Popularne dyscypliny
Dyscypliny
Pokaż wszystko

Stal Mielec wróciła do ekstraklasy. Grzegorz Lato i Bartłomiej Jaskot dla Eurosport.pl - Piłka nożna

Emil Riisberg

02/08/2020, 08:09 GMT+2

Po 24 latach nieobecności do ekstraklasy wrócił klub, który potrafił uprzykrzyć życie największym firmom piłkarskiej Europy. Stali Mielec, dwukrotnemu mistrzowi Polski i ćwierćfinaliście Pucharu UEFA, marzy się nawiązanie do sukcesów drużyny Laty, Kasperczaka i Domarskiego. - Sezon będzie piękny, ale i bardzo trudny - nie ukrywa prezes mieleckiego klubu Bartłomiej Jaskot.

Foto: Eurosport

12 czerwca 1997 roku na stałe zapisał się jako jeden z najsmutniejszych dni w historii Stali. Walne Zgromadzenie Członków FKS PZL-Stal zdecydowało o likwidacji klubu i wycofaniu z rozgrywek zaplecza ekstraklasy na cztery kolejki przed końcem sezonu.
To był wielki cios dla ekipy, przed którą w latach 70. drżała cała Polska, a liczyć się z nią musiały takie ówczesne europejskie potęgi jak Real Madryt, HSV czy Lokeren.
Ledwie sezon wcześniej klub pożegnał się z ekstraklasą.

Koniec "pierwszego profesjonalnego klubu w Polsce"

- Dotknęła nas transformacja ustrojowa i zmiany w finansowaniu klubu – tłumaczył serwisowi Eurosport.pl Grzegorz Lato, były prezes PZPN i legenda mieleckiej Stali.
- Kiedyś mieliśmy bardzo możnego sponsora, jakim był Wytwórnia Sprzętu Komunikacyjnego Mielec, gdzie pracowało 25 tysięcy ludzi. Wszyscy płacili składki na klub. To nie była tylko pierwsza liga piłki nożnej, ale również piłki ręcznej, siatkówki męskiej i żeńskiej, nie mówiąc już o lekkoatletyce. To był wielosekcyjny klub, moim zdaniem pierwszy profesjonalnie prowadzony klub w Polsce. Byliśmy jednym z wydziałów wielkiej fabryki. Wybudowano nam stadion, halę sportową, wszystkie obiekty mieliśmy swoje. Z niczym nie było w Mielcu problemu, o czym przekonał się nawet Real Madryt. Nagle malutkie miasteczko Mielec stało się znane wszędzie, w całej Europie – podkreślił król strzelców mistrzostw świata w RFN z 1974 roku.
Wielki Real musiał się napocić, by poradzić sobie ze Stalą w pierwszej rundzie Pucharu Europy. To był sezon 1976/1977. W Madrycie grali wtedy Paul Breitner, Jose Antonio Camacho czy Vicente del Bosque.
Trudne dla klubu czasy zaczęły się w latach 80., gdy Stal dwukrotnie spadała na zaplecze ekstraklasy. Aby przetrwać, osłabiano zespół, sprzedając jego najważniejsze ogniwa.
Lato ma swoją teorię, skąd marazm Stali.
- Jak tylko "Solidarność" doszła do władzy, praktycznie wszędzie zlikwidowała sport. Prywatne biznesy po zmianie systemu rozwijały się powoli. Lokalni przedsiębiorcy nie byli na początku w stanie wspierać klubu. Walczono o przetrwanie. Dopiero później powstała strefa ekonomiczna i nastąpił rozwój firm - opisywał.

Jak Feniks z popiołów

W końcu Mielec odzyskał miejsce w najwyższej lidze w Polsce. Od sezonu 1988/1989 Stal przez osiem lat grała wśród najlepszych. Historia się powtórzyła: problemy finansowe, brak pieniędzy na wypłaty i w połowie lat 90. kolejny spadek i upadek.
W końcu rękawy zakasali działacze i trenerzy Stali, którzy nie mogli patrzeć, jak ich ukochany klub znika z piłkarskiej mapy. Powołali do życia Mielecki Klub Piłkarski Stal, który w sezonie 1998/1999 wystartował w rozgrywkach V ligi. Droga na szczyt nie była usłana różami, choć już w pierwszym sezonie wywalczono awans szczebel wyżej. Poziom III ligi osiągnięto latem 2008 roku, wyżej awansowano pięć lat później, a do I ligi na koniec sezonu 2015/2016. Na zapleczu ekstraklasy Stal niemal co rok walczyła o wysokie lokaty.
- Już w poprzednich sezonach awans był blisko. Zabrakło drobnych szczegółów. Na szczęście przeanalizowaliśmy błędy i w minionych rozgrywkach już ich uniknęliśmy – ocenił prezes zarządu utworzonej w połowie lipca spółki akcyjnej FKS Stal Mielec Bartłomiej Jaskot.
- Nasz powrót do najwyższej klasy rozgrywkowej trwał tak długo, bo w przeszłości Stal była klubem, który miał jednego wielkiego sponsora. Zmiana ustroju wszystko zakończyła. Po przemianach ludziom brakowało pracy i chleba, nikt o piłce nie myślał. Prężnie zarządzany klub wielosekcyjny miał cały czas kibiców, ale zabrakło wsparcia finansowego. Wiele osób pracujących obecnie w klubie widziało ten upadek. Musieliśmy dojrzeć do nowej sytuacji - postawił diagnozę Jaskot.
- Powoli dźwigaliśmy się z niższych lig, ale w międzyczasie wszystko poszło naprzód. Ekstraklasa S.A. niesamowicie się rozwinęła pod względem medialnym i organizacyjnym, a w ślad za nią poszła I liga. Trudno było się załapać na ten pociąg, potrzebowaliśmy czasu. Zmieniły się też władze miasta. Osoby, które chodziły na mecze Stali doskonale rozumiały, że klub jest wizytówką miasta. Stworzono nam naprawdę dobre warunki. Wybudowano nowy stadion i bardzo dobrą bazę treningową, wprowadzono stypendia i system dotacji celowych. Pojawił się wielki entuzjasta Stali, europoseł Tomasz Poręba, który namówił do współpracy spółki skarbu państwa. To zaowocowało dobrymi wynikami sportowymi – dodał Jaskot.

Wyższe cele = większy budżet

Występy w ekstraklasie oznaczają większe wymagania finansowe. Tymczasem klub z Mielca nie był pod tym względem potentatem nawet na jej zapleczu.
- W minionym sezonie mieliśmy dopiero dziesiąty, może nawet jedenasty budżet w lidze, na poziomie ośmiu miliomów złotych. To wiązało się z wieloma wyrzeczeniami. Nasza administracja jest bardzo szczupła, klub zatrudnia niewiele osób – przyznał prezes.
Aby myśleć o bezstresowej egzystencji w elicie, budżet powinien zostać znacząco zwiększony.
- Realnie oceniając, budżet ekipy ze środka tabeli ekstraklasy powinien liczyć około 20 milionów złotych. Inna sprawa, że w przyszłym sezonie z najwyższą klasą rozgrywkową pożegna się tylko jedna drużyna. Reforma ligi zakłada powiększenie jej do 18 zespołów – przypomniał Lato.
Skąd zatem mielecka Stal zdobędzie dodatkowe środki?
- Miasto pomaga nam na poziomie dwóch milionów złotych, w tym są środki na szkolenie młodzieży. 50 procent budżetu to wsparcie spółek skarbu państwa. Pozostałą część klub wypracowuje sam. Ważne są dla nas oczywiście dni meczowe. Mamy też specjalne pakiety sponsorskie dla mniejszych partnerów, z których niektórzy towarzyszą nam już od trzeciej lig - wyliczał Jaskot.
- Nie jest tak, że odcinamy tylko kupony. Ekwiwalent medialny dla miasta i naszych sponsorów jest naprawdę znaczący. Ze współpracy korzyść czerpią wszystkie strony. Wielkim szczęściem jest, że mamy taką piękną, choć momentami dramatyczną, historię. Nazwiska piłkarzy, którzy występowali w przeszłości w Stali robią wrażenie. To bardzo nam pomaga. Z naszym klubem utożsamiają się ludzie z regionu. Już teraz widzę, że zainteresowanie biletami jest ogromne. Rośnie zainteresowanie współpracą ze strony firm z południowo-wschodniej Polski. Staramy się pozyskiwać coraz większą liczbę sponsorów. Mocno liczyć też będziemy na sprzedaż praw telewizyjnych i otwarcie całego stadionu – zaznaczył.

Bez szaleństw na rynku transferowym

Ograniczenia budżetowe uniemożliwiają mieleckiemu klubowi przeprowadzenie spektakularnych transferów. Działacze dążyć jednak będą do wzmocnienia drużyny, przede wszystkim piłkarzami z doświadczeniem w ekstraklasie.
- Dołączą do nas zawodnicy ze znanymi nazwiskami, ale pojawią się też młodzi, którzy będą chcieli się w ekstraklasie wypromować. W kadrze mamy aż 11 młodzieżowców z akademii i oni muszą się od kogoś uczyć. Nie chce od nas odchodzić Mateusz Żyro, negocjujemy z Legią Warszawa jego pozostanie. Nie będziemy natomiast najprawdopodobniej mogli korzystać dalej z usług Bartka Nowaka. Dostał świetną finansowo ofertę najpewniej go nie zatrzymamy – przyznał prezes.

Budowa silnego i niezależnego klubu

Celem pozostaje oczywiście uniknięcie degradacji. Tylko dłuższy pobyt w elicie może pozwolić klubowi z 60-tysięcznego miasta na spokojną odbudowę pozycji w hierarchii polskiej piłki nożnej i stworzenie fundamentów pod wyniki nawiązujące do chlubnej przeszłości.
- Jeżeli przez trzy kolejne sezony utrzymamy się w ekstraklasie, mamy wielką szansę na budowę silnego i niezależnego klubu. Będziemy wówczas w stanie sukcesywnie rozwijać naszą akademię. Chcemy, by w zespole było miejsce dla wychowanków. To wymaga jednak ogromnej pracy i cierpliwości. Nadchodzący sezon będzie piękny, ale i bardzo trudny. Przed nami wielkie wyzwanie, by cały czas podsycać towarzyszący nam entuzjazm. Chcemy cieszyć się każdym meczem w ekstraklasie, wypromować jak największą liczbę wychowanków i stworzyć swój styl gry – zapowiedział Jaskot.
"Tu rozwijają się skrzydła!" – brzmi motto liczącego 550 lat miasta.
Autor: br/twis / Źródło: eurosport.pl
Powiązane tematy
Udostępnij
Reklama
Reklama