Piątkowe spotkanie było starciem dwóch drużyn środka tabeli, które mają problem z formą. Obie też w poprzedniej kolejce przegrały - krakowianie 0:1 u siebie z Legią, płocczanie zaś 2:5 w Białymstoku z Jagiellonią.

Kontrola

Na inaugurację tej serii gier potwierdziło się jednak, że choć te dwa zespoły grają w kratkę, to większą jakością dysponują podopieczni Michała Probierza. Zwłaszcza udało im się to udowodnić w pierwszej połowie.

To wtedy też padła decydująca i jedyna bramka wczesnego wieczoru w Płocku.

Cracovia prowadzenie objęła bardzo szybko, bo już w 12. minucie. Przeprowadziła wówczas najlepszą akcję meczu. Z lewego skrzydła zacentrował Michal Siplak, a akcję strzałem z pasówki zakończył Loshaj.

Mogło być 2:0

Wcześnie strzelony gol pozwolił zespołowi ze stolicy Małopolski spokojnie kontrolować przebieg rywalizacji, trzymać gospodarzy na dystans i incydentalnie atakować. Więcej bramek już jednak nie padło. Najbliżej celu był w końcówce Milan Dimun, lecz tylko obił słupek.

Gościom nie przeszkodziła nawet czerwona kartka Mateja Rodina z doliczonego czasu gry. Wisła nie pokazała więc nic, czym zasłużyłaby choćby na punkt. Tych po piątkowej porażce ma dziewięć i zajmuje 13. miejsce w tabeli. Cracovia z 12 punktami jest dziesiąta.

Wisła Płock - Cracovia 0:1 (0:1)

Bramka: Florian Loshaj (12.)

Czerwona kartka: Matej Rodin (90.)