzie wypłynął na szerokie wody.
Z 13-krotnymi zdobywcami Pucharu Europy Kubo podpisał pięcioletni kontrakt, na mocy którego ma zarabiać 1,2 mln euro netto na sezon. Przez najbliższy rok młody Japończyk będzie się ogrywał w Realu Madryt Castilla, czyli drugiej drużynie Królewskich.

To idzie młodość

Transfer Kubo wpisuje się w młodzieżową rewolucję Realu, która zaczęła się już jakiś czas temu. Królewscy, do tej pory z kretesem przegrywający walkę o kolejne młode talenty, ostatnio nie mają sobie pod tym względem równych. Japończyk podąża drogą takich jak perspektywicznych zawodników jak Marco Asensio, Martin Odegaard, Vinicius Junior czy Rodrygo Goes.
Za tymi wszystkimi transferami stoi dyrektor Juni Calafat, uważany w Realu za prawą rękę prezesa klubu Florentino Pereza.



Autor: łup / Źródło: eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama